Otworzyłam
oczy, było wcześnie rano. Słońce jeszcze nie weszło na
widnokrąg, ale i tak było dość jasno. Oceniłam, że jest około
piątej nad ranem, i że mogę jeszcze trochę pospać. Położyłam
się do łóżka i próbowałam zasnąć, ale nie mogłam.
Postanowiłam, że nie ma co marnować na to czasu i wstałam.
Zjadłam śniadanie, w skład którego wchodziły: dwie
pomarańcze, kokos, mleczko kokosowe i resztka wody z dzbanka. Po
śniadaniu obmyśliłam plan dnia:
- Pójście po wodę i zebranie owoców.
- Wykonanie wędki.
- Łowienie ryb.
- Przyrządzenie obiadu.
- Odpoczynek.
- Ugotowanie kolacji.
- Sen.
I
zgodnie z planem poszłam po wodę i owoce. Znalazłam grejpfruty i
banany. Po wypełnieniu dzbanka wodą wróciłam na plażę.
Znalazłam w miarę duży patyk, lianę. Lianę przywiązałam w taki
sposób, by nie odpadła. Z tą niedokończoną wędką
pomaszerowałam nabrzeżem szukając brakujących części. Nie
przeszłam dalej niż trzy palmy gdy zauważyłam wędkę do połowy
wkopaną w piasek. Podeszłam i wyjęłam ją, a za chwilę zaczęłam
łowić. Nagle przeszła mi przez głowę myśl skąd ta wędka się
tu wzięła, ale nie miałam czasu się nad tym zastanawiać bo
akurat złowiłam rybę. A potem jeszcze trzy. Wypatroszyłam je i
usmażyłam na ognisku. Na deser zjadłam owoce. Leżąc w łóżku
wróciło do mnie owe pytanie, ale prędko zapomniałam o nim i
zasnęłam.
Kicia Kocia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz