Strony

poniedziałek, 26 września 2016

5b w Muzeum Sportu i Turystyki

     Dnia 23 września klasa 5b wraz z wychowawcą panem Krzysztofem Protazym wybrała się na wycieczkę do Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie.
Na początku zwiedziliśmy wystawę dotyczącą Igrzysk Olimpijskich w starożytności. Dowiedzieliśmy się, że kiedyś kobietom nie wolno było brać udziału na olimpiadzie, a nawet oglądać jej z trybun. Potem nastała długa przerwa w Igrzyskach na 1500 lat i wróciły dopiero w nowożytności. Następnie
dowiadywaliśmy się o okresie wojennym. Czy wiecie, że pierwszy złoty medal dla Polski zdobyła kobieta! Była to Halina Konopacka, a zwyciężyła w rzucie dyskiem. Po wystawie o okresie wojennym przenieśliśmy się do lat 70 ubiegłego wieku. Pani przewodnik opowiadała nam o naszej reprezentacji piłkarskiej zwanej Orłami Górskiego. Była tam również ostatnia koszulka nieżyjącej już legendy polskiej piłki Kazimierza Deyny. Potem przenieśliśmy się do czasów współczesnych. Widzieliśmy bluzę bramkarską Jerzego Dudka z autografem oraz koszulkę i buty Marcina Gortata również podpisane. Na koniec zobaczyliśmy pamiątkowe krążki upamiętniające medale polskich olimpijczyków, niektóre medale Igrzysk i pochodnie, którymi przenoszono święty ogień z Aten do miejsca, w którym odbywały się zawody.
Cała klasa była zadowolona z ciekawej wycieczki. Bardzo mi się podobało i polecam przyjechać tam całą rodziną.

                                                                                               Franciszek Pisarski

piątek, 23 września 2016

Czarny makaron z krewetkami.

SKŁADNIKI  2 PORCJE
125 g krewetek Black Tiger (obranych, obgotowanych, mogą być mrożone)
125 g czarnego makaronu
1 łyżka masła
2 łyżki oliwy
2 ząbki czosnku
kawałek (około 1/3) papryczki chili
2 łyżki posiekanej natki
cząstki cytryny

PRZYGOTOWANIE

  • Krewetki rozmrozić, dokładnie osuszyć. Makaron ugotować al dente w osolonej wodzie.
  • Na patelni roztopić masło z 1 łyżką oliwy oraz z pokrojonym na cienkie plasterki czosnkiem. Smażyć na umiarkowanym ogniu przez około 1 - 2 minuty aż czosnek zmięknie.
  • Dodać drugą łyżkę oliwy, włożyć krewetki, doprawić solą i pieprzem. Dodać posiekaną papryczkę chili (bez pestek) i smażyć przez około pół minuty.
  • Przewrócić krewetki na drugą stronę i smażyć przez kolejne pół minuty. Dodać natkę pietruszki i wymieszać.
  • Dodać odcedzony makaron i wymieszać, polać dodatkową oliwą. Podawać z cząstkami cytryny.       

                                                                                    Blue Moon

Granita Arbuzowa


1.Arbuza kroimy w kostkę, dokładnie wypestkowując, miksujemy z cukrem pudrem i sokiem z limetki.
2.Przekładamy do zamykanego pojemnika i wstawiamy do zamrażarki na kilka godzin do kompletnego zamarznięcia. Przynajmniej raz dokładnie mieszamy widelcem zamarzającą masę.

3.Przed podaniem wyskrobujemy widelcem pożądaną ilość, przekładamy do miseczek, podajemy



Może być inny owoc, taki jak banan , truskawka i pomarańcza.
Borówka

wtorek, 20 września 2016

OPOWIEŚĆ O SZCZĘŚLIWYM GUZIKU


            Będąc kiedyś u babci pod Warszawą strasznie mi się nudziło. Babcia pozwoliła
mi więc wejść na strych.
Wśród wielu starych, zakurzonych rzeczy znalazłam wielką skrzynię. Kiedy
ją otworzyłam zobaczyłam wiele zdjęć, biżuterii i dużo sukienek. Zaczęłam je wszystkie wyjmować i oglądać. Wyglądały jak nie z tej epoki. Po wyjęciu wszystkiego ze skrzyni,
na samym dnie leżał piękny guzik. Był on duży, okrągły i mienił się wszystkimi barwami tęczy. Na środku guzika znajdowały się cztery dziurki. Był bardzo przyjemny w dotyku. Postanowiłam się koniecznie dowiedzieć, do kogo należał. Babcia bardzo się ucieszyła,
że go znalazłam i opowiedziała mi o nim niezwykłą historię. Guzik ten został zrobiony
przez mojego prapradziadka dla mojej praprababci. Okazuje się, że miał on moc przynoszenia szczęścia wszystkim kobietom w mojej rodzinie. Służył im jako talizman i zawsze nosiły
go przy sobie. Praprababcia przekazała go mojej prababci. Ona dała go swojej córce,
czyli mojej babci. Babcia chciała go dać mojej mamie, ale zaginął. Okazało się, że ja byłam
tą szczęściarą, która go znalazła. Babcia dała mi go i powiedziała, żebym uwierzyła
w jego moc.
Od tamtej pory noszę go zawsze przy sobie. Myślę, że wiele razy przyniósł
mi szczęście. W przyszłości, ja przekażę go mojej córce.

Olafek




środa, 14 września 2016

Legenda o powstaniu nazwy „Lasek Bródnowski”

Dawno, dawno temu królowa Anna Jagiellonka wydała pozwolenie na wyrąb drzew
z pięknej, zielonej puszczy, w której żyło bardzo dużo zwierząt. Władczyni nie dostrzegała piękna przyrody i uważała, że jest to jedynie źródło wszelkich zarazków, chorób i miejsce życia odrażających, dzikich zwierząt. Następnego dnia po wydaniu dekretu królowa postanowiła, że wybierze się do puszczy sprawdzić jak postępują przygotowania do wycinki drzew. Kiedy dotarła na miejsce okazało się, że nikogo tam nie ma i jest całkiem sama w tym jakże przerażającym dla niej miejscu. Nagle usłyszała piękny śpiew ptaków, a po chwil zaczęły do niej docierać inne dźwięki: szum drzew i rzeczki Brodni, cykanie świerszczy, kumkanie żab, klekot bocianów. Królowa słyszała nawet brzęczenie malutkich owadów. Władczyni przez dłuższą chwilę stała nieruchomo i nie mogła się nadziwić temu, co widzi i słyszy. W pewnej chwili, gdy dokładnie wsłuchała się w dobiegające dźwięki, uświadomiła sobie, że dochodzące do niej odgłosy to nic innego jak wołanie o litość. Królowa, coraz wyraźniej słyszała słowa: - „O litościwa Pani, nie niszcz naszego domu, okaż łaskę i ocal to miejsce”.  Po krótkim namyśle, królowa odpowiedziała: - „Wysłucham waszej prośby, pokochałam to miejsce. Dopiero teraz wiem jakie jest urokliwe i pełne życia” Władczyni zdecydowała, że zostanie w puszczy i będzie wiodła tam swoje życie. Poddani szukali jej dni i noce a po 20 dniach stracili nadzieję na odlezienie swej pani żywej i zrezygnowali z poszukiwań. Długo opłakiwali swoją panią. W tym czasie królowa mieszkała w lesie w towarzystwie zwierząt a ponieważ nie mówiła nikomu kim tak naprawdę jest uważano ją za bezdomną, dziką i  obłąkaną kobietę z lasu. W żaden sposób nie przypominała królowej – jej szaty były bardzo zniszczone, twarz i ręce miała brudne a włosy w strasznym nieładzie.
Pewnego wiosennego poranka nadeszła godzina wyrębu drzew z puszczy i na miejscu pojawili się drwale, którzy podchodząc z siekierami do drzew zauważyli kobietę  stojącą na brzegu rzeki Brodni.  Królowa Anna odwróciła się w ich kierunku i powiedziała:
-    Stójcie! Zabraniam Wam wyrębu tych drzew!
Mężczyźni wybuchnęli gromkim śmiechem.
-    Czego niby taka zaniedbana i brudna kobieta z lasu może nam zabronić?! - wykrzyknął jeden z nich.
-    Tylko królowa, która wydała pozwolenie może nas powstrzymać. A ty na królową raczej nie wyglądasz. Uciekaj tam skąd przyszłaś. - dodał inny drwal.
W tym momencie królowa rzekła do nich:
-    To ja Anna Jagiellonka! Wasza królowa!
Wypowiedziawszy te słowa władczyni założyła na głowę koronę, jedyne insygnia władzy, które jej pozostało a które skrzętnie ukrywała pod łachmanami.
Drwale stanęli w osłupieniu nie mogąc wydusić słowa. Przyglądali się stojącej na brzegu rzeki Brodni kobiecie nie mogąc uwierzyć, że to ich Pani. Po chwili podeszli do kobiety, wzięli ją na ręce i pospiesznie ruszyli w stronę zamku, obwieszczając po drodze każdemu napotkanemu, że odnaleźli królową Annę. Po powrocie do zamku władczyni niezwłocznie wydała wieczny zakaz wyrębu drzew z puszczy i nakaz ochrony żyjących w niej zwierząt. Królowa codziennie spacerowała leśnymi ścieżkami i słuchała odgłosów przyrody, którą tak bardzo pokochała.  Czasami, kiedy nikt nie widział zdejmowała obuwie i przechadzała się brzegiem Brodni. Drwale postanowili nadać puszczy nazwę „Lasek Brodniowski” od nazwy rzeki Brodni w której, po tak długim czasie, odnaleźli swoją królową. Z czasem  mieszkańcy okrzyknęli to miejsce „Laskiem Bródnowskim”. Pod tą nazwą ocalała puszcza funkcjonuje po dzień dzisiejszy a mieszkańcy Targówka mogą tam odpoczywać podziwiając piękno przyrody. 

                                                                                                           Blue Moon