Obudziłam
się bardzo późno, bo słońce było wysoko na niebie.
Zjadłam kawałek nie dokończonej ryby popiłam wodą i jak to
miałam w zwyczaju pomaszerowałam w stronę lasu. Ale nie przeszłam
więcej niż trzy kroki rzucił mi się w oczy jakiś błyszczący
przedmiot. Podniosłam go, lecz nie dowiedziałam się co to jest,
gdyż w lesie nie było najjaśniej. Cofnęłam się na nabrzeże i
zobaczyłam, że to mały złoty zegarek. A więc ktoś tutaj mieszka
albo mieszkał – pomyślałam. Sprawdziłam czy działa. Niestety
zegarek wskazywał godzinę 19.15. Tego można było się spod ziewać
po zegarku, który mógł tu leżeć wiele lat. Zegarek
odłożyłam na łóżko, a sama weszłam do lasu. Szłam przez
chaszcze myśląc, że znajdę jeszcze coś. Szukałam, szukałam i
szukałam, ale nic nie mogłam znaleźć i już miałam się poddać,
gdy nagle zauważyłam coś do połowy wkopane w ziemie. Zaczęłam
ciągnąć za ucho. Gdy dotargałam to coś na plaże słońce już
zachodziło. Póki było dość jasno obejrzałam co to jest.
Okazało się, że to sporych rozmiarów kufer. Miał brązowy kolor i dwie złote klamry. Pomyślałam, że nie nie ma
sensu otwieranie go, bo i tak nic nie zobaczę co tam jest. I poszłam
spać.
Kicia Kocia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz