Zaczęły się ferie. Wszyscy byli z tego powodu
zadowoleni. Ja również. Wybierałam się do babci. Od razu po przyjściu do domu
chwyciłam walizkę, pojechałam na dworzec i ruszyłam w drogę. Wiedziałam, że
moja podróż będzie długa, dlatego zabrałam ze sobą telefon. Gdy już wygodnie
rozsiadłam się na fotelu przy oknie, wyjęłam telefon i szybko złapałam
autobusową sieć Wi-Fi. Zaczęłam słuchać muzyki. Przy piosenkach czas minął
szybko, jakby autobus poszybował między
chmurami, omijając korki i objazdy. Gdy byłam na miejscu, niebo było już
zupełnie ciemne. Zapięłam kurtkę i wyszłam na zewnątrz gdzie zauważyłam
dziadka. Pomógł mi wyjąc z autobusowego bagażnika rzeczy, po czym wsiedliśmy do
auta i pojechaliśmy do domu. Byłam już taka zmęczona. Kiedy dotarliśmy na
miejsce wykąpałam się i od razu poszłam spać. Po długich podróżach spało mi się
najlepiej. Przyśniła mi się nieduża jaskinia, znajdująca się w parku nieopodal
mieszkania dziadków. Bardzo lubiłam się w niej bawić, dlatego nie widziałam w tym
nic dziwnego. Zresztą w swych snach gościłam ją dość często, ale budziłam się
zawsze w najciekawszych momentach. Tym razem było inaczej. Może dlatego, że tu
dzieliło mnie od niej zaledwie pięćdziesiąt merów, a nie trzysta kilometrów,
jak w Warszawie. Była zima, podążałam dróżką prowadzącą do mego miejsca zabaw.
Gdy tam weszłam poczułam, że jest bardzo ciepło, więc zrzuciłam kurtkę, czapkę
oraz szalik. Nagle spostrzegłam, iż za największym kamieniem opartym o ściany
jaskini widnieje blade światło. Wsparłam się nogami i jakoś odsunęłam głaz. Tam
były drzwi! Bez wahania przez nie przeszłam. Znajdowałam się w pięknym wysokim
pomieszczeniu bez okien. Źródłem światła był tutaj wielki, kryształowy
żyrandol. Całą podłogę pokrywały zapisane ścinki papieru. Jedynymi rzeczami w
tym pomieszczeniu były cztery ogromne księgi oprawione w grubą skórę o
pozłacanych brzegach. Wyglądały na okropnie stare. Były zatytułowane: „Królewna
Śnieżka”, „Piękna i Bestia”, „Śpiąca Królewna” oraz „Kopciuszek”. Kiedy
zapoznałam się już z otoczeniem zastanawiałam się, co dalej. Wtedy z kart ksiąg
dobiegł mnie świergot ptaków i zobaczyłam złote promienie. Był to naprawdę
cudny widok, ale nadal nie wiedziałam co robić. Nagle w moich rękach pojawił
się liścik, na którym, napisano: „Wejdź tam i znajdź to”, a pod spodem znajdował
się rysunek tych ksiąg, obok których były zdjęcia rzeczy, jakie mam znaleźć.
Więc wstałam z ziemi, rozchyliłam karty „Królewny Śnieżki” i wskoczyłam do
środka.
Ciąg dalszy w drugiej części.
Tosia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz