Pewnego
dnia spotkała mnie fantastyczna przygoda. Może trudno w to uwierzyć, ale
naprawdę udało mi się dostać do zaczarowanego świata. A było to tak: Gdy grałam
w moją ulubioną grę, komputer zaczął mnie nagle wciągać.
Była to gra, w której należało zdobywać
klucze, aby dostać się do tajemniczych drzwi. Tym razem znalazłam się jednak w
innej krainie. Stąpałam po ziemi koloru miętowego, a zamiast kwiatków wąchałam
miętówki. Postanowiłam zjeść jedną, wydawało mi się, że są uzależniające,
ponieważ zapragnęłam zjeść więcej. Poszłam dalej. Okazało się, że w tym świecie żyją ufoludki. Były one również
miętowe.
Te istoty na szczęście umiały mówić po
polsku. Zaprowadziły mnie pod tabliczkę, na której było napisane: „Wyjdziesz z tej krainy,
gdy zbierzesz dwadzieścia kluczy
i otworzysz drzwi
z dwudziestoma zamkami” Bardzo
zainteresowała mnie ta tabliczka. Zadawałam sobie z powodu jej treści wiele
pytań: Czy to możliwe, aby były drzwi z dwudziestoma kluczami? Ciekawe, gdzie
mam znaleźć tyle klucze? Po co aż dwadzieścia kluczy? Czy, aby na pewno wrócę
do świata realnego? Do tego samego miejsca? Do mojego kochanego domku? Miałam
mentlik w głowie. Było tak do chwili,
kiedy ufoludki odsłoniły czerwoną kotarę, której wcześniej zupełnie nie
zauważyłam. Widok zapierał dech w piersiach. Ujrzałam korytarz ogrodzony
żywopłotem z kryształowymi różami, na końcu którego znajdowały się drzwi z
dwudziestoma zamkami. Gdy zaczęłam przechodzić tajemniczy korytarz, zobaczyłam,
że po dwóch stronach są kolejne korytarze. Postanowiłam je policzyć. Było ich
dwadzieścia. „Więc jeśli jest dwadzieścia korytarzy, to pewnie w każdym jest
jeden klucz!”-pomyślałam sobie. Gdy weszłam do pierwszego korytarza odszukanie
klucza wbrew pozorom nie było takie łatwe i kosztowało mnie wiele wysiłku. Gdy już
znalazłam wszystkie, podeszłam do zaczarowanych drzwi, i zaczęłam wkładać wszystkie klucze do
różnych dziurek. To było usypiająco nudne. Chciałabym widzieć swoją minę po
otworzeniu drzwi. Nie wiedziałam co się dzieje. Najpierw ujrzałam ciemność. Z
pośpiechu zrobiłam krok dalej. Nagle ogarnęła mnie obawa o moje życie. Na szczęście los o mnie zadbał i
wylądowałam na trampolinie, która była przed domem. Gdy spojrzałam w górę,
ujrzałam tylko niebo, ani śladu żadnego innego świata.
To była niesamowita przygoda, nigdy
jej nie zapomnę. Teraz, gdy gram w tę grę, zastanawiam się, czy przypadkiem w
niej nie ma jakiegoś człowieka. Pozostało mi tylko usiąść na łóżku, posłuchać
fantastycznej muzyki i powspominać tę
fenomenalną przygodę. Tyle przygód tylko przez jeden komputer...
Tonia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz