Cześć! Mam na imię Czekolada. Mam pół roku i jestem psem.
Mój brat nazywa się Melek, a siostra Mila. Naszą panią jest dziesięcioletnia
Emilia. Jej rodzice to Małgorzata i Tadeusz.
Dzisiaj mama Emilki zaproponowała wyjazd do Babci Jadzi.
Nigdy u niej byłam, ale za to ona była u nas! Rodzice długo rozmawiali i
wreszcie okazało się, że jedziemy właśnie do niej. Wszyscy zaczęli się pakować,
Emilia też. Zapomniałam dodać, że Babcia Jadzia mieszka w domku na skraju lasu.
Nazajutrz rano
rozpoczęliśmy naszą przygodę. Nie mogłam się doczekać spacerów po lesie, bo
nigdy w nim nie byłam. Kiedy dotarliśmy na miejsce Babcia Jadzia ciepło nas
przywitała i przydzieliła pokoje.
Tej nocy Emilka obudziła
nas i zabrała na nocną wyprawę do lasu. Było tam strasznie ciemno, a latarka
oświetlała jedynie część mroku. Wszędzie dookoła były cienie: wielkie,
przerażające i ruszające się. Nie podobało nam się tam! Więc po prostu
odwróciliśmy się i pobiegliśmy do domku, a Emilia – za nami. Następnego dnia
Tata Emilki budował z nią domek na drzewie. Ja i moje rodzeństwo próbowaliśmy
im pomagać. Nagle Mila zobaczyła
sarenkę, która przyglądała nam się zza drzewa. Od razu do niej pobiegliśmy, bo
chcieliśmy się z nią pobawić, ale ona zaczęła uciekać głębiej w las. Ruszyliśmy
za nią. Kiedy zniknęła nam z oczu zorientowałam się, że kompletnie nie wiemy,
gdzie jesteśmy, a nadchodził już zmrok. Schowaliśmy w norce pod drzewem, lecz
zaczął padać deszcz. Było zimno i mokro. W ciemności nic nie było widać. Nie
mogliśmy spać… Raptem przebudziło mnie wołanie:
- „Mila! Czekolada!
Melek!” – to była Emilka. Obudziłam rodzeństwo i pobiegliśmy w stronę głosu. To
była ona! Znalazła nas! Nigdy nie byłam taka szczęśliwa. Kiedy dotarliśmy do
domku Babci Jadzi Emilia otuliła nas ciepłym kocem i dała pyszną karmę.
Nazajutrz trzeba było wracać do domu. Jechałam autem w
milczeniu. Zastanawiałam się nad tym, co się stało w lesie i doszłam do
wniosku, że przygody są fajne, ale w domu jest najlepiej!
Ania Pacholska 4b
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz