Była bardzo prosta, ponieważ dziewczyna nie miała funduszy na inną. Na
co dzień nie przejmowała się tym zbytnio, gdyż obracała się w tak samo ubogim
towarzystwie jak ona sama, więc nie miała powodów, by czuć się gorszą. Każda
kobieta jej pokroju nosiła podobne. Wyszła z kamienicy i na piechotę ruszyła w
stronę Luwru. Idąc wzdłuż ulicy mijała samochody i bryczki konne. Uwielbiała
patrzeć na te szlachetne zwierzęta. Podziwiała w nich wszystko od
majestatycznej sylwetki po łagodny charakter. W takowym zamyśleniu doszła pod
muzeum. Mimo, że pracowała w nim od kilku lat, budynek codziennie robił na niej
wrażenie. Dawny pałac ze zdobionymi ścianami w kolorze beżowym i ciemnoszarymi
dachówkami zachwycał każdego. Jak zawsze wdzięcznie wkroczyła do środka od razu
zabierając się do sprzątania. Nie przepadała za czyszczeniem korytarzy.
Mijający ją ludzie z wyższych sfer przyglądali się jej z lekką odrazą.
Przypatrywali się prostej sukni, znoszonym butom, brudnymi od pracy rękom i
potarganym kosmykom wychodzącym z koka dziewczyny. Bogate panie teatralnym
szeptem rozprawiały o nieróbstwie najniższych warstw społecznych. Nie było to
wdzięczne zajęcie, ale właśnie ono zapewniało Ivette chleb i dach nad głową.
Znowu była zła na świat w jakim żyją. Na te parszywą nierówność między
mężczyznami a kobietami, bogatymi a biednymi, rasami, wyznaniami i
pochodzeniem. Gdy uporała się z pierwszym piętrem wzięła w ręce szczotkę,
szmatkę oraz wiadro z wodą i ruszyła na poziom drugi. Tam ujrzała wielkie
zbiegowisko wokół jednego z obrazów. W Luwrze znajdowały się obrazy cieszące
się ogromną popularnością, ale nigdy nie widziała, żeby któryś aż tak
zafascynował gości. Podeszła bliżej, by zobaczyć co w takim stopniu
zainteresowało zwiedzających, ale ku zdziwieniu dziewczyny absolutnie nic tam
nie było. Zupełnie tak jak we śnie Ivette zniknął jeden z obrazów.
Najcenniejszy dobytek muzeum-Mona Lisa. Przez chwilę czuła się jak Panna Clarck
głowiąca się nad tożsamością złodzieja dzieła, lecz szybko powróciła na ziemię.
American Pharoah
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz