Po chłodnym prysznicu, który
zgotował uczonemu zegarek zupełnie nie wiedział co się dzieje. Godzinami błąkał
się ulicami centrum, aż wreszcie zrezygnowany położył się pod drzewem.
Przechodziło obok niego wiele ludzi, ale nikt się nim nie zainteresował. Nagle
z jednego z autobusów zatrzymujących się na przystanku wysiadł wysoki
mężczyzna, który zauważając uczonego od razu się nim zainteresował. Grzecznie się
przedstawił i zapytał uczonego jak on ma na imię. Ten drżącym głosem
odpowiedział: Said, co w starożytnym Egipcie oznaczało szczęśliwy. Mężczyzna (
jak później się okazało Janek) zadał mu jeszcze kilka pytań, lecz Said był zbyt
zestresowany, by wyksztusić choćby jeszcze jedno słowo. Janek pomógł mu wstać i
zaprowadził do swojego mieszkania, żeby dowiedzieć się czegoś więcej i móc mu
pomóc.
Tosia