Strony

poniedziałek, 19 czerwca 2017

SUWALSZCZYZNA I WILNO

SPRAWOZDANIE Z WYCIECZKI KLAS VI
SUWALSZCZYZNA I WILNO
W dniach 23.05.2017r.- 25.05.2017r. odbyła się trzydniowa wycieczka szkolna, w której udział brały klasy 6a, 6c i 6e pod opieką p. Urszuli Knyż, p. Ewy Rustowskiej, p. Beaty Serafin oraz p. Martyny Tarnowskiej. Po czułych pożegnaniach z rodzicami i łzach rozstania byliśmy gotowi wyruszyć w drogę.
Pierwszym punktem naszej podróży był Wigierski Park Narodowy , gdzie podczas spaceru ścieżką edukacyjną mogliśmy podziwiać otaczającą nas przyrodę oraz poznać historię tego miejsca. Na własnej skórze odczuliśmy, także piękno okolicznej fauny, dzięki bliskiemu spotkaniu z najczęściej występującymi w tym regionie zwierzętami czyli komarami. Po przechadzce, w wigierskim muzeum zobaczyliśmy ekspozycję, ukazującą różnorodność gatunkową Parku oraz obejrzeliśmy film opowiadający historię watahy wilków żyjących w pobliskich lasach. Kolejnym miejscem, które odwiedziliśmy był Klasztor Kamedułów, położony w malowniczej scenerii nad Jeziorem Wigry. Widzieliśmy tam zabytkowy kościół oraz komnaty papieskie.
Wreszcie przyszedł czas na najbardziej wyczekiwaną atrakcję wyjazdu, czyli zakwaterowanie w hotelu. Mimo wielkiego zmęczenia wyczerpującym dniem uczniowie byli gotowi na dalsze zwiedzanie, tym razem pokoi swoich kolegów i koleżanek.
Następnego dnia, od razu po wczesnym śniadaniu rozpoczęliśmy podróż do Wilna. Na miejscu Pani przewodnik oprowadziła nas po tym niezwykle urokliwym, litewskim mieście.  Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Muzeum Adama Mickiewicza oraz domu Juliusza Słowackiego. Widzieliśmy także Pałac Prezydencki oraz Uniwersytet Wileński. Nie można w tym miejscu nie wspomnieć o poznawaniu kuchni litewskiej i odwiedzinach w słynnej lodziarni na starym mieście.
Nie wiadomo czy to za sprawą wyjątkowego smaku lodów, czy może epoki, w której żył nasz sławny Polak Adam Mickiewicz, ale wokół zapanowała miłosna atmosfera. Zwiedzanie wiekowych, wileńskich kościołów przeplatane było ukradkowymi spojrzeniami, nieśmiałymi uśmiechami oraz wzajemnymi zaczepkami.
 Bardzo istotnym zarówno dla Polaków jak i dla Litwinów miejscem, w które się udaliśmy, był również Cmentarz na Rossie, gdzie zapaliliśmy znicze przy grobie Matki Marszała Józefa Piłsudskiego, w którym pochowane jest też jego serce.
Zmęczeni, z bolącymi nogami i pustymi brzuchami wróciliśmy do hotelu na obiadokolację. Chyba dzięki jakiemuś magicznemu składnikowi, który do posiłku dodały Panie kucharki energia i siły natychmiast powróciły, a uczniowie mogli oddać się swojej ulubionej czynności- spotkaniom towarzyskim w pokojach. O to, aby wizyty zbytnio się nie przedłużyły dbały czujne Panie wychowawczynie.
Trzeciego dnia mieliśmy okazję podziwiać mazurskie pejzaże podczas rejsu kanałem Augustowskim. Odwiedziliśmy także Muzeum Ziemi Augustowskiej, gdzie wspólnie z naszymi wiernymi towarzyszami drogi komarami wysłuchaliśmy pasjonującej opowieści o gen. Ignacym Prądzyńskim, jego żonie oraz bohaterskim psie. Po pysznym obiedzie udaliśmy się w drogę powrotną do domu, gdzie czekali na nas bardzo stęsknieni tak długą nieobecnością swoich pociech rodzice.

Martyna Tarnowska

PRZYGODA




            Cześć! Mam na imię Czekolada. Mam pół roku i jestem psem. Mój brat nazywa się Melek, a siostra Mila. Naszą panią jest dziesięcioletnia Emilia. Jej rodzice to Małgorzata i Tadeusz.
            Dzisiaj mama Emilki zaproponowała wyjazd do Babci Jadzi. Nigdy u niej byłam, ale za to ona była u nas! Rodzice długo rozmawiali i wreszcie okazało się, że jedziemy właśnie do niej. Wszyscy zaczęli się pakować, Emilia też. Zapomniałam dodać, że Babcia Jadzia mieszka w domku na skraju lasu.
Nazajutrz rano rozpoczęliśmy naszą przygodę. Nie mogłam się doczekać spacerów po lesie, bo nigdy w nim nie byłam. Kiedy dotarliśmy na miejsce Babcia Jadzia ciepło nas przywitała i przydzieliła pokoje.
Tej nocy Emilka obudziła nas i zabrała na nocną wyprawę do lasu. Było tam strasznie ciemno, a latarka oświetlała jedynie część mroku. Wszędzie dookoła były cienie: wielkie, przerażające i ruszające się. Nie podobało nam się tam! Więc po prostu odwróciliśmy się i pobiegliśmy do domku, a Emilia – za nami. Następnego dnia Tata Emilki budował z nią domek na drzewie. Ja i moje rodzeństwo próbowaliśmy im pomagać. Nagle Mila  zobaczyła sarenkę, która przyglądała nam się zza drzewa. Od razu do niej pobiegliśmy, bo chcieliśmy się z nią pobawić, ale ona zaczęła uciekać głębiej w las. Ruszyliśmy za nią. Kiedy zniknęła nam z oczu zorientowałam się, że kompletnie nie wiemy, gdzie jesteśmy, a nadchodził już zmrok. Schowaliśmy w norce pod drzewem, lecz zaczął padać deszcz. Było zimno i mokro. W ciemności nic nie było widać. Nie mogliśmy spać… Raptem przebudziło mnie wołanie:
- „Mila! Czekolada! Melek!” – to była Emilka. Obudziłam rodzeństwo i pobiegliśmy w stronę głosu. To była ona! Znalazła nas! Nigdy nie byłam taka szczęśliwa. Kiedy dotarliśmy do domku Babci Jadzi Emilia otuliła nas ciepłym kocem i dała pyszną karmę.

            Nazajutrz trzeba było wracać do domu. Jechałam autem w milczeniu. Zastanawiałam się nad tym, co się stało w lesie i doszłam do wniosku, że przygody są fajne, ale w domu jest najlepiej!

Ania Pacholska 4b

poniedziałek, 5 czerwca 2017

"Gratuluję Ci Książko..."

Jakub Siudak                                            Warszawa, 19.04.2017r.
Klasa 6c
SP 114       



Pani Książka
„Ten Obcy”
Irena Jurgielewiczowa


Szanowna Pani Książko.

Chciałbym podziękować, że tak mnie Pani sobą zainteresowała, że przeczytałem Panią do końca.
Jest Pani o grupie przyjaciół, którzy spędzają wakacje we  wsi Olszyny nad rzeką Młynówka. Nazywają siebie „załogą”. Do grupy tej  należą: Pestka, Ula, Marian i Julek. Mają swoją wyspę. Jest to odludne miejsce, którego nie zna nikt. Jest to ich wyspa , na której spędzają razem czas. Pewnego dnia w to miejsce trafia obcy. Jest nim chłopiec o imieniu Zenek, który podróżuje autostopem w poszukiwaniu wujka. Razem z obcym dzieci mają dużo niesamowitych przeżyć.
Najbardziej spodobała mi się postawa chłopca, kiedy uratował dziecko. Nie zważając na niebezpieczeństwo, pobiegł za przestraszonym koniem, który zerwał się z cugli i pędził przed siebie. Na wozie, co którego koń był zaprzężony znajdował się mały chłopiec. Zenek dogonił pojazd, wskoczył na wóz, a następnie zjechał w pole, gdzie zatrzymał konia i tym samym uratował przestraszonego malca. Według mnie Zenek zachował się jak bohater.
Jeszcze raz chciałbym podziękować za mile spędzony z Panią czas. Czytałem Panią z wielką przyjemnością. Nie mogłem doczekać się końca, byłem ciekawy, jak potoczą się losy Zenka i czy odnajdzie wujka. Nie zawiodła mnie Pani. Wszystko dobrze się skończyło. Polecam Panią innym.
                                                                           Z poważaniem
Pani wielbiciel

Jakub Siudak

" Gratuluję Ci Książko..."

Warszawa dn. 22.03.2017 roku
 Zuzanna Zielińska
Szkoła Podstawowa nr 114
Z Oddziałami Integracyjnymi
W Warszawie


,,Czarownica w wielkim mieście’’
Agnieszka Urbańska
Wydawnictwo Skrzat




Szanowna Pani Książko!

Gratuluję Pani tak barwnego opowiadania i ciekawych bohaterów. Najbardziej spodobała mi się postać Czarownicy Toli, która próbowała pomóc wszystkim dookoła. W Pani wyglądzie najbardziej spodobały mi się piękne, kolorowe rysunki pomiędzy tekstem. Bardzo zaciekawił mnie rozdział ,,Czkawka’’.
Jeszcze raz gratuluję Pani  tak wielkiego osiągnięcia.


    Z poważaniem
           Zuzanna Zielińska


" Gratuluję Ci książko..."

Patrycja Błońska                                          Warszawa dn.20.04.2017 r
Klasa 6c
SP 114
im. Jędrzeja Cierniaka 
w Warszawie 
Książka "Magiczne Drzewo.
Czerwone krzesło"
Autor: Andrzej Maleszka
Wydawnictwo: Znak 

Szanowna Pani Książko.
Niech Pani przyjmie ode mnie serdeczne gratulacje z okazji zdobycia nagrody IBBY za najlepszą powieść dla dzieci. Odniesiony sukces jest wielkim uznaniem za poziom narracji i głębię tematu, który porusza Pani na każdej stronie. W mojej szkole wiele się o Pani mówi i są to same dobre opinie. Nie ma wśród młodzieży osoby, która nie przeczytałaby Pani z wypiekami na twarzy. Jestem pod ogromnym wrażeniem po skończeniu tak znakomitej Lektury.
Dla mnie, młodego czytelnika "Czerwone krzesło" to przygoda, humor i pozostanie w beztroskim świecie dzieciństwa. Magia kryje się w pozornie codziennych przedmiotach, a dziecięca przyjaźń oraz miłość mają ogromną moc, silniejszą niż wszelkie magiczne przedmioty.
W swojej baśniowej konwencji porusza Pani bardzo dla mnie ważną problematykę związaną z rodziną. Świat dzieci jest nieskażony materializmem, jest czysty i niewinny, a tylko dorośli wymagają wewnętrznej przemiany oraz odnalezienia właściwej drogi. Dla mnie każda strona jest pełna zwrotów akcji, niespodziewanych wydarzeń, ale posiada też uniwersalny morał. To rodzina jest najważniejsza, ona stanowi o naszym szczęściu. Materializm niestety znieczula człowieka na krzywdę innych i prowadzi do zgubnych decyzji.
Pani bohaterowie Kuki, Filip i Tosia wiodą szczęśliwe życie z rodzicami, a ich świat przewraca się do góry nogami, kiedy Kuki, najmłodszy z rodzeństwa, odnajduje tajemnicze krzesło. Nie jest to jednak zwykły mebel, ale zaczarowany, stworzony z magicznego drzewa. Wystarczy na nim usiąść i wypowiedzieć życzenie, a krzesło czasami w przewrotny sposób je spełni. Czerwone krzesło jest jednak wrażliwe na dobro, dlatego ucieka przed dorosłymi i chciwymi ludźmi. Taki magiczny mebel wymaga jednak odpowiedzialności, gdyż wypowiedziane pragnienia mogą okazać się groźne i niebezpieczne dla ludzi. Mimo, że opowieść wydaje się ciepła, to nie brakuje w niej elementów emocjonujących. Na dzieci czyhają na każdym kroku niebezpieczeństwa i pułapki - z jednej strony zgotowane przez ludzi pragnących wejść w posiadanie cudownego krzesła, z drugiej zaś - będących efektem życzeń wypowiedzianych w sposób nieprzemyślany.
Zauważyć też można, że również lęki bohaterów niczym się nie różną od tego, co znane jest mi, młodemu czytelnikowi. Kuki boi się burzy, tego, że rodzice go opuszczą i chce być akceptowany przez starsze rodzeństwo. Jakże znane jest to mi doskonale z doświadczeń w życiu codziennym.
Dla mnie, Szanowna Książko, jest Pani ekscytująca. Trudno choć na chwilę oderwać się od przygód dzieci i ich ciotki. Chociaż jest Pani przeznaczona dla dzieci to treść lektury nie jest ckliwa, nie stawia się ponad młodego czytelnika, nie moralizuje. Jest Pani Książką dla dzieci w pełnym tego słowa znaczeniu - bawi, zajmuje, przenosi w inny fantastyczny świat.
Jeszcze raz składam Pani gratulację.
Z poważaniem 

Patrycja Błońska

" Gratuluję Ci książko..."

Dawid Wach                                           Warszawa, 24 kwietnia 2017
Klasa 6a
Szkoła Podstawowa nr 114
                                                                                          Pani Książka
                                                                  „Mikołajek i inne chłopaki
                                                                 Autor : René Goscinny

Szanowna Pani Książko.
Nazywam się Dawid Wach i chciałbym pogratulować Pani, ponieważ Pani zawartość  jest bardzo ciekawa.
Najbardziej zaciekawiła mnie sytuacja, gdy jeden z Pani bohaterów - Kleofas przyszedł do szkoły w okularach. Lekarz zalecił, aby nosił on okulary, gdyż uznał, że z powodu wady wzroku źle się uczy. Koledzy z klasy zdziwili się, że Kleofas – najgorszy uczeń - przyszedł do szkoły w okularach. Do tej pory okulary nosił tylko najlepszy w klasie Ananiasz. Prymus nie był zadowolony, bo wiecznie bał się o swoją pozycję. Zaczął kłócić się z Kleofasem. A wszyscy uczniowie stwierdzili, że poproszą rodziców o kupno okularów. Sytuacja ta sprawiła, że przyszedł opiekun Rosół. Kazał Ananiaszowi wytłumaczyć, co się stało, jednak nie mógł zrozumieć, o co mu chodzi i poszedł z nim obmyć zapłakaną twarz do toalety. 
Kleofas zgodził się pożyczać swe okulary pytanym przez nauczycielkę kolegom. Chłopcy przekazywali sobie okulary z rąk do rąk. Mikołajek stwierdził, że nic przez nic nie widać. Podał je Gotfrydowi, ten Rufusowi, potem kolejnym kolegom, aż trafiły do Alcesta. Kleofas zaprotestował, twierdząc że Alcest ma tłuste od masła ręce. Ten oburzył się i chciał się bić, jednak Kleofas odrzekł, że nie można go uderzyć, bo nosi okulary. Sprzeczka przywołała opiekuna, który uważał, że chłopcy kpią sobie z niego i kazał im odmienić trudne zdanie. Na geografii Kleofas podał jednak okulary Alcestowi, a ten patrząc przez szkła, nie zauważył nauczycielki. Ta stwierdziła, że chłopak błaznuje i wyprosiła go za drzwi. Wezwany do odpowiedzi Kleofas, bez okularów, dostał kolejną jedynkę. Była to bardzo ciekawa sytuacja, jak wiele innych, które można w Pani odnaleźć bardzo śmieszna. Bawiłem się przy czytaniu Pani świetnie.
Jeszcze raz gratuluję Pani zawartości, która jest fantastyczna.
Z poważaniem,


Dawid Wach

Spotkanie z Joanną Olech

,,Spotkanie z pisarką''
     We wtorek 30 maja nasza klasa 4b poszła na spotkanie z panią Joanną Olech, autorką książek dla dzieci i młodzieży. A pisarką została przez przypadek. Pani Joanna opowiedziała nam tę historię.
     Pewnego dnia gdy pani była w pracy, usłyszała kłótnię. Był to  pracownik, który robił komiksy na cotygodniową, ostatnią stronę gazety. Pokłócił się z kierownikiem i powiedział ,,Już więcej tutaj nie wrócę, radźcie sobie sami''. Po tych słowach wyszedł, a kierownik wezwał panią Joannę. Powiedział: ,,Na jutro masz zrobić komiks''. Pani Olech nigdy nie robiła komiksu. Wróciła wieczorem do domu i zaczęła pisać. Rano się obudziła i przypomniała sobie, że stworzony przez nią komiks jest nieciekawy, więc zaczęła się zastanawiać. Stworzyła w kilku zdaniach kartkę z pamiętnika swojego syna. Co tydzień na ostatniej stronie gazety ukazywała się kartka z pamiętnika. Pani Joanna pisała przez cały rok i z tego powstała książka pt. ,,Dynastia Miziołków''.
     Na początku spotkania pani przeczytała nam fragment tej książki. Następnie zadawała nam do tego pytania, a za dobrą odpowiedź otrzymywało się cukierka. Następny konkurs polegał na tym, że musieliśmy odpowiadać na pytania związane z książką, której nie czytaliśmy. Była to książka pt. ,,Tarantula Klops i Herkules''. Pani Joanna Olech poprosiła cztery osoby i mnie też wybrała. Pytania były cztery i wybieraliśmy odpowiedzi a), b) lub c). Ja miałam najwięcej dobrych odpowiedzi i wygrałam. Po skończonym konkursie pani pogratulowała mi i wszystkim dała po dwa cukierki.
     Ta pisarka wyjaśniła nam znaczenie trudnego w wymowie słowa: ,,kolokwializm''. Ten wyraz zastępuje sformułowanie ,,potoczny język'', a ,,kolokwializmy'' , to określenie potocznych słów. Czyli takich, których używamy na co dzień.
     Pani Joanna Olech poza tymi wszystkimi zabawami i konkursami opowiedziała nam o ważnej sprawie, a mianowicie o tym, że każdy może być pisarzem. Nie trzeba iść do żadnej szkoły pisarskiej, bo przede wszystkim taka nie istnieje. Ale chodzi o to, że każde z nas jeżeli chce, to może być w przyszłości pisarzem lub pisarką. Niezależnie od tego, jakie ma wykształcenie, czy na jakie studia się zdecydował. Pani Joanna jest tego przykładem, bo w dzieciństwie nawet nie myślała o tym, żeby być pisarką, zawsze lubiła rzeźbić, rysować i malować. Gdy dorosła, poszła na Akademię Sztuk Pięknych, aby uczyć się od najlepszych. Jednak została pisarką i jest autorką wielu fantastycznych powieści.
     Ze spotkania zapamiętałam, że pani Joanna Olech wydała czternaście książek, ale napisała szesnaście. Dwie książki właśnie pisze, dlatego myślę, że już nie długo będę mogła je przeczytać i inne osoby też.
     To spotkanie bardzo mi się podobało. Pani zorganizowała dla nas dużo zabaw i rożnych konkursów. Wyjaśniła nam znaczenie trudnego słowa, dzięki temu wiemy, co ono oznacza i że zastępuje jakiś inny wyraz. Opowiedziała, jak została pisarką. Pani Joanna powiedziała też trochę o swojej rodzinie. W przyszłości też chciałabym zostać znaną pisarką.
Zosia Matusiak 4b