Cześć! oto trzecia część opowiadania świątecznego:
-Dziewczynki
chodźcie pokaże wam wasze pokoje- zachęciła Elis, pokojówka.- A może ubierzecie
z nami choinkę, którą przywiezie Chuck?
-Tak, tak!- krzyczała 6-latka.
Weszły na 3 piętro i Elis pokazała Stefanii pokój. Był niewielki, ale bardzo
przytulny. Ściany błękitne, jedna z białymi kropkami, druga w krwistoczerwone
róże. Okrągłe łóżko z wielkimi, puszystymi poduszkami, odwracało uwagę od
trzeciej, wyblakłej ściany. Malutki stolik okryty zwykłymi chustkami, na tle
tapety z ogródkiem podkreślał obcość tego miejsca. Sztuczny kawałek tortu,
przyklejony do podłogi rozśmieszał, a czarna, wyrzeźbiona z drewna komoda
zasmucała. Pufa w kształcie kwiatka, przysunięta do ściany z kropkami, dawała kobiecości temu
pokojowi. Na drzwiach widniał napis: „Kobiecy świat bywa trudny”.
-To cytat z książki dla dziewczynek: „Mój świat”?- powiedziała Wioletta patrząc
na pokojówkę, która kiwnęła głową z podziwem „Tak, kochana! Jakaś ty mądra.”
- Napisał ją w tym pokoju? To niesamowite!
Mała dziewczynka zostawiła tu swoją błyszczącą walizkę i podreptały dalej. Na 5
piętrze Elis zatrzymała się. Popatrzyła w górę, a potem w dół i zawołała jakąś
panią.
-Alarm 8 podpunkt f. To skandal!- wyszeptała do drugiej.- Znowu przyszła.
- Czy coś się stało?- spytała zaciekawiona 15-latka.
- Tak, zaraz Ci wyjaśnię, ale przejdźmy do innego pokoju.- odparła ciągnąc
dzieci za rękę.- Otóż, Elwira Musa znowu tu przyszła, jego córka. Jest w
bibliotece nieskończonych i nieopublikowanych…- rozległa się cichutka melodyjka-
książek. Znasz Wio…- znów jej przerwała muzyczka.- To alarm…- i jeszcze raz.-
Znacie dramat „Na wzgórzu”?
-Tak, to sup…- przerwała wiedząc, że nie powinna tego mówić.- Interesująca
książka- dodała poważnym tonem udając, że wcześniej nic głupiego nie wypaplała.
-Nie dziwię Ci się, że ją lubisz- urwała tajemniczo Elis.- Napisał ją nasz
pisarz- wskazała palcem na portret pana Muzy.- Elwira ukradła ją…
-Koniec nieprofesjonalny- wymamrotała Stefcia choć wiedziała, że gdy ktoś mówi
to się nie przerywa. Spuściła głowę, jedna łezka popłynęła jej po policzku.
Siostra zaczerwieniła się, nie lubiła gdy mała robiła takie wybryki. Pokojówka
zauważyła to:
-Nic nie szkodzi. Gdy byłam mała też mi się zdarzało- rozmarzyła się.
- Ukradła ją i dopisała tylko zakończenie. Nasz pisarz nie chciał tracić siły
na chodzenie po sądach, bo wiedział, że i tak nic nie zdziała. Takie sprawy
można załatwiać inaczej jeśli potrzebuje się pieniędzy. A tak pan Witold jest
nieszczęśliwy. Zaraz ją wyproszą.
inka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz