Tajemniczy
klucz
Rodzina Warnerów odziedziczyła tajemniczy dom, który kiedyś należał do ich wuja. Stary budynek, do
którego niebawem się przeprowadzają jest miejscem niesamowitych zdarzeń, w
których bierze udział dwójka rodzeństwa – Eliza i Michał.
Warnerowie zatrzymali się obok
wielkiej willi mieszczącej się na skraju lasu. W milczeniu wyszli z samochodu.
Ukazał im się wielki dom w stylu wiktoriańskim otoczony bujnym ogrodem. Budynek
pochodzący sprzed XIX wieku posiadał liczne wykusze, ryzality, witraże, ganki i
werandy. Rodzice uważali dom za piękny zabytek i byli gotowi od razu w nim
zamieszkać. Dzieci jednak nie wykazały chęci do przeprowadzki. W Sopocie
zostawiły swoich przyjaciół, znajomych, klasę i ukochaną szkołę. Był to dość
burzliwy okres w ich życiu.
Pan
Robert otworzył zardzewiałą furtkę prowadzącą do ogrodu.
-
Przydałaby się tu twoja ręka Alicjo – skomentował ogród zwracając się do żony.
Rzeczywiście
ogród był bardzo zaniedbany i zapuszczony. Obecność chwastów powodowała, że nie
wyglądał ciekawie. Jednak w ogrodzie coś przykuło uwagę Elizy. Był to srebrny kluczyk,
którego ozdobny element spowodował, że klucz wyglądał bardzo niezwykle i
elegancko.
-
Eliza! Choć zobaczymy wnętrze tej ruiny – zawołał Michał do starszej siostry,
która została w tyle.
-
Już biegnę – odpowiedziała.
Eliza
schowała srebrny klucz do kieszeni i dołączyła do reszty rodziny. Wchodząc do
willi wuja Antoniego zobaczyli eleganckie meble, bogate ozdoby, zielone akcenty
i białe szafy, które nawiązywały do
stylu wiktoriańskiego. Przestronny salon i jadalnia dodawały nowoczesności tej
pięknej rezydencji. Kiedy dzieci uświadomiły sobie jak uroczy i piękny potrafi
być dom pochodzący z XIX wieku, kwestią pozostało tylko to, w jakim pokoju
zamieszkają. Warnerowie gorączkowo zaczęli oglądać wszystkie pokoje. Pan Robert
z żoną Alicją wybrali mały pokój z typowo angielskim mahoniowym łóżkiem
kolonialnym. Michał zamieszkał w pokoju z
prostymi meblami, w którym główną ozdobą były wzorzyste tkaniny dodające
przytulności.
Eliza,
która nie znalazła jeszcze pokoju dla siebie weszła na poddasze. Panował tam
półmrok i nieprzyjemny chłód. Zaczęła iść wąskim korytarzem, który prowadził do
trzech kolejnych pokoi. Nagle usłyszała krzyk dobiegający zza drzwi. Głos był
bardzo cienki i piskliwy. Kiedy myślała, że jej się to przesłyszało krzyk stał
się jeszcze bardziej donośny. Spanikowana podeszła powoli do ręcznie
wyrzeźbionych drzwi.
-
Halo? Przepraszam, czy ktoś tam jest ? – dopytywała się przerażona Eliza.
Kiedy
nikt jej nie odpowiedział, ostrożnie pociągnęła za złocistą klamkę. Drzwi były
zamknięte, postanowiła więc zajrzeć przez dziurkę od klucza…
-
Klucz! – krzyknęła i wyjęła srebrny kluczyk.
Wcisnęła
go do dziurki i przekręciła. Nagle drzwi zaczęły się trząść. Przestraszona
Eliza nie mogła się już wycofać. Otworzyła je… ,a kiedy przekroczyła próg
wszystko ogarnęła biała otchłań.
Lita
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz