Pewnego dnia spotkała mnie fantastyczna przygoda. Może trudno w to
uwierzyć, ale naprawdę udało mi się dostać do zaczarowanego świata. A było to
tak...
Za kilka minut miał rozpocząć się apel. Ola, Karolina oraz Weronika wygłupiały się, śmiały i ciągnęły za ciemnogranatową, aksamitną ,,kurtynę",
którą ciągle po nich poprawiałam.
- Przestańcie ruszać tę zasłonę, okej?
Jak ją zerwiecie, możecie mieć kłopoty! - powiedziałam im.
Od początku roku
chodziłam z Karą, Olą i Werą na chór do naszej szkoły, a teraz miałyśmy
wystąpić na Jasełkach przygotowanych przez 2c. Kiedy kolejny raz wygładzałam kotarę,
zobaczyłam brokatowy, jakby księżycowy pył leżący w szparze między jedną a
drugą częścią ,,kurtyny". I nie było to tylko kilka marnych drobinek, lecz
całkiem sporo cudownego proszku. Kiedy coraz uważniej mu się przyglądałam,
odkryłam, iż nie tkwi on w jednym miejscu, tylko unosi się magicznie i podąża
za zasłonę. Byłam bardzo ciekawa tego, co się
z nim stanie, więc również skierowałam się w stronę ,,kurtyny". Pył
wciąż wzlatywał w powietrze i można było stwierdzić, że mnie prowadził! Gdy
znalazłam się za zasłoną, spodziewałam się dojrzeć jedną ze ścian sali
gimnastycznej, w której miały się odbyć Jasełka. Zamiast niej spostrzegłam... inny
świat! Poczułam wielkie zafascynowanie i zbadania tej krainy.
Kriss
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz