Zaczęło
się zwyczajnie i niepozornie. To było tego dnia, gdy pisaliśmy
próbny sprawdzian szóstoklasisty. Właśnie pisałam
wypracowanie z polskiego na temat: „ Mój wymarzony dom” i
szalenie mi się nudziło. Właśnie miałam zacząć, gdy nagle coś
za oknem przykuło mają uwagę. Spytałam pani czy mogę wyjść,
wyjaśniając, że już skończyłam pracę. Było to prawie prawdą,
ponieważ gdybym napisała opis wszystko byłoby skończone. Pani
powiedziała, że tak lecz muszę się pospieszyć. Upewniłam Panią,
że nie będzie to trwało długo i wybiegłam z sali, żeby Pani przypadkiem
nie zmieniła zdania. Przebiegłam co sił w nogach przez korytarz i
wprost zleciałam po schodach, by wypaść przez drzwi szkoły. I wtem
zatrzymałam się. Nie mogłam sobie przypomnieć, gdzie było owo
dziwo, które zobaczyłam przez okno, ale nie mogłam sobie
przypomnieć. Wtem coś znowu zaczęło lekko falować z powodu
wiatru. Nie była to trawa, lecz coś całkowicie innego.
Kicia
Kocia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz