21 lipca wybrałam się na wycieczkę do zamku krzyżackiego w Malborku. Został wybudowany w XV wieku w stylu gotyckim na rozkaz wielkiego mistrza krzyżackiego. Zwiedzanie zaczęliśmy od ogólnodostępnego zaplecza gospodarczego, gdzie pani przewodnik opowiedziała nam krótką historię zamku i zakonu krzyżackiego. Jak na tamte czasy warownia posiadała wiele nowoczesnych udogodnień. Jednym z nich była toaleta, której nie było nawet we francuskim Wersalu. Były to latryny umieszczone nad fosą do, której spływały nieczystości przenoszone z jej biegiem do rzeki Nogat. Swego rodzaju drogowskazami prowadzącymi do toalet były małe, kamienne diabełki, których przekrzywione brody wskazywały w, którą stronę należy się kierować, by do nich dojść. Jeśli diabełek miał rozwinięte skrzydła oznaczało to, że do toalet jeszcze daleko, natomiast, gdy jego skrzydła były złożone znajdowało się już blisko celu. Kolejnym wynalazkiem był system ogrzewania. W zamkowych piwnicach ogrzewano kamienie, z których ciepło unosiło się do góry. Najważniejsze pomieszczenia w zamku posiadały kilka niewielkich otworów w podłodze przykrytych pokrywkami, kiedy potrzebowały one ocieplenia pokrywki podnoszono, a do sal wlatywało ciepłe powietrze. Ostatnim podobnym udogodnieniem były windy kuchenne. Przenosiły one jedzenie z kuchni umieszczonej na parterze zamku do jadalni znajdującej się na piętrach. Ciekawostką związaną z posiłkami spożywanymi przez krzyżaków jest to, że ptactwo wodne również uważane było z a ryby, dlatego zakon spożywał je w dni postne. W niektórych miejscach na zamku wmurowane były kule armatnie trafiające niegdyś w warownie. Na większości zamkowych sklepień namalowane były rośliny, ponieważ dla zakonników symbolizowały one życie po śmierci. Dowiedziałam się również, że jak na średniowiecze zakonnicy brali kąpiel bardzo często, ponieważ myli się nawet raz w tygodniu, podczas gdy inni ludzie kąpali się 2-3 razy w roku. W muzeum były też wystawy bursztynu, broni oraz posążków i figurek. Zaciekawił mnie, również skarbiec. Strzegły go ogromne żelazne drzwi, które mogły otworzyć tylko trzy klucze, które posiadali skarbnik, wielki komtur i wielki mistrz. Pewnego razu trzech zamkowych piekarczyków zrobiło dziurę w suficie skarbca przez, którą weszli do środka i mimo skomplikowanych zabezpieczeń ukradli przechowywane w nim złoto, a następnie zalepili zrobiony przez siebie otwór ciastem chlebowym i uciekli. W całym muzeum najbardziej podobały mi się wskazujące drogę do toalety diabełki, zbroje dla koni oraz kuchnia. Mam dużą nadzieję, że za rok, również się tam wybiorę
Tosia