“Bezludna wyspa i ja”
Od kilku dni czekałam tylko na
ten dzień, ponieważ będę płynąć po raz pierwszy statkiem! Na początku cieszyłam
się i niecierpliwiłam. Natomiast, gdy już weszłam na pokład, zaniepokoiłam się.
„ Czy na pewno tego chcę?”-rozmyślałam.
- Płyniemy!- krzyknął kapitan.
Wszyscy coś szeptali i kręcili się. To było nieznośne.
-O, płyniemy!- mówiły, jakieś dziewczynki, siedzące obok.- Nie do wiary!
Zanim się uspokoiły i mogłam z nimi porozmawiać, na niebie pojawiły się chmury deszczowe. Po jakiś 10-15 minutach przemieniły się w burzę. Grzmiało, błyskało, po prostu było strasznie, na dodatek niebo przypominało poplątane niebiesko-czarne spaghetti. Uciekłam pospiesznie do kajuty, chociaż nie miałam ochoty wysłuchiwać tych dziewczyn, z którymi przyszło mi podróżować. Z minuty na minuty pogarszało się.
-Sztorm!- krzyknęli pasażerowie.- Sztorm!
Huk, kołysanie, kołysanie ,huk…..coś strasznego.
Nareszcie
ucichło, ale już nie znajdowałam się na statku, tylko na jakiejś wyspie
bezludnej. Byłam wstrząśnięta, szukałam jakiś możliwych wyjaśnień.„ Czy na pewno tego chcę?”-rozmyślałam.
- Płyniemy!- krzyknął kapitan.
Wszyscy coś szeptali i kręcili się. To było nieznośne.
-O, płyniemy!- mówiły, jakieś dziewczynki, siedzące obok.- Nie do wiary!
Zanim się uspokoiły i mogłam z nimi porozmawiać, na niebie pojawiły się chmury deszczowe. Po jakiś 10-15 minutach przemieniły się w burzę. Grzmiało, błyskało, po prostu było strasznie, na dodatek niebo przypominało poplątane niebiesko-czarne spaghetti. Uciekłam pospiesznie do kajuty, chociaż nie miałam ochoty wysłuchiwać tych dziewczyn, z którymi przyszło mi podróżować. Z minuty na minuty pogarszało się.
-Sztorm!- krzyknęli pasażerowie.- Sztorm!
Huk, kołysanie, kołysanie ,huk…..coś strasznego.
„Co tu rozmyślać, przecież tego nie cofnę, ja ani nikt inny”- myślałam. ,, Gdzie są inni? Co ja teraz zrobię?’’
Było już ciemno i zimno, chciałam rozpalić ogień. Z krzaków wydobywał się jakiś głos. Pocierałam kamień o kamień, ale nawet jednej, małej iskierki nie mogłam wykrzesać. Zwierze zbliżało się i…. Nagle coś wskoczyło na mnie. Przewróciłam się. Bałam się, że to tygrys czy jakieś inne drapieżne zwierze.
„Na szczęście to tylko mała, słodka małpka”- odetchnęłam z ulgą.
Ganiałyśmy się po całej plaży, rozmawiałyśmy i zaprzyjaźniłyśmy się.
-Hej, będę mówić do Ciebie Polly- zaproponowałam.
CDN w czwartek
inka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz