Strony

poniedziałek, 13 czerwca 2016

Jestem ogniem

Jestem ogniem, wybuchowa, niebezpieczna. Jestem  wodą, porywcza, rwąca. Jestem kamieniem, twarda, niedostępna. Czym są słowa? Czym są myśli? Gdzie ja jestem? Cisza. Czas owinął jej się wokół nadgarstków, wrósł w jej żyły. Płynie razem z jej krwią. jej świat to szum morza, śpiew strumieni. Jej świat to białe szczyty gór. Jej świat to złoty zachód słońca, gdy dzień idzie spać. Jej świat to szepty bliskich. Czemu odeszła? Chciała niezależności, wolności, odpowiedzi na pytania. I co teraz? Co dzień chłód otoczenia otula ją z każdej strony. Nie ma swojego miejsca na ziemi. Czy się opłacało? Nie. Samotność napiera na nią codziennie. Budzi się, wkłada swoje niezawodne, skórzane buty i rusza w kolejny etap swojej wiecznej wędrówki. Bez skutku przemierza doliny, szczyty i pola Skandynawii. Pylistymi ścieżkami, w żarze południa idzie cały czas prosto.  Dlaczego? Żeby odnaleźć siebie. Podobno mamy przed sobą całe życie, czyli kilometry nieznanych dróg. Gdy się przysłuchasz usłyszysz słowa wiatru, potoków i drzew, mówiący, że w miejscu, do którego nie dochodzi blask księżyca, na krawędzi jawy mieszka Vindpust. Jedynie ona zna odpowiedzi na dręczące ją pytania. Jej celem jest odnalezienie kobiety. Zdaje jej się, że każdego dnia jest coraz bliżej tego czego pragnie. Żyjemy wyłącznie raz, dlatego musimy zdążyć ze wszystkim. Tylko jak odnaleźć coś co znajduje się poza światem, który zna? Jest jedynie człowiekiem. Samotną jednostką na tle całego wszechświata. Kolejny świt, kolejna podróż. Kiedy to się skończy? Kiedy odnajdzie Vindpust, a wraz z nią swoje przeznaczenie? Usiadła na krańcu urwiska i spojrzała w dół gdzie rwący potok nacierał na skalne ściany. Ściemnia się. Wstała z zimnego kamienia i pokierowała swoje kroki ku zejściu ze wzniesienia. Na dole było już całkowicie ciemno. Idąc przed siebie poczuła, że jej stopy są mokre. Skierowała na nie wzrok i spostrzegła, iż brodzą po kostki w jeziorze. Cofnęła się na ląd. Usiadła na niewielkim skrawku trawy podejmując próbę osuszenia butów. Woda była chłodna. Czuła zimno. Znów cisza. Ona stała się nie do zniesienia. Znów spojrzała na jezioro. Odbijało się w nim niebo. Piękne, granatowe niebo usiane gwiazdami. Kiedy pojmiesz potęgę gwiazd, zrozumiesz jak nasz świat jest mało warty. Długo obserwowała jak w jeziorze gwiazdy rozpadają się w złoty pył. Te z ludzkiej perspektywy niewielkie punkty na firmamencie widziały największe błędy i sukcesy ludzkości. Zanurzyła rękę w wodzie i cały nieziemski obraz się rozmył jakby nigdy go nie było. Słyszę kroki. Słyszę śmiech. Słyszę głosy. Czy ktoś tam jest? Wyciągnęła dłoń i wszystko ustało. Włożyła ją z powrotem. Nic. Nagle poczuła ciepło. Dotyk. Jakby ktoś złapał ją za rękę. Nachyliła się nad taflą wody. Wdzięcznie opadło na nią śnieżnobiałe gęsie pióro. W momencie gdy dotknęło tafli jeziora, palce oplatające pod wodą jej rękę zacisnęły się mocniej i pociągnęły dziewczynę w dół. Poczuła jak tysiące małych ostrzy wbijają się w jej skórę. Woda była lodowata. Coś ciągnęło Athalie coraz bardziej w dół. Gdy dotarła do piaszczystego dna zamiast się zatrzymać, gładko przez nie przeleciała. Spadała. Spadała z ciemnego, nocnego nieba. Zamknęła oczy. Otworzyła je dopiero gdy przestała czuć podmuchy wiatru. Klęczała na suchej ziemi. Podniosła wzrok i ujrzała przed sobą czyjąś wyciągniętą rękę. Chwyciła ją i podciągnęła się do góry. Ujrzała niską kobietę w podeszłym wieku, odzianą w długą suknię z liści i korzeni. To Vindpust. Ciepło spojrzała na dziewczynę i rzekła łagodnym szeptem:
- Atchalie Lindberg. Jest jeden sposób żebyś ukończyła swą wędrówkę i doznała ostatecznego dopełnienia.
-Vindupist. Zdradź mi go. – odpowiedziała równie cicho.
- Vindupist? Czyli znasz moje imię. Potrafisz słuchać przyrody, dziecko.
- Mogę poznać ten sposób?
- Jesteś niecierpliwa.
-Całe życie poświęciłam, żeby go znaleźć. Teraz, gdy mam szansę poznać odpowiedź, chcę ją dostać jak najszybciej.
- Twoją odpowiedzią są gwiazdy
- Gwiazdy?
- Gwiazdy. Staniesz się częścią wszechświata.
- Nie rozumiem.
- Każda gwiazda to jedna strapiona dusza, która znalazła ukojenie. Jeśli tylko chcesz możesz do nich dołączyć.
- Chcę tego.
- A więc daj mi rękę. – powiedziała kobieta.
Athalie podała jej swoją drobną dłoń. Zdążyła jeszcze ostatni raz spojrzeć na gęsty, zielony las, a chwilę później na niebie zalśniła nowa gwiazda.

 American Pharoah

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz