Strony

niedziela, 24 kwietnia 2016

Bohaterstwo

      Słowo "bohaterstwo" jest trochę nadużywane. Moim zdaniem pasuje do niewielu sytuacji.
Sadzę, że oznacza coś wyjątkowego. Mówi nam o nadzwyczajnym czynie. Rzadko można spotkać kogoś, kto zasługuje na takie miano.
      Bohater to osoba, która robi czy zrobiła coś dla innych. Trzeba naprawdę się postarać, aby być kimś takim. Można nazwać w ten sposób ludzi, którzy uczynili dobro dla narodu, pomogli komuś, ich rola stała się szczególna. Przykładem jest Irena Sendlerowa.
      Dla mnie bohaterem jest mój pradziadek. Uważam, że była to niezwykła postać. Co prawda, nie zdążyłam go poznać, ale dokonał niecodziennych rzeczy. W czasie okupacji hitlerowskiej prowadził w swoim domu tajną drukarnię, narażając własne życie. Umożliwiało to rozpowszechnianie wiedzy o obecnej sytuacji w kraju. Działanie na rzecz dobra narodu było cenniejsze niż własne bezpieczeństwo. Podczas wojny trafił do obozu pracy wraz z młodszym bratem i szwagrem. Czuł się za nich odpowiedzialny, więc pomimo ryzyka opiekował się nimi i troszczył. Dzielił się nawet swoją porcją jedzenia. Dzięki temu całej trójce udało się przetrwać obóz.
      Według mnie jego postępowanie było wzorowe. Zdecydowanie zasługuje na miano bohatera.
Bardzo sie cieszę, ze mam takiego przodka, którego życie może być przykładem dla wielu ludzi.

Koralik

sobota, 23 kwietnia 2016

Droga ku tajemnicy X

. Wybiegła z kamienicy i popędziła ku ogromnemu gmachowi komendy policji. Przed mosiężnymi drzwiami tym razem stał inny mężczyzna. Był znacznie większy, bardziej umięśniony i groźniej wyglądający od poprzedniego stróża. Mimo tego Ivette nie zamierzała się wycofać. Za dużo trudu sobie zadała, by teraz uciekać.
- Chcę przejść. Byłby pan tak łaskawy i przesunął się nieco?- rzekła wynosłym, dumnym tonem. Jako dziecko nieraz widywała jak matka używa tego sposobu. Mawiała wówczas „Jeśli masz władzę inni są ci posłuszni, ale czasami wystarczy żeby ludzie po prostu uwierzyli ci, że ją masz.”
- Nie wpuszczam tu byle kogo.- odpowiedział dziewczynie nawet nie uraczając jej spojrzeniem. Najwidoczniej musi jeszcze dużo ćwiczyć, by przejść do takiej perfekcji jak mama.
- Ja nie jestem byle kim, ale ważnym świadkiem w sprawie Noela Vigiera.
- Ważnym świadkiem? W takim wypadku zapewne bym o tobie wiedział. Twoje imię?
- Ivette Bonnet. Byłam tu już kilka razy. Jeśli mnie pan wpuści policjanci na pewno mnie rozpoznają!
- Marnujesz mój czas kobieto. W swoim życiu widziałem mnóstwo oszustek twojego pokroju.
- Mojego pokroju. Czyli jakiego jeśli można wiedzieć?
- Pokroju wieśniaków. Biedni i nieokrzesani. Wszyscy jesteście z tej samej gliny.
- Wieśniaków? Biedni i nieokrzesani? Jest pan strasznym osłem! Burak zawładnięty wstrętną znieczulicą!
Rosły strażnik zrobił taki gest jakby miał zamiar uderzyć ją w twarz, ale dziewczyna w porę się odsunęła. Wykorzystując dezorientacje mężczyzny przepchnęła go w bok i wkroczyła do komisariatu.
- Panna Ivette? Niech zgadnę znów ma pani jakieś arcyważne dowody? – zaśmiał się policjant siedzący tego dnia na recepcji komisariatu.
- Tym razem są naprawdę istotne. Mogę porozmawiać z prowadzącym sprawę Noela?- odrzekła z determinacją dziewczyna.
- Czy nadejdzie kiedyś dzień, w którym odpuści pani sobie to śledztwo na własne kopyto?
- Kiedy tylko dowiodę swego i mój przyjaciel będzie wolny.
- W takim razie komisarz Jean Barboue jest w swoim biurze. Korytarzem prosto i piąte drzwi na lewo. Powodzenia.
Policyjny recepcjonista był jedyną osobą, która okazywała jej choć odrobinę ciepła. Pałała do niego naprawdę sporą sympatią i mimo, że go prawie nie znała ufała mu. Delikatnie uśmiechnęła się do mężczyzny i pokierowała się do biura pana Barboue. Otworzyła drzwi numer 13 i cicho weszła do środka. Pokój zalewał mrok. Wokół unosił się zapach alkoholu i tytoniu. Za wielkim drewnianym biurkiem zawalonym stertą papierów w skórzanym fotelu siedział komisarz. Zauważając dziewczynę zgasił w brudnej popielniczce cygaro i włożył na poplamioną koszulę pogniecioną marynarkę.
- Słyszałem, że ma pani dla mnie coś ciekawego.
American Pharoah




czwartek, 21 kwietnia 2016

Bohater

Witajcie
Nawał obowiązków i nauki ( Sprawdzian Szóstoklasisty !) spowodowały, że daaawno nie pisałem na Szkolnym Ćwierkaczu. Na powrót namówiła mnie Moja Pani od polskiego - Pani Maria Lech. Może jest to jeden z ostatnich moich wpisów. Poniżej wklejam moje poglądy na zadany nam na języku polskim temat " Jak rozumiesz słowo bohater ". Jeśli chcecie porozmawiać na ten temat - wpiszcie komentarz. Może ktoś myśli podobnie jak ja ?

Bohater moim zdaniem, to Człowiek Wielki poprzez swoje czyny.
Musi nie tylko działać, ale swoją postawą powinien być wzorem dla innych.
Wydaje  mi się, że jeden czyn bohaterski w przypadku osoby, która na co 
dzień postępuje źle - nie stanowi o tym, że można ja nazwać bohaterem.
Dzisiaj słowo "bohater" jest nadużywane.
Wiele osób jest zdolnych do bohaterskich czynów, ale tylko na chwilę 
stają się bohaterami.
Jednak na to miano według mnie zasługują wszyscy Ci, którzy poświęcili 
za kogoś lub za coś swoje życie .
Dla mnie bohaterem jest np. Św. Maksymilian Kolbe oraz św. Jerzy 
Popiełuszko.
Jeden oddał życie za drugiego człowieka, a drugi walczył o wolność dla 
Polaków - i za to został zabity.
Karol 6c

czwartek, 14 kwietnia 2016

Droga ku tajemnicy IX


Wyszła z celi ogarnięta niepokojem, ale za to z dowodami na niewinność Noela. Jutro sobota, czyli jedyny dzień w tygodniu, w którym Ivette mogła odetchnąć od problemów świata codziennego. Dziewczyna postanowiła poświęcić go na dowiedzenie niewinności przyjaciela. Powiedziała sobie, że uwolni go od ucisku niesprawiedliwej władzy. Nie zamierzała zerwać przysięgi, którą złożyła własnemu sumieniu. Leżąc na twardym łóżku, patrzyła w atramentowe niebo za oknem i przegrzebywała swój umysł w celu odszukania najbardziej przekonujących argumentów za wypuszczeniem strażnika. Intensywnie rozmyślała skupiając wzrok na jednej z miliarda gwiazd widniejących na nieboskłonie, aż wreszcie pod hipnotyzującym wpływem firmamentu wpadła w objęcia morfeusza. We śnie widziała siebie, ale nie była to umorusana kurzem, ubrana w poszarpaną suknię sprzątaczka z najniższej warstwy. Oczy wyobraźni ukazały jej piękną damę, odzianą w ubrania, których koszt był identyczny jak jej roczna pensja. Stała obok Mona Lisy, który wisiała znów na swoim miejscu. Z tłumu przeciskała się masa dziennikarzy pragnących zamienić z nią chociaż kilka słów. Każdy kto znalazł się choćby na długość ręki od Ivette gratulował jej niebywałego intelektu i sprytu. Ze wspaniałego snu wyrwał dziewczynę odgłos deszczu donośnie stukającego o szybę. Czas zadziałać. Niewinny Noel już za długo uważany jest za złodzieja dziedzictwa narodowego.
American Pharoah