W
małym miasteczku nieopodal Krakowa żyła sobie 11 letnia Ola. Był koniec
października więc Halloween zbliżało się dużymi krokami. To było chyba ulubione
święto Oli. Można to było poznać między innymi dlatego, że już od dawna miała
strój czarownicy, dynię oraz wszystkie inne rzecz potrzebne do niezapomnianego
przyjęcia. Już jutro wypadał 31 października, więc Ola wraz z zaproszonymi
koleżankami omawiały przebieg imprezy. Nadszedł halloweenowy wieczór. Ola była
już przebrana i czekała na przyjaciółki, które stopniowo się pojawiały. Po
trzech godzinach tańca i zabaw, zmęczone dziewczynki przysiadły na dywanie i w
tym momencie w kominku pojawił się zielony ogień, który pochłonął Olę i jej koleżanki. Wszystkie
znalazły się w miejscu pełnym halloweenowego nastroju. Wszyscy byli przebrani w
zaskakująco realistyczne stroje, wszędzie latały nietoperze, a przerażające
dynie zdawały się szeptać między sobą. Ola zaczepiła przechodzącego obok
mężczyznę przebranego za wilkołaka i zagadnęła:
-Czy wie Pan może
co to za dziwaczne miejsce?
-Ale z Was zabawne
młode wiedźmy-odpowiedział wilk śmiejąc się ochryple.
Z
tej krótkiej rozmowy wszystkie dowiedziały się, że ci ludzie wcale nie są
przebrani i myślą, iż one również należą
do tego świata. Chodziły bardzo długo, a po drodze zapytały o swój pobyt
jeszcze wiele osób, lecz każda z nich zareagowała tak samo jak wilkołak.
Wreszcie spotkały bardzo tajemniczego ducha i on jedyny udzielił odpowiedzi na
ich pytanie. Trafiły one do świata Halloween- gdzie to święto trwa cały rok. Dzieci chciały go
jeszcze spytać o to, jak powrócić do domu, ale on zniknął tak szybko jak się pojawił. Po
raz pierwszy w życiu Ola zaczęła się bardzo bać i myśleć, że już nigdy nie
wróci do domu. Z resztą jej koleżanki miały podobne odczucia. Gdy tak siedziały
pod zeschniętym dębem pojawił się znany im duch, który wcześniej powiedział
gdzie się znajdują. Patrzył na nie, widocznie
nad czymś się zastanawiając. Kiedy dziewczynki zauważyły jego obecność
zaczęły nieprzerwanie patrzeć na niego zapłakanymi oczami. W końcu duch
powiedział zimnym lecz wesołym jak na ducha głosem, że zabierze je do domu. Nie minęła minuta a
wszystkie znów siedziały na dywanie w
domu Oli, sądząc iż to był tylko sen. Natomiast duch, który pomógł dziewczynkom
już na zawsze pozostał w tym domu.
Tosia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz