Strony

piątek, 21 grudnia 2018

"To właśnie tego wieczoru
Od bardzo wielu wieków
Pod dachem tkliwej kolędy
Bóg rodzi się w człowieku"

Niech ta magiczna moc wigilijnego 
wieczoru przyniesie Państwu spokój i radość,
A każda chwila świąt Bożego Narodzenia
niech żyje własnym pięknem

życzy Marta Jaczewska 6c

niedziela, 16 grudnia 2018

Muzeum Powstania Warszawskiego

        

      Dnia 12 grudnia klasa 6c była w Muzeum Powstania Warszawskiego na  lekcji muzealnej pt. ,,Powstanie Warszawskie – bój o niepodległą Polskę". Rozmawialiśmy okoliczności wybuchu II wojny światowej. Dowiedzieliśmy się,jak  było zorganizowane Polskie Państwo Podziemne i jak wyglądały działania Rządu Polskiego na Uchodźstwie. Porozmawiamy także o przebiegu, zakończeniu i skutkach Powstania Warszawskiego. Na koniec zajęć zwiedziliśmy muzeum. Lekcja wszystkim  się bardzo podobała.



Opisała: Marta Jaczewska 6c

niedziela, 4 listopada 2018

Cześć!

Na drewnianym krześle siedzi szczupła postać w ciemnozielonej sukience. Odgarnia do tyłu długie, proste włosy o odcieniu ciemnego brązu i uważnie obserwuje otoczenie lodowatym spojrzeniem zielonych oczu zza szkieł czerwonych okularów.
Nagle wyciąga dłoń zaskakująco zimną i mówi:
— Rachel. Uwielbiam czytać, pisać i śpiewać. A ty? — Przenosi wzrok na ciebie właśnie to czytającego.

Rachel
 

poniedziałek, 29 października 2018

50 Urodziny Kindera

W dniu 14 października odbyły się pięćdziesiąte urodziny Kindera. Zabawa odbyła się na Stadionie Narodowym. To była muzyczna podróż przez marzenia z udziałem gwiazd i orkiestry symfonicznej. Na scenie wystąpiły takie gwiazdy, jak: Dawid Kwiatkowski, Natalia Szroeder, Grzegorz Hyży i Katarzyna Łaska. Koncert był wzbogacony o niezwykłe wizualizacje przedstawiające wybrane marzenia. Świetnie się bawiłam na tym koncercie!



Marta Jaczewska 6c

Wspomnienia ciepłych, wrześniowych dni

                Niedzielny dzień spędziłam cudownie. W południe poszłam  rodzicami do ZOO. Zobaczyłam tam wiele ciekawych zwierząt : słonie, tygrysy, papugi, ryby itd. Wieczorem poszłam na mecz Legia Warszawa - Lech Poznań. To spotkanie wygrała Legia wynikiem 1-0. Bramkę strzelił Dominik Nagy. Ten dzień uważam w pełni udany.



wtorek, 11 września 2018

Powrót po wakacjach

Cześć!
Jestem Marta Jaczewska. Chodzę do 6 c. Mam 12 lat. Lubię tańczyć, grać w koszykówkę, jeździć na rolkach i czytać książki. Będę opowiadała na blogu o życiu naszej szkoły i innych ciekawych wydarzeniach. Jeśli chcesz wiedzieć o czym będę pisała, zapraszam do czytania bloga.

Zawsze służę pomocą :-)

Marta Jaczewska

wtorek, 29 maja 2018

Wycieczka do Kina Praha

Dnia 29 maja klasy czwarte i piąte wybrały się do kina. Odbyła się tam lekcja filmowa i został odtworzony seans pt. ,,Labirynt". Lekcja była o bezpiecznym korzystaniu z internetu. Film był bardzo ciekawy; cały czas trzymał w napięciu.



Marta Jaczewska 5c

niedziela, 20 maja 2018

Warszawskie Targi Książki

Dzisiaj na Stadionie Narodowym odbyły się Warszawskie Targi Książki. Można było kupić książki, gry planszowe, kalendarze. Dla chętnych czytelników były spotkania autorskie. Cała impreza była bardzo udana.


Noc Muzeów 2018

W nocy z 19.05-20.05 po raz piętnasty odbyła się Noc Muzeów. Można było odwiedzić dużo ciekawych miejsc. Ja byłam: Muzeum Historii Żydów Polski  Polin , Muzeum Rzemiosł Artystycznych i Precyzyjnych , Muzeum Warszawy, Muzeum Wojska Polskiego , Narodowe Muzeum Techniki, Muzeum Narodowe. Można było przejechać się zabytkowymi tramwajami , autobusami - ogórkiem.

Marta Jaczewska 5c





piątek, 18 maja 2018

Gra terenowa Wy- gry - wam Targówek

Dnia 18 maja 2018 roku o godzinie 17 odbyła się gra terenowa po Targówku.Głównymi organizatorami było Towarzystwo Ta Szansa. Było bardzo wesoło. Odwiedziliśmy dużo ciekawych stoisk. Nasza grupa nazywała się Unicorns. Jednym z najciekawszych miejsc był pokój typu Escape Room, przygotowany prze panie wolontariuszki. Na koniec mieliśmy poczęstunek i losowanie nagród .

Marta Jaczewska 5c


wtorek, 15 maja 2018

Wycieczka klasowa 5c i 5a

W dniu 15.05.18r. klasa 5a i 5c była na wycieczce w Kopalni Soli w Kłodawie oraz w Muzeum im.Jerzego Dunin - Borkowskiego w Krośniewicach. Wszyscy uczniowie bardzo dobrze się bawili . Zjeżdżaliśmy windą na poziom 600 m pod powierzchnią ziemi  - zjazd windą z prędkością 6 m/s. Potem zwiedzaliśmy całą Kopalnię - przeszliśmy wyrobiskami korytarzowymi. Mogliśmy skosztować soli . Każdy uczestnik dostał po 1 kilogramie soli kamiennej. Na koniec pojechaliśmy do muzeum. Dowiedzieliśmy się tam wielu ciekawostek o Jerzym Dunin - Borkowskim. Grupa wróciła zadowolona .









Marta Jaczewska 5c

piątek, 4 maja 2018

Samotność...



    Dziś miałam wyjątkowo pechowy dzień. Pani oddała sprawdziany z historii. Cała klasa otrzymała dobre oceny, a moja była słaba. Na dodatek na lekcji wychowania fizycznego przewróciłam się i mocno obtarłam kolano. Ponieważ moja przyjaciółka była chora, nie miałam z kim porozmawiać o swoich smutkach.
   Pobiegłam do domu w nadziei, że mama już wróciła z pracy i będę miała się komu wyżalić. Niestety, w domu nie zastałam nikogo. Chwyciłam za telefon… mama nie odbierała. Zadzwoniłam do taty i znów spotkał mnie zawód, przebywał właśnie na delegacji w mieście oddalonym od Warszawy o 500 kilometrów. Załamana zatelefonowałam do koleżanki i zapytałam ją, czy wyjdzie do parku. Koleżanka zajęta była sprzątaniem swojego pokoju.
   Za oknem pięknie świeciło słońce, więc szybko wyszłam z domu. Usiadłam na pobliskiej ławce i nawet nie zauważyłam, że siedzi na niej drobna, szczupła dziewczynka z zabawnymi piegami na nosie. Ukradkiem ocierała łzy.
- Czy mogę ci pomóc? – zapytałam.
- Nikt nie jest w stanie odmienić mojej sytuacji.
-A jednak spróbuj, chętnie cię wysłucham.
-Jest mi bardzo źle i smutno, nie mam taty ani mamy. Dotąd zajmowała się mną moja babcia. Teraz ciężko zachorowała i jak nie wyzdrowieje, to trafię do domu dziecka…
I zaczęła płakać
Postanowiłam jej pomóc, gdyż zrozumiałam, że moje smutki są niczym w porównaniu do trosk nowo poznanej mojej małej przyjaciółki.
   Wieczorem opowiedziałam o wszystkim mamie, która obiecała, że zajmie się babcią i jej małą wnuczką.


Natalia Palkie 5b

niedziela, 22 kwietnia 2018

Coś nowego

Pamiętacie age13 to prawda co mówiła. Ona robi gwiazdy, fikołki, przewrotki. Szczerze mówiąc to jej tego ciapkę zazdroszczę.                                                                                                                                                                                                                                                           Marcello                                                                                                                                                                                                               

piątek, 16 lutego 2018

Skarb Troi

Lilly, zauważyła, że za siedem sekund skończy się ich podróż w tunelu. Razem z Magnusem zaczęli odliczać. Coraz bardziej denerwowała się, że nie da rady wyłączyć stopera i przyłożyć kryształu. Gdy na cyferblacie została tylko jedna sekunda, malutka ćma (która nie wiadomo skąd się wzięła) powiedziała:
- Uda Ci się.
I miała rację, dała radę.
         Dziewczynka zaczęła skakać ze szczęścia.
- Super – powiedział Magnus, który również skakał ze szczęścia.
- O nie! - krzyknęła Lilly.
- Co się stało? - zapytał chłopiec.
- To – wskazała dziewczynka.
Magnus spojrzał w kierunku, który wskazała Lilly.
- To mamy kłopot – wyjąkał Magnus.
Wyjście z tunelu zagradzał ogromny głaz.
- Co teraz robimy? - zapytała Lilly.
- Musimy go przepchnąć – odpowiedział.
- To pchamy – powiedzieli razem i rzucili się na głaz.
Lilly popatrzyła na Magnusa i powiedziała:
- Udało się!
- Myślałem, że będzie trudniej – powiedział chłopiec.
- To co, idziemy? - zapytała Lilly.
- Idziemy – odpowiedział Magnus.
- Tylko trzymajmy się blisko siebie – dodała dziewczynka.
         Wyszli z tunelu i znaleźli się w gaju oliwnym.
- W którą stronę idziemy? - zapytał Magnus.
- Nie wiem – odpowiedziała Lilly.
- Chodźmy  wzdłuż rzeki – zaproponował chłopiec.
- Okej – zgodziła się   Lilly.
Szli i szli aż znaleźli się na małej polance. Pasły się tam owce, kozy i jeden osioł.
- To którędy teraz? - spytał Magnus.
- Jeszcze nie wiem, ale możemy zapytać się tego rolnika, który idzie zbierać oliwki. On nam powie, gdzie mamy iść, żeby dotrzeć do Troi – zaproponowała Lilly.
- Spróbujmy, jak się na nas zezłości, to będziemy uciekać, a jeśli nie, to może nam pomoże – dopowiedział Magnus.
- Ruszamy – powiedziała dziewczynka.
- Najpierw wyślijmy Albertowi wiadomość przez Merlina, żeby wiedział, co robimy, gdzie jesteśmy i, że już dotarliśmy – zaproponował chłopiec.
- Dobry pomysł – powiedziała Lilly.
Dzieci zaczęły szukać Merlina, który w tym czasie siedział na jednej z owiec. Gdy go dopadli Lilly i Magnus, powiedzieli mu wszystko, co ma przekazać Albertowi. Ledwo skończyli mówić, a Merlina już przy nich nie było, więc poszli do rolnika. Na szczęście mężczyzna nie zezłościł się na nich, wręcz przeciwnie wskazał im drogę i sprawiał wrażenie bardzo miłego. Dzieci podziękowały za pomoc i ruszyły ścieżką, którą pokazał im rolnik.
W tym samym czasie Albert dostał informację od Merlina. Chłopiec dał tej dziwnej istocie wskazówki, które miał przekazać Lilly i Magnusowi, jak dotrą do Troi.
         Dzieci szły wolno ścieżką, żeby nie ominąć żadnego zakrętu.
W końcu dotarli do Troi, gdzie toczyła się bitwa. Magnus myślał, że chodzi o piękna Helenę. Miała wybrać ona  jednego z mężczyzn, który zostanie jej mężem.  Myśli chłopca przerwał Merlin,  pojawił się on bardzo nagle.
- Aaaa…! - krzyknął chłopiec.
- Co się stało? - spytała Lilly.
- Nic tylko wystraszyłem się Merlina – odpowiedział.
- Mam dla was wskazówki od Alberta – powiedział Merlin.
- Mów szybko – zawołali jednocześnie.
Dzieci słuchają co przekazuje im Merlin i próbowały to wszystko zapamiętać.
- Okej, czyli  musimy przejść tak Troję, żeby nie wejść na pole bitwy oraz nie zostać zauważonym przez nikogo  - upewniał się Magnus.
- Tak – odpowiedział Merlin.
         Obydwoje ruszają w drogę. Gdy udało się im obejść wszystkie przeszkody, zauważyli część wolną od strażników i daleką od pola bitwy. Jednak po chwili żałowali swojej decyzji by iść tamtędy , bo ta strona również była objęta ochroną.                     W ich kierunku biegło już trzech żołnierzy. Nie mieli dokąd uciec.
- Ooo – wyjąkał Magnus.
Parę sekund później dopadli ich, nie chcieli słuchać wyjaśnień, tylko związali Magnusa z Lilly i zaprowadzili do lochów.
 Zanim doszli do tego strasznego miejsca, zobaczyli jak żyją tu ludzie. Spośród nich wszystkich, dzieci zapamiętały najbardziej: kowala, który wykuwał tarczę                                i garncarzy, przy których stały ogromne dzbany na oliwę i wodę.                                      W drodze do lochów zauważyli dziwny pokój z napisem  na drzwiach „OTTPIYKITTAS TNS TPOIAS”, co oznaczało książę Troi.
Bardzo ich to zaciekawiło, ale nie dali po sobie tego poznać, żeby żołnierze niczego nie podejrzewali. Kiedy znaleźli się w ciemnym lochu, zastanawiali się, jak stąd uciec. Magnus usłyszał cichutki głos ćmy, żeby rozciął sznury                                                              (którymi byli związani) scyzorykiem schowanym w jego bucie. Po około 10 minutach męczenia się  dali radę. Jak najszybciej chcieli stamtąd uciec. Gdy wyszli                             z lochu biegli tak szybko, jak mogli. Nawet drzwi księcia Troi ich nie zatrzymały.
         Przebiegli przez polankę i znów znaleźli się w gaju oliwnym.  
- Wracamy do domu Magnus – powiedziała Lilly.
- Uff… myślałem, że tego nie powiesz – odpowiedział chłopiec.
- Nie zrealizowaliśmy naszych planów, które mieliśmy, ale nie wytrzymam tu ani minuty dłużej – oznajmiła Lilly.
- Ja też. Znajdźmy wejście do tunelu i uciekajmy stąd – dodał Magnus.

         Gdy byli już w domu, Albert zaczął ich wypytywać „jak było”, ale oni nie mieli siły odpowiadać na jego pytania.
Agata Kowalik 5b
x

Dialog...

-         -   Już - powiedziała Lily.
     -   No to chodźmy - zdecydował Mangus.
Koniec tunelu znajdował się w jaskini. Dzieci spodziewały się zobaczyć bitwę o Troję, ale nic takiego się nie stało. Przed wyjściem było mnóstwo zieleni i pastwiska pełne owiec i kóz. W oddali Lily spostrzegła starożytny targ.
-       Słuchaj, może nacisnęłaś stoper o sekundę za wcześnie?
-       Możliwe. Chodźmy na targowisko.
Na miejscu dzieci oglądały stragany i sprzedawane na nich towary. Kiedy Lily zatrzymała się na dłużej przy straganie z biżuterią, Mangus powoli zaczynał się nudzić. Najpierw przyglądał się, jak kowal wykuwa tarczę, a potem kopał kamyki. W końcu nie wytrzymał:
-       Stoisz tyle przy tym stoisku. Może nogi wrosły ci w ziemię?
-       Przestań!
-       Nie! Ruszmy się wreszcie! - powiedział Mangus.
-       Niech ci będzie. Pooglądajmy dzbany!
Przyjaciele podziwiali ogromne dzbany na oliwę lub wodę. Stary garncarz siedział z tyłu straganu i robił nowe naczynia. Po chwili młody kupiec podszedł do nich i powiedział, że może im podarować czarę magicznej wody. Dzieci wzięły ją, nie podejrzewając niczego złego.
-       Wiesz co? Wejdźmy na to wzgórze - powiedziała Lily.
Kiedy Lily i Mangus byli w połowie drogi, chłopiec zażądał przerwy, żeby napić się wody. Po chwili dziwnie się poczuł.
-       Lily, chce mi się spać…
-       O co ci chodzi? Przecież jest środek dnia - dziwiła się dziewczynka.
Za moment chłopiec już spał. Przyjaciółka próbowała go obudzić, ale on po prostu chrapał. Lily uznała, że najlepiej będzie jeśli zaciągnie śpiącego kolegę na szczyt wzgórza.
            Kiedy dotarła na miejsce, ujrzała studnię, a przy niej kobietę. Postanowiła poprosić ją o pomoc.
-       Przepraszam, czy mogłaby mi pani pomóc obudzić mojego kolegę? - zapytała Lily.
-       Oczywiscie, a co jest w tym trudnego?
-       Napił się wody z dzbana, który dostaliśmy od kupca na targu i nagle zasnął - stwierdziła dziewczynka.
-       Skoro tak, to musimy go zanieść do mojego domu.
Ruszyły w drogę. Podczas wędrówki Lily dowiedziała się, że jej towarzyszka nazywa się Arisa. Okazało się, że mieszka ona na skraju morza Jońskiego, a jej dom stoi na jego piaszczystym brzegu.
            Kiedy dotarły do celu, Arisa położyła Mangusa na sianie i zaczęła przynosić różne zioła, które potem podpalała. Przedziwne zapachy unosiły się w pomieszczeniu. Po kilku minutach Mangus przebudził się.
-       Gdzie ja jestem? - zapytał.
-       Jesteśmy w domu pani Arisy - odpowiedziała Lily i opowiedziała mu, co się wydarzyło.
Potem Arisa zaprosiła ich do ogrodu. Opowiedziała im o ogrodach księcia Troi - Parysa, po których przechadza się ze swoją ukochaną, piękną Heleną. O pałacu, do którego wchodzi się przez wielkie wrota, a na jego ścianach można oglądać misterne mozaiki.
            Nagle, zza krzaków wyskoczył ów młody kupiec, który dał dzieciom dzban z wodą. Obsypał Lily i Mangusa tajemniczym proszkiem i dzieci …zniknęły.
            A gdzie się pojawiły? W piwnicy obok Alberta i nieźle go wystraszyły!

Ania Pacholska 5b




PRZYGODA ŁYŻEW

Były sobie pewne łyżwy, figurówki - jeśli chcecie wiedzieć.
Były stare, jak na łyżwy, a należały do mamy Alicji. Teraz leżały w ciemnym kącie piwnicy. Brudne i samotne, ale przynajmniej miały siebie. Nieopodal stał karton pełen książek, a za nim znajdowała się norka, w której mieszkała rodzina myszek. Po północy książki zaczynały opowiadać o tym, co miały zapisane w sobie, myszki zaś opowiadały historie swojej rodziny. A była ona bardzo liczna.
Pewnej nocy nasze bohaterki: prawa i lewa łyżwa, zapadły w głęboki sen. Nagle się obudziły i spostrzegły, że ktoś trzyma je w rękach. Bardzo się przestraszyły, bo pamiętały opowieści jednej z myszek o porządkach na strychu i o tym, że stare, brudne rzeczy się wyrzuca. Łyżwy trzymała mała Alicja. Od razu zabrała je z piwnicy i dokładnie umyła. Nadal zostały trochę brudne, no ale nie wszystko przecież da się zmyć. Ala postawiła je na półce pod plakatem, przedstawiającym dziewczynę na łyżwach. Nasze bohaterki szybko dowiedziały się, kim jest ich nowa właścicielka. Dziewczynka uwielbiała patrzeć jak jeżdżą inne osoby, ale sama nie potrafiła sunąć po lodowej tafli.
            Następnego dnia, a była to sobota, Alicja z rodzicami pojechała do sklepu sportowego. Mama i tata obiecali kupić jej wszystko, co potrzebne do jazdy. Dziewczynka przymierzała mnóstwo łyżew, ale bez zainteresowania. Pokochała bowiem owe stare łyżwy z piwnicy i nie chciała żadnych innych. Rodzice bardzo dziwili się jej decyzji, ale postanowili nie odciągać córki od tego pomysłu.
            Tymczasem z dnia na dzień robiło się coraz zimniej. Alicja co wieczór czytała książki o łyżwiarstwie, a łyżwy słuchały i przypominały sobie szczęśliwe chwile na lodzie, sprzed kilkunastu lat.
            Wreszcie nadszedł dzień, kiedy lodowisko na osiedlu zostało otwarte. Dziewczynka cała promieniała. Nasze bohaterki też były podniecone. Na lodowisku cała rodzina zakładała łyżwy: tata i mama piękne, nowe i błyszczące, a Alicja stare, trochę brudne, ale bardzo szczęśliwe. Dziewczynka wiedziała, że minie sporo czasu, zanim zacznie dobrze jeździć. Jednak kiedy Alicja weszła na lód, prawa i lewa łyżwa same zaczęły ją prowadzić. Lewa na początku trochę się bała, lecz prawa cały czas ją poganiała i dodawała otuchy. Po chwili obie gładko sunęły po lodzie.

            Wszystkie trzy nigdy nie były tak szczęśliwe jak w tej chwili. A najbardziej promienieli rodzice, widząc jak zadowolona jest ich córka.

Ania Pacholska 5b

Moje ferie

To ja Kacper. Opowiem wam o moim feriowym turnieju o nazwie „Big six”.
Nazwa ta bierze się od sześciu największych akademii piłkarskich, takich jak: Legia Warszawa, w której trenuje, Lech Poznań, Zagłębie Lubin, Lechia Gdańsk, Jagielonia Białystok i Pogoń Szczecin.
Ten turniej, nie polega na tym, kto wygra, tylko żebyśmy jako młodzi piłkarze rozwijali się piłkarsko. Te rozgrywki toczą się tak, że każda drużyna gra z każdą. […]
Trener dał wszystkie informacje na ten temat w piątek na treningu, powiedział, że zbiórka jest o 10:50 w sobotę. Turniej miał się kończyć o 19:00 i tak było.  Pierwszy mecz graliśmy z Zagłębiem. Niestety skończył się wynikiem 0:3 dla przeciwnika. Lecz całe szczęście drugi mecz skończył się wynikiem 2:1 dla nas, o i zapomniałem dodać, że graliśmy z Lechią Gdańsk.
Po tych dwóch meczach poszliśmy na obiad. Był dobry i każdy się najadł. Trener po wszystkim powiedział:
- Dobra panowie, najedliśmy się, zaraz czeka nas mecz z Pogonią.
W końcu nadszedł czas na mecz. Po ciężkich zmaganiach przegraliśmy. Staraliśmy się, ale było trudno. Skończyło się 1:2. Przed tym meczem graliśmy z drużyną z Białegostoku. Mecz skończył się 0:3 dla przeciwnika.
Po wszystkich meczach czekał nas najtrudniejszy. Trener wygłosił przemowę, która brzmiała:
- Panowie, trzy lata przegrywaliśmy z Lechem i to ma się zmienić. Większość meczy przegraliśmy, a ten ma być wygrany!
Ten mecz był trudny, ale się udało i trzyletnia passa została przełamana i pokonaliśmy Lecha 2:0.
Tak kończy się opowiadanie. Myślę, że turniej był udany, a cała drużyna szczęśliwa.

Kacper Włodarek 5b


poniedziałek, 12 lutego 2018

Dyskoteka karnawałowa

DYSKOTEKA KARNAWAŁOWA KLAS IV-VII

Dnia 10 stycznia 2018r. odbyła się dyskoteka szkolna dla klas IV-VII. Każda klasa spotkała się z wychowawcami w szatni, a następnie poszliśmy do swoich sal. Dokładnie o 17:15 ruszyliśmy na parkiet. Grał dla nas nowy DJ. Wszyscy uczestnicy doskonale się bawili tańcząc w rytm muzyki. Niektórzy byli poprzebierani w dość ciekawe i zabawne stroje. Dyskoteka zakończyła się o 19:15. Wszyscy rozeszli się do swoich domów.