Strony

wtorek, 31 grudnia 2013

Świat wita Nowy Rok 2014!!!!!!


Kiribati i Nowa Zelandia przywitały Nowy Rok 2014

Świat wita Nowy Rok 2014!!!!!!
Już o godzinie 11.00 czasu polskiego Nowy Rok przywitają tradycyjnie mieszkańcy Republiki Kiribati położonej w centralnej części Oceanu Spokojnego. Godzinę później 2013 rok pożegnają na Tonga, a o 13 naszego czasu wyspy Fidżi, Nowa Zelandia, Samoa oraz m.in. baza polarna Amudsena-Scotta na Antarktydzie.
O 14.00 po raz kolejny świetnym pokazem sztucznych ogni świat zadziwią mieszkańcy wschodniej Australii. Tradycyjnie najpiękniej będzie obok gmachu słynnej opery w Sydney.


Dalej, o 16.00, w innym ciekawym miejscu na Ziemi - Tokio - rozlegnie się dźwięk dzwonu, który swoimi 108 uderzeniami symbolizuje oczyszczanie człowieka z jego stu ośmiu niedoskonałości. O 17 otworzone zostaną wszystkie okna i drzwi domów w Pekinie, tak, żeby mogło się do nich dostać szczęście. O dziwo, mimo ogromnego terytorium Chin, w całym państwie obowiązuje jedna strefa czasowa. Sześć godzin przed nami korki wystrzelą między innymi w Tajlandii.
O 21 czasu wschodnioeuropejskiego Nowy Rok przywitają mieszkańcy Moskwy oraz m.in. w Gruzji, Azerbejdżanie i Armenii. O 23.00 rok 2014 pojawi się na terytorium Unii Europejskiej - w Rumunii, Bułgarii, Finlandii, Grecji, krajach nadbałtyckich oraz na Cyprze. Podobnie będzie w Turcji, Egipcie oraz Republice Południowej Afryki. Godzinę później większość państw Europy pożegna stary rok. Polacy bawić się będą na prywatkach, balach lub pod gołym niebem w największych miastach kraju. Ciekawie będzie tradycyjnie w Paryżu oraz Rzymie.
O 1.00 szampan poleje się w Londynie, Lizbonie oraz państwach Afryki Zachodniej. Już o 3.00 zabawa będzie trwać w najlepszej na słynnej brazylijskiej plaży, Copacabanie. Szacuje się, że głośna muzyka skłoni do świętowania około 2,5 miliona osób.
Gdy my będziemy powoli kłaść się spać, o 6.00 Nowy Rok przywita Nowy Jork. Jak zawsze, nowojorczycy będą mogli zobaczyć sylwestrową kulę, której opuszczanie zacznie się 60 sekund przed nadejściem północy. O 9.00 rano czasu polskiego 2014 rok przywita Los Angeles, San Francisco oraz Vancouver, a o 10.00 Alaska.
Ostatnim zamieszkałym terytorium, które pożegna stary rok będzie Honolulu na Hawajach - godzina 11.00 CET. Dalej jest tylko Wyspa Baker, należąca do terytorium USA. Jest ona jednak niezamieszkana. Północ minie tam dopiero o 13.00, 1 stycznia 2014 roku. / źródło: wiadomości 24.pl/
 Szczęśliwego Nowego Roku moi kochani blogerzy oraz czytelnicy Szkolnego Ćwierkacza! 
Maria Lech

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Koniec roku za pasem.....

... a w Poznaniu ... kwitną stokrotki !

Drodzy Blogerzy!
Gdzie jesteście?!
Może to zdjęcie Was zainspiruje.
Macie ostatnią szansę, by napisać na naszym Ćwierkaczu w 2013 roku.
Piszcie................!!!!!!!!!!!!!!
Maria Lech

Mikołajkowe wspomnienia


Mikołajkowa  wycieczka 4c

            Dnia szóstego grudnia z okazji Mikołajek pojechaliśmy całą klasą do kina. Seans odbył się w kinie ,,PRAHA” i miał tytuł ,,Kraina lodu”. Wybraliśmy się tam autobusem. Tego dnia był bardzo silny wiatr, ponieważ w Polsce panował Orkan Xsawery. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
            ,,Kraina lodu” to animowany film Disneya, opowiadający o perypetiach dwóch sióstr. Elza i Anna, osierocone przez rodziców przeżywają różne przygody. W poszukiwaniu Elzy, Annie pomaga Kristoff, renifer Sven oraz bałwanek Olaf. Całość akcji dzieje się w zimnej lodowej krainie. Film pokazuje siłę siostrzanej miłości. Mówi o bardzo mocnym uczuciu.
            Wywarł on na mnie duże wrażenie i chętnie obejrzałabym go jeszcze raz.
            Po seansie wróciliśmy do szkoły, zmagając się z wielkim wiatrem i warszawską krainą śniegu.
Karolina Dolecka kl. IV c

sobota, 28 grudnia 2013

Travel Photographer of the Year 2013



 Travel Photographer of the Year to konkurs, w którym nagradzani są najlepsi fotografowie-podróżnicy. Tematem tegorocznej edycji konkursu była "zatłoczona planeta", a jej laureatem został  Brytyjczyk Timothy'emu Allen.  Wykonywał on zdjęcia m.in. w Walii, Mali oraz Bhutanie. Wszystkie zdjęcia wyróżnione w konkursie można znaleźć na stronie: www.tpoty.com




Tytuł "Young Travel Photographer of the Year 2013" (Młody fotograf-podróżnik roku 2013) otrzymał 14-letni Duńczyk Jonathan Rystrom. Jury uznało, że jego eksperymenty z fotografowaniem obiektów w ruchu są imponujące u tak młodej osoby.


Zachęcam Was do fotografowania i eksperymentowania w tej dziedzinie, tak jak Wasz niewiele starszy kolega. Najciekawsze fotografie możemy umieszczać na naszym szkolnym blogu.
Maria Lech mlech@sp114.edu.pl

Dzieci z Bullerbyn cz VI


Ukryty skarb

Pewnego dnia w Bullerbyn, nastała piękna, słoneczna, wesoła i zielona wiosna. Zakwitły już przebiśniegi, krokusy i fiołki. Na błękitnym niebie widniało tylko kilka białych chmurek, a ptaszki śpiewały tak pięknie i wesoło. Gdy mama Ollego przebywała na strychu, robiąc tam porządki, znalazła tajemniczą butelkę z umieszczoną w niej kartką. Pomyślała, że to zabawka Ollego i zaniosła mu ją, ale gdy Olle butelkę zobaczył, był zupełnie zaskoczony, bo pierwszy raz widział ją na oczy. Był jednak zainteresowany i postanowił pokazać ją Lassemu i Bossemu. Jednak, gdy wszedł do ich zagrody, okazało się, że chłopców nie ma. Moja mama powiedziała Ollemu, że chłopcy siedzą w grotach, które są tak naprawdę zwykłymi stogami siana. Chłopcy nazwali je grotami, ponieważ spotykają się tam często i rozmawiają.
- Zobaczcie, co moja mama znalazła na strychu, gdy robiła porządki - powiedział Olle.
- Co to jest? - zapytał Bosse.
- Butelka, która ma w środku papier, ale nie wiem, co na nim jest - odpowiedział Olle.
- No to czas się o tym przekonać! - krzyknął Lasse, po czym wyrwał  Ollemu butelkę i wyjął papier.
- Na spieczone klopsy!!! Przecież to mapa!!! - krzyknął Lasse i podał Ollemu.

- Niech mnie gęś kopnie!!! Rzeczywiście!!! - potwierdził Olle, po czym podał Bossemu.
-  Jak myślicie, co oznacza ta trupia czaszka? - zapytał Bosse.
- Miejsce, w którym pasie się Urlik - powiedział Olle.
- O nie, ja na pewno drugi raz nie będę polował na bawoły - ostrzegł chłopców Lasse, mówiąc, że nigdy, przenigdy tam już nie pójdzie. Błagał, żeby w tym miejscu nie było Urlika.
- Na spaloną wątróbkę!!! Macie rację, ale przestańmy już krzyczeć, schowajmy mapę w bezpiecznym miejscu, a po obiedzie wyruszymy na poszukiwania skarbu!!! - powiedział Bosse, po czym poszli do miejsca, w którym schowali mapę. Anna i ja bawiłyśmy się same, ponieważ Britta zachorowała. Mama poprosiła nas, żebyśmy poszły do Jana z młyna i poprosiły o trochę ziarenek zbożowych i kawę specjalnie robioną na przeziębienie, wytwarzaną ze zbóż i ziaren. Gdy wyruszyłyśmy do lasu, mijali nas chłopcy, a gdy właśnie przechodzili obok, zaśmiali się i spojrzeli tajemniczo na nas. Anna nie zwróciła na to uwagi, ale ja myślałam, że chłopcy coś ukrywają. Gdy wróciłyśmy już do Bullerbyn, poszłam do swojego pokoju i przez cały dzień zastanawiałam się, co chłopcy tutaj kombinują. W końcu tak zaczęło mnie to dręczyć, że wysłałam Annie liścik z napisem:

"Anno, wiem, że tego nie zauważyłaś, ale gdy szłyśmy do Jana, gdy chłopcy szli obok nas, mijając śmieli się.
Czy nie uważasz, że to dziwne? Ja myślę, że oni coś ukrywają."

Potem poszłam spać. Rano, gdy budzik mnie obudził, pobiegłam do stodoły nakarmić moje zwierzątka. Gdy wróciłam do mojej zagrody, usłyszałam krzyki. Anna wołała mnie i chciała mi powiedzieć, że od ósmej rano, na mojej półce leży list od niej. Pobiegłam na górę i wzięłam liścik do ręki, w którym było napisane.

"Liso, ja też uważam, że coś ukrywają i myślę, że czas to rozstrzygnąć."

Natychmiast pobiegłam do Anny i powiedziałam jej, że ich tajemnica może być na strychu.
- No właśnie! Pamiętasz "Skrzynię Mędrców"? Ich tajemnica musi być na strychu - powiedziała Anna, po czym pobiegłyśmy do mojej zagrody i wbiegłyśmy po schodach na strych. Szukałyśmy wszędzie i wszędzie, ale nie mogłyśmy jej znaleźć. Anna zajrzała do kalosza mojego taty i krzyknęła:
- Jest!!! Ich tajemnica jest w skrzyni, w której chłopcy trzymali swoje zęby. A tak dokładnie znalazłam tę skrzynię w kaloszu twojego taty, Liso!
- A niech mnie, przecież to mapa skarbu. Chodźmy pokazać chłopcom, co znalazłyśmy - powiedziałam i pobiegłyśmy do chłopców. Siedzieli w kuchni przy stole i omawiali swoją mapę. Anna trzymała ją za plecami i powoli weszłyśmy do kuchni. Nagle Anna wystawiła ją zza pleców, a ja krzyknęłam:
- Zobaczcie, co znalazła Anna w kaloszu mojego taty na strychu!
- Co! To nie możliwe! Myślałem, że schowaliśmy ją w bezpiecznym miejscu, a tu proszę, wróg porwał nam klucz - powiedział zaskoczony Lasse. Spróbowałam uspokoić chłopców i przekonać ich, że pomożemy im odnaleźć skarb, bo sami na pewno nie dadzą rady. Gdy zjedliśmy obiad, wyruszyliśmy na poszukiwania skarbu. Staliśmy całą piątką przy brzegu jeziora Anny i zastanawialiśmy się, czym by tu popłynąć. Lasse zaczął żartować:
- O, spójrzcie na ten błękitny ocean pełen rekinów i innych niebezpieczeństw! Kamraci! Musimy znaleźć wielki okręt, którym popłyniemy na spotkanie przygodzie i po wielkie bogactwo!
Po chwili powiedział, że jest dowódcą całej załogi i że mamy się go słuchać.
- Ajaj kapitanie! Znalazłam wielki okręt! Tu, z boku! - krzyknęłam odwiązując łódkę przywiązaną do drzewa i udając, że to wielki okręt.
-  Teraz już bez kłótni i bez zwlekania, popłyniemy po emocje! - krzyknęła Anna. Wszyscy wsiedliśmy do środka, a Bosse wiosłował.
- O tak, o tak, już wiosłuje, mały Bosse, w dużej łódce - śpiewał Lasse.
- Ale dobra, dobra, dobra, już przestańmy śpiewać pieśni i do pracy wnet się bierzmy - powiedziałam. Gdy już dopłynęliśmy, wszyscy "padliśmy" ze zmęczenia.
- Dobra, jesteśmy na miejscu. Pierwsza przeszkoda, którą mamy pokonać, to przejście przez las - powiedział Lasse trzymając mapę. Staliśmy przed lasem, w którym było mroczno i podejrzanie, a zwierzęta takie jak dziki, sarny, jelenie, zające i niedźwiedzie wydawały z siebie przeróżne odgłosy. Czyhały tu na  nas przeraźliwe niebezpieczeństwa. Wszyscy się baliśmy, a ponieważ Lasse był naszym kapitanem, wypchnęliśmy go do przodu.
- W życiu, na pewno nie pójdę pierwszy - ostrzegł nas.
- Jesteś dowódcą, tak, no to idź pierwszy - powiedziała Anna.
 Lasse się bał, ale w końcu stanął na początku. Nagle........ usłyszeliśmy jakieś szmery za krzakami!
- Aaaaaaa! - wrzeszczał Lasse.
Za chwilę zza krzaków wyskoczył mały zajączek. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać oprócz Lassego, który piszczał, że to wcale nie jest śmieszne. Och, ze śmiechu aż zaczęliśmy turlać się po trawie! Szliśmy i szliśmy, aż nagle znowu coś usłyszeliśmy! To były osy! Były daleko w swoim ulu, a ich część latała w lesie i zbierała nektar z kwiatów, który pszczoły potem przerobią na miód.
- Ajaj kapitanie! Widzę światło, które na pewno jest na końcu lasu i prowadzi do wyjścia! - krzyknęłam wskazując palcem na światło. Po dziesięciu minutach wyszliśmy z lasu. Ja i Anna cieszyłyśmy się, że w końcu możemy cieszyć się słońcem.
- No dobra, druga przeszkoda, to przejście przez góry - powiedział Lasse trzymając mapę.
- Góry, czemu akurat na tej mapie nie mogła być jakaś piękna łąka? - jęczał Olle idąc na końcu.
- Bo na mapie, muszą być trudne przeszkody, tak jak góry, w których znajduje się "trupia ręka", a nie piękne łąki, na których będziesz podskakiwał i śpiewał, ptasi móżdżku - odpowiedział Lasse pieszcząc się.
 Ponieważ byliśmy już głodni, usiedliśmy na polanie i zaczęliśmy jeść. Mama spakowała nam pierożki, które sama zrobiła, ciasteczka, kanapki, sok i mleko. Gdy już się najedliśmy, wyruszyliśmy w góry, a Anna zapytała:
- U, ciekawe, co oznacza ta trupia czaszka?
- My z chłopcami mówimy, że trupia czaszka oznacza miejsce, w którym pasie się Urlik - powiedział Olle śmiejąc się cichutko i spoglądając na Lassego. Wreszcie doszliśmy do "trupiej ręki".
- Ojoj, będzie ostro - powiedziałam przechodząc przez "trupią rękę". Chłopcy nie bali się tak bardzo jak dziewczynki, bo w wakacje zawsze chodzą w góry. Biedna Britta, leży w domu i nie przeżywa takiej tajemniczej przygody jak my. Pewnie je teraz obiad i liczy na to, że zdobędziemy skarb. Szliśmy męcząc się i sapiąc, ale jakoś je przeszliśmy.   



- Uff, jestem już strasznie zmęczona, daleko jeszcze - powiedziała Anna. 
Gdy już przeszliśmy góry, Lasse spojrzał na mapę i powiedział, że prowadzi nas ona do kolejnego lasu, ale udawaliśmy, że są tam ruchome piaski. Trzeba uważnie chodzić, bo mogą kogoś wciągnąć. Szliśmy, szliśmy i szliśmy bardzo uważnie, żeby ruchome piaski nas nie wciągnęły. Na szczęście nikogo nie porwały. Szybko nam zeszło przejście tego lasu, bo trzymaliśmy się wszyscy razem, a ja stałam z przodu. W tamtym lesie Lasse ciągle opuszczał swoją załogę i przez to dłużej szliśmy.
- Uf, ostatnia przeszkoda to przejście przez trupią czaszkę - powiedział Lasse błagając, żeby na pewno nie było tam Urlika. Gdy doszliśmy do trupiej czaszki, wszystkich przeszły dreszcze.
- W razie czego jest tu kamień i drzewo - powiedział Olle.
 Szliśmy cichutko, cichutko, ale gdy Bosse kaszlnął, coś stuknęło kopytami za kamieniem. Wszyscy stanęliśmy jak słupy, ale po chwili zza kamienia wybiegł Urlik! Anna i Bosse wspięli się na drzewo, a ja i Olle na kamień.  Gdy Lasse próbował wspiąć się na drzewo, ześlizgnął się, ale na szczęście z nie dużej wysokości, bo był nisko.
- Ajaj kapitanie! Zbliża się wełniany smok ziejący ogniem! Uciekaj kapitanie! Uciekaj! - krzyknęłam.
- A co ja robię?! No powiedz mi! - zapytał Lasse śmigając jak rakieta. Biegał, biegał i biegał w kółko , ale Urlik go doganiał!
- Biegaj jeszcze dziesięć minut, a my postaramy się coś wymyślić! - krzyknęłam.
- Dziesięć?! Nie wytrzymam! - powiedział Lasse.
- No to pięć! - odkrzyknęła Anna. Wszyscy zastanawialiśmy się jak złapać Urlika, a po chwili Anna krzyknęła:
- Patrz, Lisa! Tam jest dół! Może trzeba Urlika zapędzić do tego dołu!
- Tak! Ale Urlik będzie widział ten dół i go ominie! - powiedziałam Annie.
- No to krzyknę Lassemu, żeby z dala od niego biegał, a Ty z Ollym postaracie się ułożyć na dole dużo liści i gałęzi, a wtedy Urlik nie zauważy, że tam jest dół! - powiedziała Anna i czym prędzej krzyknęła Lassemu, że ma biegać z dala od dołu.
On oczywiście to zrobił. Szybko pobiegliśmy z Ollym do dołu i nasypaliśmy tam gałęzi i liści. Zajęło nam to cztery minuty i dół był pełny. Wtedy Anna krzyknęła Lassemu, że ma podbiec do dołu, a gdy będzie blisko niego, przeskoczy go, a Urlik wpadnie do środka. Tak też zrobił. Urlik siedział biedny w dole, ale nie pozwoliliśmy, żeby umarł z głodu, więc wrzuciliśmy mu trochę jagód, malin, poziomek, trawy i liści. Pobiegliśmy do skarbu, ale był on pod ziemią! Był zakopany!
- Bosse, czy my przypadkiem wzięliśmy łopatę?! - zapytał Olle.
- O nie! Czym my teraz wykopiemy?! - krzyknął Bosse.
- Spokojnie, ktoś tu zostawił łopatę, tu, z boku. Przywiązaną do drzewa - powiedziałam, a Anna odwiązywała łopatę. Wykopaliśmy kolejną butelkę. Była w niej kartka z zagadką, która brzmiała:

Tam gdzie Pontus smacznie leży, tam gdzie źrebak w sianie siedzi,
Jest niezwykła rzecz schowana,
Czeka na Was zakopana!

- Jak myślicie, co jest tą rzeczą? - zapytałam.
- Na pewno jest schowana w Bullerbyn - powiedział Lasse.
- Hm, tam gdzie jest Pontus i twój źrebak Liso - mówi i mówi Anna.
- Wiem!!! Stodoła!!! - krzyknął Lasse.
- Dokładnie. musimy teraz popłynąć do Bullerbyn i znaleźć skarb - powiedział uradowany Olle.
- Nie tak szybko, a Urlik? - zapytałyśmy z Anną jednocześnie.
- Lasse, jesteś dowódcą, a polowałeś już na bawoły, więc złap też tego - powiedział Bosse.
Lasse nic nie odpowiedział. Chciał się pochwalić, że umie polować na dzikie zwierzęta, więc natychmiast do niego pobiegł. Wszyscy wracaliśmy nie bawiąc się już w piratów i czekaliśmy na Lassego po drugiej stronie gór. Czekaliśmy na Lassego śpiewając piosenki, a gdy w końcu się zjawił popłynęliśmy do Bullerbyn. Gdy wróciliśmy, mama spytała nas, gdzie jest skarb.
- Na kartce, w drugiej butelce, która właśnie była zakopana na miejscu tego krzyżyka, było napisane, że skarb jest ukryty w stodole - powiedziała Anna. Wszyscy pobiegliśmy do stodoły i zaczęliśmy szukać.
- Czy siodło wiszące na ścianie może być skarbem? No nie - powiedziałam.
- Czy grabie opierające się o ścianę mogą być skarbem? No, raczej nie - powiedział Olle. Nagle zobaczyliśmy wielki stos siana.
- Uchu!!! Pewnie pod tym stosem siana jest skarb!!! - krzyknęła Anna. Zaczęliśmy odgarniać siano, a pod nim leżało duże pudełko. Otworzyłam je, a w środku było bardzo dużo słodyczy!!! Cukierki, batony, lizaki, to wszystko dla nas!!! Do stodoły weszli rodzice i powiedzieli, że to oni zrobili nam tę niespodziankę!!! Byłam zachwycona! Rodzice przeszli dwa lasy, góry i jeszcze miejsce Urlika!!! Schowaliśmy nasze słodycze do szafki. Teraz mamy tyle słodyczy do szkoły, że hej! Tak oto do szkoły nosiliśmy tonę tych słodyczy, aż nie mogliśmy unieść plecaka. To była super przygoda i wspaniale spędzony dzień.
Mijały dni. Słońce grzało ciepłymi promieniami, listki były zielone, ptaszki śpiewały pięknie, Pontus i Angus bawili się dobrze, a lato, zbliżało się do nas małymi, słonecznymi i kwiatowymi kroczkami.


KONIEC
Gabrysia Plona 3b

Mystical Life - Roz.2 Str.1



AyaKey

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Wesołych Świąt

Przemiłej chwili podczas Wigilii,
marzeń spełnienia w dniu Bożego Narodzenia
zdrowia, szczęścia i prezentów
w Sylwestrową noc,
dużo uroku w Nowym Roku 2014r. !!!
 
Wesołych Świąt !!!

 
 
I szczęśliwego Nowego Roku !!!
 
 
 
 


Życzy Toffi ;)
 


sobota, 21 grudnia 2013

piątek, 20 grudnia 2013

Święta!

W dniu 14.12.2013 roku w Domu Kultury Świt odbyły się zajęcia fakultatywne związane ze świętami.
Dowiedziałam się o tradycjach świątecznych w innych krajach:

* W Niemczech w choince chowają ogórka i ten kto go znajdzie dostaje dodatkowy prezent.



*W Australii choinkę ubierają na plaży. Wierzą również, że sanie Mikołaja ciągnie sześć kangurów.



*W Norwegii wierzą, iż to czarownice roznoszą prezenty. Kiedyś pewnej czarownice nie chciało się
pójść odwiedzić Jezuska. Teraz co roku – w Jego urodziny roznosi na całym świecie prezenty pod drzwi domów mając nadzieję, że w którymś z nich mieszka właśnie On.



*W Szwecji jedna kobieta przebiera się za świętą Łucję.



     Te zajęcia bardzo mi się podobały. Nareszcie mogłam poznać tradycje bożonarodzeniowe w innych krajach. Niektóre pomysły były bardzo interesujące.

Piszmy listy...




Kto z Was współcześni  uczniowie  szkoły podstawowej posiada papeterię z pięknymi ozdobnymi kopertami ? Kto siada w uroczystym nastroju przy stole i piórem pisze listy lub kartki świąteczne do rodziny lub  przyjaciół?



Myślę, że nieliczni albo nikt. Dzisiaj królują maile, a epistolografię, sztukę pisania listów zamieniliśmy na e-pistolografię. Poczta elektroniczna zastąpiła tradycyjne sposoby kontaktu pisemnego. List dociera w sekundę do najdalszych zakątków świata, pod warunkiem, że jest tam internet. 
Może list Karola też dotrze do Świętego Mikołaja?  
Chciałam Was zachęcić do pisania listów, takich tradycyjnych, wysyłanych w kopertach,  pięknie zaadresowanych,  z przyklejonym znaczkiem. Piszcie je odręczne, bo wtedy mają szczególny charakter i mogą stać się cenną pamiątką. Może staną się prawdziwymi dziełami literackimi i dostarczą odbiorcy niezwykłych przeżyć estetycznych. Warto o tym pomyśleć teraz -  przed świętami. Może jeszcze zdążycie sprawić komuś radość listem lub świąteczną kartką. Pamiętajcie jednak, że list to sprawa prywatna i osobista, dlatego nie powinno się otwierać  i czytać korespondencji, która do nas nie należy.


Wyjątkiem są tzw. listy otwarte,  przeznaczony do wiadomości szerokiego kręgu odbiorców. Często są publikowane w prasie albo udostępniane jako ogłoszenie czy druk ulotny. Karol zdecydował się na opublikowanie swojego listu, gdyż ma on cechy pisma otwartego. Jeżeli ktoś chciałby zabrać głos na jakiś temat, to zachęcam do pisania listów otwartych. Najciekawsze opublikujemy na szkolnym blogu. Maria Lech
 Piszcie na adres: mlech@sp114.edu.pl


List do Św. Mikołaja


Warszawa, 19 XII 2013
Drogi Mikołaju!

Piszę tym razem do Ciebie na papierze i za pomocą tradycyjnej poczty - bo nie mam internetu. Akurat dzisiaj miałem test z historii, a na nim zadanie dotyczące biskupa Miry - Świętego Mikołaja. Wiem, że w tym roku jest kryzys, ale chciałem Cię prosić, abyś mi na święta pod choinkę przyniósł same super prezenty.
Chciałbym Ci jeszcze powiedzieć, że zmieniłem klasę na dużo lepszą. Co prawda często są kartkówki, ale da się żyć.
Może, jak będziesz miał ochotę, to odpowiesz mi na kilka pytań:
Ile masz lat?
Gdzie tak naprawdę mieszkasz?
Czy dawanie prezentów to Twoje jedyne zajęcie, może masz jakiś inny zawód?
Przesyłam Ci także dzwonek do sań, który znalazłem w szkole. Powinieneś pilnować tego dzwonka - jest wyjątkowy !
 Pozdrawiam
 Karol Wierzbicki z 4c
PS. Zdrowych i Spokojnych Świąt Bożego Narodzenia, oraz Szczęśliwego Nowego Roku !!!

wtorek, 17 grudnia 2013

Zajęcia na pływalni

Ostatnio zapisałam się na zajęcie na basenie, odbywają się one raz w tygodniu (poniedziałek). Wczoraj pierwszy raz przyszłam na zajęcia. Po krótkiej rozgrzewce wskoczyliśmy do wody i przepłynęliśmy kilka basenów aby się oswoić. Po chwili pan trener dał nam deski do pływania. Musieliśmy trzymać je w dłoniach przed sobą w tym samym czasie mieliśmy płynąć ''kraulem''. Przepłynęliśmy tak kilka basenów, następnie musieliśmy zrobić to samo tylko, że na plecach. Gdy ktoś nie poprawnie wykonywał ćwiczenie trener pokazywał mu jak ma to zrobić. Po wykonaniu wszystkich poleceń przeszliśmy do innego basenu gdzie mieliśmy sobie sami popływać lub pograć piłką w wodzie. Niestety szybko nam miną czas. Po miłym czasie spędzonym w wodzie udaliśmy się do szatni.
Bardzo podobały mi się te zajęcia dodatkowe, żałuję że są tylko raz w tygodniu, ponieważ na basenie czuje się jak ryba w wodzie.
 Happy

Oszczędzanie energii jest trendy - warsztaty w 4c


                        „Mój Robot”

Pewnego dnia w środę mieliśmy dużo lekcji. Ten dzień był bardzo dziwny, ponieważ
była całkowita zamiana sal lekcyjnych. Przyrodę mieliśmy w sali nr 19, a godzinę wychowawczą w sali od przyrody, czyli w sali nr 36.  Na godzinie wychowawczej mieliśmy zajęcia pt.
„ Oszczędzanie energii jest trendy”.
Na tych zajęciach był pan i pani. Na początek pokazano nam prezentację, która zawierała trzy zdjęcia. Pani powiedziała, żebyśmy dbali o otoczenie wokół nas, czyli o przyrodę ,ponieważ tym powietrzem oddychają zwierzęta i ludzie. Potem prowadzący zajęcia zadawali nam przeróżne pytania. Zacytuję jedno z nich: " Kto segreguje śmieci w swoim domu?".  Zgłosiło się  wiele osób. Pod koniec zajęć pani porozdawała wszystkim uczniom pudełka  z robotem działającym na baterię słoneczną. Po skończonych zajęciach udałam się do domu. Mama złożyła mi tego robota i okazało się,  że on  się nie rusza. Podejrzewam, że przyczyną jest brak możliwości naładowania go, ponieważ o tej porze roku nie ma słońca.
Marysia Sorycz 4c

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Konkurs

Uwaga!
Do 23 stycznia 2014r. (ewentualnie 2-3 dni później) możecie oddać prace na jakiś temat (podane poniżej):
-praca plastyczna " Moja wigilia z rodziną" format A4 lub A3
-praca plastyczna "Moja wigilia klasowa" format A4 lub A3, praca może być robiona w grupach maksimum do 5-6 osób
- praca plastyczna "Mój sylwester" format A4
- praca plastyczna "Kartka Świąteczna" format A5, praca może być robiona w grupach  do 3 osób
- sprawozdanie lub opowiadanie o wigili
- sprawozdanie lub opowiadanie o przygodach podczas przerwy świątecznej
- sprawozdanie lub opowiadanie " Sylwester"
- wiersz o zimie 
- list do kolegi, w którym opowiesz swoją historie (może być zmyślona) świąteczną
- opis pogody, która panowała (będzie dopiero) 24 grudnia 2013r lub 31-01 grudnia/stycznia 2013/2014 r.
Każda praca ma mieć:
-imię i nazwisko klasę (jeśli ktoś nie chce nazwiska podać to nie musi, nie musi być też literka klasy np.: Amelia klasa 3) uczestnika
-napisany temat pracy (nie koniecznie na pracy ale w mailu tak)
Prace wysyłajcie na adres inka@sp114.edu.pl
                                                                                                                                              inka

"Zwariowany świat Leny roz. 1 część 3



Hej! dziś zobaczyłam, że mój post się nie wstawił. Publikowałam go w czwartek gdy miałam mały problem z internetem :(
... 
Dziewczynki przeszły przez mało ruchliwą ulicę i dotarły do obwodnicy trawiastego pleneru. Szły grubym chodnikiem, przy delikatesach "Kisiel". W końcu usiadły na ławce, a 6-latka przypomniała sobie, że w nich pracuje mama Bartka*, jej kolegi z przedszkola. Jednak uwagę małej opiekunki odwrócił rudy kot, chodzący po balkonie nowoczesnego bloku. Później przyglądała się pięknej budowli. Nie trwało to długo, bo noworodek zaczął płakać. Lena zerwała się do malucha i w tym samym momencie przyszły jej koleżanki z klasy. Okrążyły wózek i "pastwiły" się nad nią.
-Gugu! Śliczna jesteś!- mówiły chórem robiąc jej zdjęcia.
Dla opiekunki wyjęcie telefonów było to podwójne upokorzenie. 
-Emi*! Jaki cudny masz telefon! Czy to iPhone 5S?- Pytała Polly*.- Ja dostałam Pear Phone' a.
-Ja mam iPhona 5C- mówiła Michalina*.
- A ja Samsunga 3 Note- dodała Kamila*.
Dziewczyny rozmawiały o smartfonach. Chyba nie muszę pisać co to był za powód  do smutku i złości. Krótko mówiąc Perrkins* nie posiadała najnowocześniejszego telefonu, a właściwie wogule go nie miała.
- Dobra, teraz czas na fotkę dla Ari*- odparła Emilia*.
- Patrzcie, to obudowa z Grande*!- krzyknęła Kamila.
-Kupiłam wszystkie gazetki gdzie jest Ariana*- dodała Polly.- Mam plakaty, naklejki, zdjęcia, płyty, kartkę upominkową- taką z nazwiskiem, co przebijecie?!
-Nie którzy to nic z nią nie mogą mieć- powiedziała Michalina., patrząc podejrzliwie na pół- płaczącą 6-latkę.
-Przez pieniądze! Hehe!- parsknęła Ewelina.
Koleżanki śmiały się jeszcze przez chwilę, a potem odeszły.

*Bartek- kolega z przedszkola, do którego chodziła rok temu
*Polly- wredna koleżanka z pierwszej klasy
*Michalina- najwredniejsza koleżanka z całej pierwszej klasy
*Kamila- koleżanka z pierwszej klasy
*Emilia- pseudonim Emi, dziwna koleżanka z klasy pierwszej
*Ariana Grande- Ari, w rzeczywistości sławna piosenkarka
*Perrkins- nazwisko Oliwii, Leny i Alex

***Książka ma na celu w pozytywny sposób reprezentować Ariane Grande!

                                                                                                                                   inka

                                                            Konkurs!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Napiszcie jakiś wiersz o tematyce zimowej podpisany pseudonimem , może być biały, nie musi rymowany. Oceniany będzie wkład pracy, gramatyczna, językowa i pomysłowość. Trzy najlepsze prace zostaną opublikowane na blogu.

   Wiersze wysyłajcie do 15 I 2014 r. na podany adres mailowy: metalforever@sp114.edu.pl
   Na początku lutego 2014 r.nastąpi rozstrzygnięcie.
                                                                                                                     
                                                                                                      Metalforever

sobota, 14 grudnia 2013

Dzieci z Bullerbyn cz V


Anna i ja sprawiamy ludziom przyjemność

- Dzisiaj porozmawiamy sobie o sprawianiu ludziom przyjemności - podyktowała pani nauczycielka.
- A w jaki sposób można ludziom sprawiać przyjemność? - zapytała zdumiona Anna.
- Dobre pytanie. Otóż w pewnych czasach sprawianie ludziom przyjemności miało inne znaczenie niż w czasach dzisiejszych. Wówczas przytulano się i dawano sobie znak przyjaźni. Lecz w dzisiejszych czasach można dać bukiet kwiatów, wspólnie pójść na spacer itp. - powiedziała pani, a wszystkie dzieci aż piszczały i szeptały z zachwytu.
- A czy przyjemność można sprawić osobie  przeziębionej lub niepełnosprawnej dając jej bukiet róż i włączając cichą, spokojną muzykę? - zapytałam.
- Ależ jak najbardziej - odpowiedziała pani.
Po lekcjach pobiegłyśmy do lasu i nazbierałyśmy bukiet różnych gatunków kwiatów, a w Bullerbyn wzięłyśmy radio i pobiegłyśmy do Kristin z zagajnika. Jest ona staruszką, która tydzień temu zachorowała.
- Och, jaka niespodzianka, moje dziewczynki - powiedziała Kristin.
Och, jak się ucieszyła. Gdy wróciłyśmy do Bullerbyn, mama poprosiła mnie, żebym rozwiesiła pranie na strychu, a ja czym prędzej to zrobiłam.
- Czy sprawiło Ci to przyjemność, mamusiu? - zapytałam.
- Och, córeczko, mm, sprawiło mi to ogromną przyjemności ponieważ wyręczyłaś mnie z mojej pracy - powiedziała mama.
Poszłam do swojego pokoju, położyłam się na łóżku i zastanawiałam, jak jeszcze mogłabym sprawić przyjemność moim bliskim.
Nagle po sznurku przyjechał do mnie list od Anny z napisem:

"Liso, jak mogłabym sprawić ludziom przyjemność?"

Jejku, Anna chyba też próbuje sprawiać ludziom przyjemność, więc wyśle do niej list z napisem:

"Anno, czy Ty też próbujesz sprawiać ludziom przyjemność?"

Nagle ktoś zapukał do drzwi. To była Anna. Razem wyruszyłyśmy na poszukiwanie pomysłów. Postanowiłyśmy zacząć od wujka Erika, więc pobiegłyśmy do jego sklepu. Gdy go zobaczyłyśmy, zapytałyśmy, co możemy zrobić mu przyjemność.
- Najbardziej ucieszyło by mnie, gdybyście pakowały zakupy klientów - powiedział wujaszek.
- To świetny pomysł! Choć Liso, weźmy torby i zabierajmy się do pracy! - powiedziała Anna.
Przez dwie godziny pomagałyśmy wujkowi w sklepie, świetnie się przy tym bawiąc. Dostałyśmy nawet kilka cukierków od zadowolonych klientów,  ale ponieważ zbliżała się pora obiadu musiałyśmy wracać do domu.
- Ile dzisiaj przyjemności sprawiłyśmy wielu ludziom - powiedziała zachwycona Anna.
- O tak, Kristin z zagajnika, wujkowi Erikowi i ja mojej mamie - powiedziałam.
- A w jaki sposób sprawiłaś swojej mamie przyjemność? - zapytała Anna.
- Rozwiesiłam jej pranie i wyręczyłam ją z jej pracy - odpowiedziałam Annie.
- Liso!! Ja też w taki sposób sprawiłam mojej mamie przyjemność!! - krzyknęła Anna i zaczęłyśmy piszczeć, skakać i wariować.
- Jesteśmy po prostu do tego stworzone! - odkrzyknęłam i natychmiast z Anną pobiegłyśmy do chłopców.
Wyobraźcie sobie, że nie znalazłyśmy ich w żadnym miejscu, które znajdowało się w Bullerbyn. Słyszałyśmy tylko rozmowy na lipie.  Siedzieli na niej i rozmyślali, jaki zrobić kawał nam, dziewczynkom, bo dwa dni temu było Prima Aprilis. Pobiegłyśmy z Anną do pokoju chłopców, wskoczyłyśmy do ich łóżek i podsłuchiwałyśmy od początku do końca. Gdy usłyszałyśmy, że Lasse i Bosse wracają do pokoju, czym prędzej wyskoczyłyśmy z łóżek i zbiegłyśmy na dwór.
- Nie ważcie się robić nam kawału! - krzyknęła Anna ostrzegając chłopców.
- No właśnie! Już raz zrobiliście nam  kawał, a my się odwdzięczyłyśmy, i chyba raczej nie chcecie drugiego oblania farbą, co? - zapytałam podstępnie.
- No nie, ale my wcale nie chcemy Wam zrobić kawału! - krzyknął Lasse śmiejąc się i mrugając do Bossego.
- Wszystko słyszałyśmy, bo cały czas siedziałyśmy w waszych łóżkach i podsłuchiwałyśmy od początku do końca! - krzyknęłam.
- Co!! To nie możliwe!! - krzyknął Bosse i aż otworzył buzię.
- Możliwe, możliwe! Słyszałyśmy, jak rozmawialiście o tym, że zabierzecie Pontusa do stodoły i będziecie nam wmawiać, że ktoś go porwał - powiedziała Anna.
- No to  lipa. Plan się nie powiódł. Choć Bosse, pójdziemy do Ollego i powiemy mu, że dziewczynki wszystko zepsuły - powiedział Lasse i razem z Bossym poszli smutni do Ollego.
- Uchu! Już myślałam, że chłopcy znowu będą nas straszyć! - krzyknęłam zadowolona i razem poszłyśmy do mamy Anny i spytałyśmy ją, co sprawiłoby jej największą przyjemność.
- Och, dziewczynki, gdybyście pomogły mi robić obiad i trochę byście posprzątały, byłabym najszczęśliwszą  mamą w Bullerbyn - powiedziała mama Anny.
- Jak najbardziej wykonamy te polecenia - meldowałam do Anny, a ona od razu dała mi dużą łyżkę i zabrałyśmy się do pracy. Ja mieszałam zupę w garnku, a Anna smażyła placki na patelni. Gdy obiad był już ugotowany i zjedzony, zaczęłyśmy sprzątać na błysk. Do końca dnia sprzątałyśmy, żeby sprawić jak największą przyjemność dla mamy Anny. Pod koniec dnia byłam wykończona tymi wszystkimi zajęciami, więc nawet nie wiem kiedy zasnęłam i spałam do rana.
 - Wstawaj Lisa! Mamy nowego gościa! - krzyczała do mnie Anna niecierpliwiąc się.
- Co, co, ja śpię, czego chcesz? - zapytałam Annę ziewając.
- Jakaś dziewczynka przyjechała i bardzo chciałaby Cię poznać! - odkrzyknęła Anna i natychmiast wyciągnęła mnie z łóżka. Z szafy wyjęła dla mnie ubrania i kazała ubierać mi się czym prędzej. Gdy się ubrałam, przyprowadziła mnie do łazienki, raz pociągnęła szczotką za moje włosy, raz przesunęła szczotką po moich zębach i raz obmyła twarz wodą. Pchnęła mnie po schodach na dwór i przedstawiła Ninie.
- Cześć Liso! Proszę, dam Ci oto czerwoną bransoletkę, czerwoną lalkę i czerwoną szczotkę do włosów! - powiedziała do mnie Nina.
Było w niej coś dziwnego. Monika też dała mi czerwoną rzecz, tą broszkę, którą teraz mam na bluzce.
- Czy masz siostrę imieniem Monika? - zapytałam bardzo zdziwiona.
- Tak, myślałam, że na to nie wpadniesz, i dlatego postanowiłam zrobić Ci test, który właśnie zaliczyłaś - odpowiedziała Nina.
- Nie rozumiem, jaki test? - zapytałam Ninę, bo za bardzo nie rozumiałam o co jej chodzi.
- Gdy dałam Ci czerwone rzeczy, przypomniałaś sobie, że Monika dała Ci właśnie czerwoną broszkę. I nawet masz ją na sobie - powiedziała Nina, po czym Anna potwierdziła:
- Specjalnie przyczepiłam Ci broszkę na bluzkę, żeby łatwiej Ci było zgadnąć.
Byłam zaskoczona. Tym razem, nie bawiłam się tylko z Niną, ale też z Anną.
- Och, jaka teraz jestem zadowolona - powiedziała Anna.
- Hej!! Kolejny raz sprawiłam komuś przyjemność!! - krzyknęłam.
- Ale w jaki sposób? - zapytała Anna.
- W taki, że nie bawię się teraz tylko z Niną, ale też z tobą!! - odpowiedziałam.
- Rzeczywiście! - powiedziała Anna i razem bawiłyśmy się do końca dnia.     

 Gabrysia Plona kl. 3b