W średniowieczu wśród mieszkańców
angielskiej wsi Castle Combe krążyła legenda. Zrodziła się wśród tamtejszych
łowców, polujących w dzikiej puszczy zwanej Stone Forest. W gęstwinie lasu
znajdował się niechciany przez nikogo ogród, otoczony kamiennym murem. Nikt nie
wie skąd się tam wziął. Uważano go za twór nieczystych sił. Myśliwi, którzy
odważyli zbliżyć się w tamto miejsce opowiadali, że słyszeli głosy i widzieli
twarze ludzi zastygłe w bólu i cierpieniu. Z czasem pragnący wyjaśnienia
tajemnicy ludzie postanowili wymyślić własne rozwiązanie. Głosili, iż ciekawych
wnętrza ogrodu czeka kara za wścibskość. Po przekroczeniu bramy mieli zamieniać
się w kamienne posągi. Jedynie czysta osoba bez żadnej wewnętrznej skazy mogła
bezkarnie wejść do środka i odwrócić działanie magii uwalniając tym samym
skamieniałych ludzi. Z czasem martwy ogród przestał fascynować okolicznych
mieszkańców. Mur oplótł gęsty bluszcz. Biała jak wodne lilie farba pokrywająca
furtkę zaczęła żółknąć i odchodzić, starły się ostre czubki sztachet, a całość
owinął chmiel. Wokół skweru utworzyła się barykada z pokrzyw i jaśminu. Już
nikt nie zwracał uwagi na dziki zieleniec. Z czasem przyjęto, że ów ogród jest
miejscem wymyślonym. Jego historia dziesiątki lat przekazywana była z pokolenia
na pokolenie, lecz jedynie jako bajka usypiająca najmłodszych mieszkańców
Castle Combe. Audrey Griffiths jak każdy w niewielkiej wsi znała opowieść o
ogrodzie. Należała do osób myślących nieszablonowo. Martwy skwer pochłonął jej
myśli całkowicie odkąd usłyszała o nim od matki. Co noc zabierała z drewnianego
ganku dużą świeczkę i wyruszała na poszukiwania. Ogród ukrywał się przed nią.
Mimo niepowodzeń dziewczyna wierzyła, że uda jej się go znaleźć. Sądziła, iż
magia skrywająca się w zieleńcu czeka jedynie na odpowiedni moment, by się
ujawnić. Dobre siły naszego świata toczące odwieczną walkę ze złymi miały wobec
Audrey własne plany. Długo przed jej urodzeniem wybrały ją sobie jako wybrańca
mającego pokonać cząstkę zła osiadającą w Stone Forest. Jednej z chłodnych,
grudniowych nocy dziewczynę wyrwał ze sny donośny trzask. Nie mogąc namierzyć
jego źródła podniosła głowę i spojrzała gwiazdy. Jasno płonące kule odbijały się
w jej błękitnych oczach, a długie, złote loki rozwiewał wiatr dostający się do
środka szparami w ścianach. W takich
chwilach jak ta, patrząc w bezkresne, atramentowe niebo usiane błyszczącymi
punktami zastanawiała się co jest dalej. Co jest poza Castle Combe? Co jest
poza wyspami brytyjskimi? Co jest poza naszą planetą? Według dziewczyny niebo było
możliwe najbardziej fascynującym obiektem we wszechświecie. Było nieskończonym
oceanem snów, marzeń i niewypowiedzianych słów, który mogli przepłynąć tylko
ludzie potrafiący żyć w zgodzie ze wszystkim i samym sobą. Wzrok Audrey z
gwiazd przeniósł się na parapet. Na jego zewnętrznej stronie siedział kruk. Nie
był zwyczajnym ptakiem. Jego pióra, nogi i dziób zakańczały się srebrnym
akcentem, poza tym był znacznie większy od przeciętnego kruka. Dziewczyna
spojrzała na zwierzę, poruszające się w taki sposób, jakby chciało, by za nim
poszła. Wstała z posłania i wybiegła na dwór. Śnieg i chłodny wiatr otuliły ją
z każdej strony. Ptak głośno i zakrakał poleciał przed siebie, a ona ruszyła za
nim. Prowadził ją przez brukowane ulice, aż dotarli na skraj wsi. Kruk nie
zatrzymał się, tylko leciał dalej. Musiała teraz wybrać czy wrócić do domu czy
ryzykować nocną wędrówkę po lesie w taką pogodę. Po chwili wahania, znów
popędziła prosto. Ostre gałęzie drzew
rozdzierały jej skórę, a gruba warstwa śniegu przeszkadzała biec. Kiedy chciała
się już tylko zatrzymać, przerwać to wszystko, kruk zniżył lot i usiadł na jej
ramieniu i wskazał zakrzywionym dziobem na miejsce po prawej stronie Audrey.
Zobaczyła potężny, wysoki mur. Wiele kamieni już dawno z niego wypadło. Drewniana
furtka była lekko uchylona. Wszystko pokrywały dzikie pnącza. Zbliżyła się
kawałek. Poznawała to miejsce. Martwy ogród. Nareszcie go odnalazła.
Zmarznięta, powolnym krokiem ruszyła ku wejściu. Otworzyła skrzypiącą furtkę,
która zatrzasnęła się zaraz po tym jak dziewczyna weszła do środka. W momencie
zamknięcia furtki śnieg przestał padać. Ogród nie przypominał tego z bajek. Był
znacznie piękniejszy, ale zarazem dużo straszniejszy. Całą jego powierzchnię
pokrywały uschnięte drzewa i krzewy oraz mnóstwo kamiennych posągów. Widząc je
Audrey przypomniała sobie słowa matki, gdy ta opowiadała jej legendę o martwym
ogrodzie: „Zieleniec ukarze każdego grzesznika ośmielającego wtargnąć na jego
teren, tylko osoba o całkiem czystym sercu będzie mogła bez konsekwencji wejść
do środka i uratować wszystkich dotkniętych klątwą.” Czyli, że to właśnie ona
uratuje ludzi od trwającego setki lat snu w kamieniu, tylko jak? Usiadła na
wzniesieniu usypanym ze śniegu, zastanawiając
się w jaki sposób może pokonać mieszkające tu od wieków zło. Jak na
życzenie z nieba sfrunął ten sam kruk, który ją tu sprowadził, w połowie lotu
przeistaczając się w białego gołębia o złotych skrzydłach i przysiadł na
kamiennej tablicy. Dziewczyna przyklęknęła obok i postrzępionym rękawem wytarła
z niej grubą warstwę kurzu. Wyryta w skale inskrypcja głosiła „ Żeby wykupić
życia intruzów, wybraniec czystych mocy, czyli osoba o nieskalanej duszy musi
dobrowolnie oddać swój los w ręce ciemności i na zawsze stać się częścią
puszczy.” Czyli jeśli chce uwolnić tych biednych ludzi i cały Stone Forest od
magii ogrodu musi złożyć się w ofierze? Została wybrana do tej misji przez
dobro i musi ją wypełnić bez względu na wszystko. Nie wycofa się teraz. Usiadła
na chłodnej, twardej ziemi i wykrzyknęła: Oddaję siebie w zamian za tych ludzi!
Niebo przecieły pioruny, rozpętała się burza śnieżna i zadął wiatr wyrywający
drzewa z korzeniami. Wszystko trwało chwilę, a potem była już tylko cisza. Martwy
ogród zniknął, a zamiast niego pojawiła się zalana porannym słońcem polana,
usiana kwiatami. W miejscu, gdzie jeszcze niedawno siedziała Audrey wyrósł
potężny, wysoki dąb, a uwolnieni ludzie próbowali przypomnieć sobie wszystko,
co wydarzyło się przed zamienieniem ich w posągi. Drzewo, w które przeistoczyła
się dziewczyna stało się symbolem pojednania, odwagi i uwolnienia się od
martwego ogrodu dla mieszkańców Castle Combe. Na cześć bohaterskiej Audrey
Griffiths dąb nazwano Heroic Liberationist. Pod drzewem kolejne pokolenia
dzieci może usłyszeć historię o martwym ogrodzie.
American Pharoah