Strony

wtorek, 31 maja 2016

Martwy Ogród

W średniowieczu wśród mieszkańców angielskiej wsi Castle Combe krążyła legenda. Zrodziła się wśród tamtejszych łowców, polujących w dzikiej puszczy zwanej Stone Forest. W gęstwinie lasu znajdował się niechciany przez nikogo ogród, otoczony kamiennym murem. Nikt nie wie skąd się tam wziął. Uważano go za twór nieczystych sił. Myśliwi, którzy odważyli zbliżyć się w tamto miejsce opowiadali, że słyszeli głosy i widzieli twarze ludzi zastygłe w bólu i cierpieniu. Z czasem pragnący wyjaśnienia tajemnicy ludzie postanowili wymyślić własne rozwiązanie. Głosili, iż ciekawych wnętrza ogrodu czeka kara za wścibskość. Po przekroczeniu bramy mieli zamieniać się w kamienne posągi. Jedynie czysta osoba bez żadnej wewnętrznej skazy mogła bezkarnie wejść do środka i odwrócić działanie magii uwalniając tym samym skamieniałych ludzi. Z czasem martwy ogród przestał fascynować okolicznych mieszkańców. Mur oplótł gęsty bluszcz. Biała jak wodne lilie farba pokrywająca furtkę zaczęła żółknąć i odchodzić, starły się ostre czubki sztachet, a całość owinął chmiel. Wokół skweru utworzyła się barykada z pokrzyw i jaśminu. Już nikt nie zwracał uwagi na dziki zieleniec. Z czasem przyjęto, że ów ogród jest miejscem wymyślonym. Jego historia dziesiątki lat przekazywana była z pokolenia na pokolenie, lecz jedynie jako bajka usypiająca najmłodszych mieszkańców Castle Combe. Audrey Griffiths jak każdy w niewielkiej wsi znała opowieść o ogrodzie. Należała do osób myślących nieszablonowo. Martwy skwer pochłonął jej myśli całkowicie odkąd usłyszała o nim od matki. Co noc zabierała z drewnianego ganku dużą świeczkę i wyruszała na poszukiwania. Ogród ukrywał się przed nią. Mimo niepowodzeń dziewczyna wierzyła, że uda jej się go znaleźć. Sądziła, iż magia skrywająca się w zieleńcu czeka jedynie na odpowiedni moment, by się ujawnić. Dobre siły naszego świata toczące odwieczną walkę ze złymi miały wobec Audrey własne plany. Długo przed jej urodzeniem wybrały ją sobie jako wybrańca mającego pokonać cząstkę zła osiadającą w Stone Forest. Jednej z chłodnych, grudniowych nocy dziewczynę wyrwał ze sny donośny trzask. Nie mogąc namierzyć jego źródła podniosła głowę i spojrzała gwiazdy. Jasno płonące kule odbijały się w jej błękitnych oczach, a długie, złote loki rozwiewał wiatr dostający się do środka szparami w ścianach.  W takich chwilach jak ta, patrząc w bezkresne, atramentowe niebo usiane błyszczącymi punktami zastanawiała się co jest dalej. Co jest poza Castle Combe? Co jest poza wyspami brytyjskimi? Co jest poza naszą planetą? Według dziewczyny niebo było możliwe najbardziej fascynującym obiektem we wszechświecie. Było nieskończonym oceanem snów, marzeń i niewypowiedzianych słów, który mogli przepłynąć tylko ludzie potrafiący żyć w zgodzie ze wszystkim i samym sobą. Wzrok Audrey z gwiazd przeniósł się na parapet. Na jego zewnętrznej stronie siedział kruk. Nie był zwyczajnym ptakiem. Jego pióra, nogi i dziób zakańczały się srebrnym akcentem, poza tym był znacznie większy od przeciętnego kruka. Dziewczyna spojrzała na zwierzę, poruszające się w taki sposób, jakby chciało, by za nim poszła. Wstała z posłania i wybiegła na dwór. Śnieg i chłodny wiatr otuliły ją z każdej strony. Ptak głośno i zakrakał poleciał przed siebie, a ona ruszyła za nim. Prowadził ją przez brukowane ulice, aż dotarli na skraj wsi. Kruk nie zatrzymał się, tylko leciał dalej. Musiała teraz wybrać czy wrócić do domu czy ryzykować nocną wędrówkę po lesie w taką pogodę. Po chwili wahania, znów popędziła prosto.  Ostre gałęzie drzew rozdzierały jej skórę, a gruba warstwa śniegu przeszkadzała biec. Kiedy chciała się już tylko zatrzymać, przerwać to wszystko, kruk zniżył lot i usiadł na jej ramieniu i wskazał zakrzywionym dziobem na miejsce po prawej stronie Audrey. Zobaczyła potężny, wysoki mur. Wiele kamieni już dawno z niego wypadło. Drewniana furtka była lekko uchylona. Wszystko pokrywały dzikie pnącza. Zbliżyła się kawałek. Poznawała to miejsce. Martwy ogród. Nareszcie go odnalazła. Zmarznięta, powolnym krokiem ruszyła ku wejściu. Otworzyła skrzypiącą furtkę, która zatrzasnęła się zaraz po tym jak dziewczyna weszła do środka. W momencie zamknięcia furtki śnieg przestał padać. Ogród nie przypominał tego z bajek. Był znacznie piękniejszy, ale zarazem dużo straszniejszy. Całą jego powierzchnię pokrywały uschnięte drzewa i krzewy oraz mnóstwo kamiennych posągów. Widząc je Audrey przypomniała sobie słowa matki, gdy ta opowiadała jej legendę o martwym ogrodzie: „Zieleniec ukarze każdego grzesznika ośmielającego wtargnąć na jego teren, tylko osoba o całkiem czystym sercu będzie mogła bez konsekwencji wejść do środka i uratować wszystkich dotkniętych klątwą.” Czyli, że to właśnie ona uratuje ludzi od trwającego setki lat snu w kamieniu, tylko jak? Usiadła na wzniesieniu usypanym ze śniegu, zastanawiając  się w jaki sposób może pokonać mieszkające tu od wieków zło. Jak na życzenie z nieba sfrunął ten sam kruk, który ją tu sprowadził, w połowie lotu przeistaczając się w białego gołębia o złotych skrzydłach i przysiadł na kamiennej tablicy. Dziewczyna przyklęknęła obok i postrzępionym rękawem wytarła z niej grubą warstwę kurzu. Wyryta w skale inskrypcja głosiła „ Żeby wykupić życia intruzów, wybraniec czystych mocy, czyli osoba o nieskalanej duszy musi dobrowolnie oddać swój los w ręce ciemności i na zawsze stać się częścią puszczy.” Czyli jeśli chce uwolnić tych biednych ludzi i cały Stone Forest od magii ogrodu musi złożyć się w ofierze? Została wybrana do tej misji przez dobro i musi ją wypełnić bez względu na wszystko. Nie wycofa się teraz. Usiadła na chłodnej, twardej ziemi i wykrzyknęła: Oddaję siebie w zamian za tych ludzi! Niebo przecieły pioruny, rozpętała się burza śnieżna i zadął wiatr wyrywający drzewa z korzeniami. Wszystko trwało chwilę, a potem była już tylko cisza. Martwy ogród zniknął, a zamiast niego pojawiła się zalana porannym słońcem polana, usiana kwiatami. W miejscu, gdzie jeszcze niedawno siedziała Audrey wyrósł potężny, wysoki dąb, a uwolnieni ludzie próbowali przypomnieć sobie wszystko, co wydarzyło się przed zamienieniem ich w posągi. Drzewo, w które przeistoczyła się dziewczyna stało się symbolem pojednania, odwagi i uwolnienia się od martwego ogrodu dla mieszkańców Castle Combe. Na cześć bohaterskiej Audrey Griffiths dąb nazwano Heroic Liberationist. Pod drzewem kolejne pokolenia dzieci może usłyszeć historię o martwym ogrodzie. 
American Pharoah

wtorek, 17 maja 2016

WYCIECZKA ŚLADAMI ŚW. JANA PAWŁA II

Dzień 1

O godz. 16.00 przyszłam z moją siostrą Kasią na zbiórkę przed kościołem św. Marka. Po zapakowaniu bagaży i czułych pożegnaniach z bliskimi nasz autokar ruszył w drogę. Siedziałam z moją siostrą, a za nami były moje koleżanki: Weronika i Ala. Na początku podróży wszyscy rozmawiali z przyjaciółmi. Na pierwszym postoju kupiłam pyszną, gorącą czekoladę. Podczas dalszej podróży s. Monika włączyła nam film pt.: "Artur i Minimki", który nam się podobał. Potem trochę poczytałam, a kiedy to mnie zmęczyło, postanowiłam się zdrzemnąć. Obudziłam się, gdy byliśmy już w Wadowicach. Siostra Monika właśnie ustalała, kto z kim będzie w pokoju(ja byłam z Kasią, Alą, Weroniką, Anią, Agnieszką). W pewnym momencie poczułam, że mi niedobrze i powiedziałam o tym siostrze, jednak po chwili mi przeszło. Mieliśmy mieszkać w domu rekolekcyjnym księży Pallotynów. Na miejscu wzięliśmy swoje walizki i wjechaliśmy na 2 piętro. Gdy obejrzeliśmy swoje pokoje, poszliśmy na kolację. Następnie po wspólnej modlitwie opiekunowie kazali nam się myć i spać, ponieważ było już po 23.00. Przez jakiś cas jeszcze rozmawiałam z dziewczynami, lecz w końcu zmorzył mnie sen.

                                                                                            Kriss - Silver_lemon12
                                                                                      (postanowiłam zmienić swoją nazwę :))

sobota, 14 maja 2016

Droga ku tajemnicy XI

- Szybko docierają do pana informacje.
- Zalety pracy w policji. Wiesz nawet to, czego wiedzieć nie chcesz. Mówią ci wszystko.
- Rozumiem. W pana pracy nie ma miejsca na nudę. – rzekła dziewczyna i wymownie spojrzała na plik kart i pusty kieliszek przed komisarzem.
- W istocie. Brak zajęć mi nie doskwiera. Karty potrafią być świetną rozrywką, panno Bonnet. – odpowiedział mężczyzna widząc wzrok Ivette.
- Sądziłam, że za tak duże pieniądze robi pan nieco więcej.
- Ja już przegrałem swoje życie. Nie muszę robić niczego ponad stan.
- Nie obawia się pan utraty stanowiska? Mnóstwo młodych pomysłowych i chętnych do pracy mężczyzn marzy o tak wysokiej i świetnie płatnej pozycji.
- Fascynuje panią temat finansów. Dla mnie pieniądze stały się zbyt pospolite.
- Doprawdy? W takim razie czym płacą panu za przebywanie w pańskim towarzystwie? Zapewne wielu łaknie pana bliskości. W końcu pociąga pan za sznurki w całym Paryżu.
- Tajemnicami. Lubię mieć przewagę nad ludźmi, a znając ich sekrety jestem zawsze krok przed nimi. Mogę z nich czytać jak z otwartej księgi. A czy pani ma jakieś sekrety?
- Każdy je ma, ale nie każdy jest na tyle zdesperowany, by oddać je panu. Wróćmy może do przyczyny mojej wizyty.
- Jaka ona jest, panno Bonnet?
- Noel Vigier.
- To było do przewidzenia. Uroiła sobie pani, że znajdzie sposób Na ułaskawienie przestępcy. Więc słucham.
- Mam dowody. W biurze Noela znaleziono wycinki z gazet o Mona Lisie. Gdy przyszłam do niego w odwiedziny spytałam go o notatki. Powiedział wtedy, że to nie jego zapiski, więc skoro nie znał formy zbierania informacji nie mógł być winny.
- Przykro mi, ale nie ma pani świadka. Bez niego nikt nie uwierzy w te słowa.
- Mam świadka. To Adrien Boirgues. Dziś siedzi na recepcji, ale tamtego dnia pilnował celi Noela i na pewno słyszał naszą rozmowę.
- No proszę. Jeśli tylko Boirgues potwierdzi to co pani mówi sprawa pójdzie dalej panno Ivette.
- I co teraz? Za każdym razem gdy tu przychodziłam brano mnie za wariatkę wmawiającą sobie, że jest detektywem.
- Odruch. Kobiety nieczęsto mają rację.
- Czy gdybym była mężczyzną uwierzylibyście mi?
- Panno Bonnet, proszę nie robić przedstawienia. To komisariat.

 American Pharoah

poniedziałek, 9 maja 2016

Bohater

          Bohaterstwo jest pojęciem względnym i może oznaczać co innego dla każdej osoby. Sądzę , że bohaterem można nazwać kogoś, kto staje w obronie czegoś, co kocha i co jest  słuszne. Moim zdanie właśnie na tym polega bohaterstwo.
          Gdy ktoś porusza ten temat, do głowy przychodzą mi na myśl różne postacie, ale najważniejszą wydaje mi się Piotr Konieczka. Był on kapralem Wojska Polskiego podczas II wojny światowej oraz został uznany za jej pierwszą ofiarę.  Sam fakt, że pełnił służbę dla Ojczyzny i walczył za nią, pozwala nam nazwać go bohaterem. O godzinie 1 w nocy 1 września 1939 roku placówka w Jeziorkach, gdzie kapral pełnił służbę, została zaatakowana przez Niemców. Po krótkiej wymianie ognia obrońcy wycofali się, ale na miejscu pozostał Konieczka. Około 1:40 żołnierz został zastrzelony i zatłuczony kolbami. Według mnie jego postawa była naprawdę niesamowita, gdyż kiedy wszyscy opuścili pole bitwy, on został i walczył do końca. Bronił on nie tylko swojej rodziny, ale i całego kraju, zupełnie nieznanych mu ludzi, za których oddał swoje życie. Był to naprawdę niezwykły czyn.
          Bohaterem jest zostać bardzo łatwo, znacznie trudniej jest nim być. Bohater musi dawać przykład swoją postawą w każdej sytuacji. Moim zdaniem najlepszym przykładem jest kapral Piotr Konieczka, którego bez wahania mogę nazwać nie tylko moim  bohaterem, ale i całej Polski.
Julia Adamowicz 6c

niedziela, 8 maja 2016

Historia tajemniczej krainy


Ola poczuła szarpnięcie w okolicy brzucha. O nie, znowu mnie tam przeniesie – pomyślała. Nie chciała znowu oglądać ich niewyraźnych twarzy, z których nic nie dało się wyczytać.


Zaczęło się kilka dni wcześniej, kiedy w nocy zaczęły pojawiać się jej jakieś straszne oblicza. Nie miała pojęcia, że została wybrana by uratować odległy świat, który mimo odległości był powiązane ze światem ludzi – Ziemią. Miała się o tym dowiedzieć znacznie później.
 

Pierwszej nocy pojawiły się tylko samotne części ciała i jakieś nie zrozumiałe słowa. Ola nie przejęła się tym zbytnio, kiedyś miała podobne sny. Jednak z dnia na dzień było coraz gorzej. Po czterech dniach po raz pierwszy została przeniesiona do tej dziwnej krainy. Wszystko zdawało się być
normalne, poza ludźmi, a właściwie nie ludźmi. Posiadali ciało – idealnie takie jak człowiek, lecz ich twarze były odmienne. Rozmyte, niewyraźne i przerażające. Ola podczas tej wyprawy marzyła tylko o jednym, by wrócić do domu.

niedziela, 1 maja 2016

Konstytucja 3 maja

Konstytucja 3 maja, a właściwie Ustawa Rządowa z dnia 3 maja, została uchwalona po I rozbiorze Polski w 1791r podczas obrad Sejmu Wielkiego. Podpisali ją:  księża Hugo Kołłątaj i Scypion Piattole, marszałek Stanisław Małachowski oraz król Stanisław August Poniatowski. Ustanowiono ją, by zapobiec kolejnym rozbiorom. Jest ona drugą na świecie i pierwszą w Europie ustawą zasadniczą. Powyższy, najważniejszy akt prawny, określający ustrój polityczny Polski, doprowadził m. in. do trójpodziału władzy (ustawodawcza – sejm; wykonawcza – król, straż praw; sądownicza – sądy). Od momentu jej ustanowienia zniesiono także wolną elekcję i liberum veto oraz wprowadzono tron dziedziczny.


W setną rocznicę uchwalenia konstytucji, Jan Matejko uwiecznił to wydarzenie na płótnie. Dzieło przedstawia uroczysty pochód mieszkańców Warszawy. Przybywają z Zamku Królewskiego – miejsca sejmowych obrad – do katedry św. Jana w celu ponownego zaprzysiężenia aktu. 


Koralik