Strony

środa, 29 października 2014

Początki sportu

  Sport narodził się razem z pierwszymi zajęciami takimi jak polowanie czy łowienie ryb. W całym starożytnym świecie aktywność fizyczną była rozwijana w formie gier. Po inwazji barbarzyńców w IV wieku sport nie przestał istnieć, ale przybrał formę treningów wojennych: gier, turniejów, strzelania z łuku, aż do XV wieku gry w piłkę były źle widziane, a czasami wręcz zabraniane. Później wszystko się zmieniło. W epoce odrodzenia sport rozkwitł i stał się zabawą. Słowo ,,sport" pochodzi od francuskiego słowa ,,desport" oznaczającego rozrywkę. Aztekowie (żyjący na obszarach dzisiejszego Meksyku między IX a XV wiekiem) lubili grać w tlachtli - grę z piłką, rozgrywaną przez dwie drużyny na terenie w kształcie litery 1. Celem gry było umieszczenie piłki w polu przeciwnika. Piłka musiała przelecieć przez zawieszoną na pewnej wysokości nad ziemią obręcz. Gracze mogli uderzać piłkę jedynie łokciami, biodrami i kolanami. Mecz musiał wyglądać śmiesznie.

PS. W grze tlachtli, jak tylko  gracz wrzucił piłkę do obręczy, miał prawo zażądać ubrań i biżuterii od kibiców.
                                                                                                                                                   Sharko

sobota, 25 października 2014

Symfonia Planet






Moi Kochani Blogerzy,
wiem, że kochacie tajemnicze opowieści, a Wasza wyobraźnia jest nieograniczona. Dziś zabieram Was do świata MUZYKI i KOSMOSU. 

"W 1977 roku wystartowały z Ziemi dwa statki kosmiczne Voyager, których zadaniem było zbadanie Jowisza, Saturna (Voyager1) a także Urana i Plutona (Voyager2). Voyager 1 po zbadaniu obu planet opuścił nasz układ słoneczny, by zająć się badaniem przestrzeni międzygwiezdnej. Oba statki miały na pokładzie instrumenty umożliwiające przeprowadzenie różnych badań naukowych, m.in były to magnetometry, detektory plazmowe i detektory nisko-energetycznych cząstek naładowanych. To te urządzenia zarejestrowały Symfonię Planet.
Dźwięki nagrane w Symfonii były przenoszone przez elektromagnetyczne drgania, a ich źródłem były m.in.:
- szumy radiowe o częstotliwościach w obrębie pasma akustycznego(20-20 000Hz) wywoływane obecnością strumieni naładowanych cząstek powstających w wyniku oddziaływania wiatru słonecznego z magnetosferami planet
- szumy powstające w obrębie magnetosfer planetarnych
- fale radiowe pochwycone wewnątrz magnetosfer oraz jonosfer planet
- własne szumy elektromagnetyczne przestrzeni międzyplanetarnej
- szumy wytworzone przez wiązki naładowanych cząstek w sąsiedztwie planet, ich księżyców jak i w samym wietrze słonecznym
- szumy obserwowane w pobliżu pierścieni planet wywołane zderzeniami naładowanych cząstek pyłu z korpusem Voyagera oraz z antenami odbiornika." Zródło Onet

POniżej link . Wystarczy kliknąć.
Może te kosmiczne dźwięki zainspirują Was do pisania niesamowitych prac dodatkowych, których zapewne jesteście spragnieni. Czekają  szóstki  i sława na blogu.  Maria Lech




Cześć, to znowu ja molka18. Ten wpis  będzie o moich pasjach , czyli o tańcu . Jestem tancerką od 5 lat . Moja mama kiedyś dawno prowadziła szkołę tańca . Od zawsze siedziałam na sali i patrzyłam na to, jak tańczą. Tak właśnie narodziła się we mnie moja pasja tańca . Moja ciocia i wujek są tancerzami . Kiedy skończyłam 6 lat, zapisałam się do klubu na zajęcia . Na  tych zajęciach poznałam wiele fajnych osób . W wieku 7 lat pojechałam na pierwszy konkurs . Tam niestety nie zdobyliśmy żadnego miejsca, lecz później było tylko lepiej. Tak skończyłam 10 lat, poszłam do 5 klasy.
W 4 klasie w parku przy szkole zorganizowano coś w stylu pokazu talentów . Ja z moja koleżanką, która też interesuje się tańcem, wystąpiłyśmy . Potem występowałam na wielu pokazach i tak mi się uzbierały 4 puchary oraz 8 medali . Jestem dumna z siebie , że osiągnęłam taki poziom . Moim marzeniem jest stanąć na prawdziwej drodze sławy .
 molka18

środa, 22 października 2014

Hej!
Tu Karol. Na blogu będę nadawał pod pseudonimem Verniqr.
Moją pasją jest skating i będę chciał o nim opowiedzieć. Może uda mi się kogoś jeszcze zaciekawić tym niezwykłym sportem wyczynowym.
Pierwszy odcinek - już wkrótce !
Niech moc dwóch kółek będzie z Wami !

poniedziałek, 20 października 2014

40 urodziny Kinder niespodzianki

W sobotę 18 października na Stadionie Narodowym odbyły się 40 urodziny Kinder niespodzianki. Było wiele atrakcji w tym jazdy kolejką, dmuchane zabawki, zabawy plastyczne, gry zręcznościowe i oczywiście wiele innych. Po środku Sali stał wielki styropianowy tort z wizerunkiem jubilata na którym można było siadać i obserwować scenę na której występowali iluzjoniści oraz dzieci z Warsztatowej Akademii Musicalowej. Po obiekcie spacerowali ludzie na szczudłach, a na niewielkich podiach stali żonglerzy. Bardzo mi się tam podobało.

Tosia

czwartek, 16 października 2014

Klątwa Dajmona - część pierwsza

Ewelina pełna mieszanych uczuć szła do nowej szkoły. Ze stresu bolał ją brzuch, pomimo że przed chwilą widziała się ze swoją przyjaciółką. Justyna dojeżdżała do swojej szkoły, wybrała taką  na wysokim poziomie. Evi nie przyjęliby do żadnej innej szkoły niż do rejonowej. W ogóle się nie uczyła, już raz powtarzała klasę, a teraz cudem udało jej się zdać. Żałowała jednak tego, bo przez to nie chodziła ze swoją przyjaciółką do szkoły i postanowiła się uczyć.
- Evi, nie martw się – przytulała przyjaciółkę Justyna. – Będziemy się codziennie widywać po lekcjach.
- Już ja znam to twoje po lekcjach – zaśmiała się Ewelina. – Ciągłe prace dodatkowe, konkursy, referaty. A w weekend to samo.
- A kto powiedział, że lekcje będziemy odrabiać oddzielnie?- Justi zrobiła niewinną minę.
- Oj, Tyśka!
- Jak inaczej mam cię przypilnować, co? Jeśli chcemy razem chodzić do liceum, musisz się dobrze uczyć.
- Tak, bez twojej pomocy nie dam rady – westchnęła Ewelina.
Teraz znajdowała się przed wejściem do swojej nowej szkoły. Ponuro spojrzała na tablicę nad drzwiami. Przeczytała napis po raz kolejny. Gimnazjum im. Alberdiego Kaltena nr 666*. Jak zwykle przeklęta liczba przyprawiła ją o dreszcze. Na dodatek poranek był mglisty i zimny. Evi specjalnie przyszła wcześniej – chciała się oswoić z klimatem i dziwnym uczuciem przeszywającym każdego kto tędy przechodził lub, co gorsza, wchodził tam. To miejsce było uważane za najbardziej ponure i straszne w całej stolicy Tenii. Każdy twierdził, że te cyfry przywołałyby samego Dajmona.
Niektórzy przesądni uważali, że fałszywy Mag już opanowuje szkołę, ponieważ chodzi do niej uczeń o nazwisku Diamon, czyta się je tak samo jak imię złego z braci.
Ewelina z wahaniem weszła po stopniach i pociągnęła za klamkę. Bez skutku. Szarpnęła raz jeszcze. Nic. Wściekła usiadła na schodach. Nie miała żadnej bluzy, a było zimno, godzina: szósta trzydzieści. Mogłaby wrócić do domu, ale nie miała ochoty. Dlaczego rozpoczęcia roku są tak wcześnie? Z nudów zaczęła przypominać sobie wzory z geometrii - już dzisiaj miała sprawdzian umiejętności z matematyki.               
Wtem poczuła przeszywający ból, jakby tysiące małych zimnych ostrzy dźgało ją po całym ciele. Podniosła pełen rozpaczy wzrok i ujrzała chłopaka na oko w  jej wieku, może trochę starszego. Miał na sobie ciasne dżinsy, czarną skórzaną kurtkę i bluzkę z napisem „KOCHAM SZKOŁĘ (i drobnym druczkiem) ale tylko w wakacje” Spojrzał na Evi i uśmiechnął się promienie, ale dziewczynę przeszył jeszcze większy ból, czuła, jakby krwawiące serce wyrywało jej się z piersi z jękiem rozpaczy. Jednak jednocześnie odczuwała przyjemne łaskotanie i miała wrażenie, że małe istotki w jej głowie grają na harfie, a uczucia jakby gryzły się ze sobą, zaś świadomość była zamglona.
Chłopak przeszedł obok niej a ból i przyjemność nasiliły się. Ewelina miała wrażenie, że krzyczy, choć nie wydał się z niej żaden dźwięk. Wtem usłyszała w głowie jeden wyraz: Dajmon. Był wypowiedziany nieokreślonym głosem, bez jakichkolwiek uczuć lub interpretacji. Evi była jednak pewna,  że odnosi się to do chłopaka, który skrzywił się, a ona poczuła w nim jakieś oparcie, jakby on mógł zrozumieć co ona odczuwa. On wyciągnął rękę z rozczapierzonymi palcami przed siebie i wszystko się skończyło.
Ewelina obudziła się z uczuciem bijącego, wręcz walącego serca. Dobrze słyszała jego łomot, który powoli cichł, aż nastał zupełnie. Podniosła się powoli i oparła na łokciach. Drzwi były szeroko otwarte, a pani woźna właśnie przekroczyła próg budynku. Evi wstała i otrzepała sukienkę z brudu. Weszła powoli do szkoły i rozejrzała się. Kręciło jej się w głowie. Usiadła na ławce w szatni i przymknęła oczy. Tylko do połowy, żeby nie zasnąć. Wpatrywała się w ścianę i zastanawiała nad tym co się stało. To musiał być sen, wstała dziś wcześnie, zapewne przysnęła…
Teraz znowu straciła świadomość , siedziała jednak prosto i patrzyła przed siebie pustym wzrokiem. Ludzie przechodzili obok obojętnie, szli do wyznaczonych im sal, a gdyby któryś z nich przyjrzał się jej oczom, zauważyłby, że zniknęły jej źrenice.
Wokół gwar, dziki tłum. Początkowo zdziwiła się z tej ilości osób, przed chwilą była tu całkiem sama… W dodatku bolała ją głowa, a oczy jakoś nie chciały się przyzwyczaić do światła. Evi zerknęła na zegarek i poderwała się z ławki, prawie się przewracając. Za dwie minuty zebranie w klasie! Czy to możliwe, żeby film jej się urwał na prawie godzinę? Podbiegła do tablicy z numerami sal. W swoim pędzie potrąciła kilka osób. Pod nieprzychylnymi spojrzeniami zlustrowała kartkę wzrokiem i zawróciła na schody. Sala 16, sala 16, powtarzała w myślach. Przechodząc przez korytarz pierwszego piętra poczuła, że wypełnia ją ból, jakiego doświadczyła przy wejściu do szkoły. Intuicyjnie zerknęła w stronę drzwi, obok których przechodziła. Sala 13. Nie wierzyła w przesądy, ale teraz ta liczba wywołała u niej strach. Przyśpieszyła kroku i nie oglądając się, wparowała do szesnastki. Zajęła ostatnie wolne miejsce obok wysokiej gotki o długich kruczoczarnych włosach. Dziewczyna miała bladą twarz i mocny makijaż. Ewelina odwróciła od niej wzrok i zerknęła na tablicę. Była pusta, ale właśnie podszedł do niej nauczyciel i rysował tabelę. Mruknął pod nosem, żeby wyciągnęli kartki i zapisali plan lekcji. Evi nareszcie mogła zapomnieć o dziwnych zdarzeniach, bo pochłonęło ją pisanie.
***
 Rozległ się dudniący w uszach dzwonek. Gotka dawno oddała swój sprawdzian z matematyki. Ewelina szybko nabazgrała odpowiedź do ostatniego zadania i podeszła do biurka nauczyciela. Rzuciła kartki na stertę, po czym wyszła z klasy wraz z tłumem obcych jej ludzi. Przyjaciół miała tylko w podstawówce, od której daleko mieszkała, więc teraz nawet w rejonówce nikogo nie znała.
Gdy tylko wyszła na korytarz, przypomniała sobie o dziwnych wydarzeniach dzisiejszego dnia. Wydało jej się, że widzi chłopaka i przeszył ją chłód. Światła na korytarzu migotały, aż całkiem zgasły. Rozległ się jęk zawodu, a uczucie bólu zniknęło. Światła zapaliły się ponownie, zaś uczniowie rozmawiali między sobą o awarii.

Tajemniczy chłopak znikł Evi z oczu wtapiając się w tłum, jeśli oczywiście dziewczynie się nie przewidziało. Z mieszanymi uczuciami ruszyła w kierunku wyjścia ze szkoły.

*liczba 666 w świecie tej historii jest liczbą Dajmona, złego brata z rodzeństwa zła i dobra. Odpowiednik naszego diabła.

To jest opowiadanie, które pisałam do gazetki szkolnej. Za miesiąc ukaże się część druga, zaraz po premierze w "Trybunie Budy"
Meveline

Arrasy wawelskie

  Arrasy wawelskie powstały w XVI wieku w Brukseli. Zamówił je król Zygmunt II August, który był miłośnikiem sztuki, a szczególnie tkanin dekoracyjnych. Królewskie tkaniny pochodzą z najlepszych warsztatów tkackich. Są unikatowe, gdyż nie ma w Europie tak wspaniałych arrasów jak te z Wawelu.
   Arras pt. Rozmowa z Bogiem przedstawia scenę jak Noe rozmawia z Bogiem i dowiaduje się, że ziemia zostanie zatopiona. Noemu powiedział jeszcze Bóg, że ma zbudować arkę ,do której się zmieści po dwa gatunki zwierząt. Rozmowa została przeprowadzona w lesie. Bóg na arrasie był ubrany w piękną jasno czerwoną szatę i miał długą brązową brodę. Noe był ubrany w podobną szatę i miał krótką brodę. Las, w którym jest  przedstawiona scena jest liściasty  i ma dużo roślin oraz wygląda jak wąwóz. Chciałem jeszcze dodać, że Noe ma niebieskie getry.
  Arras, który opisuje, jest dla mnie przepiękny a jednym z moich marzeń jest zobaczyć ten arras na żywo. Podam wam jeszcze 4 pytania związane z tym arrasem.
1. Kto stworzył arras?
2. Jak długo tworzono ten arras?
3. Kto wymyślił arras?
4. Z jakiego powodu król Zygmunt II August był miłośnikiem arrasów i bardzo je lubił (dlaczego mu się podobały)?

                                                                                                                                        sharko

wtorek, 14 października 2014

Magiczna kotka-część 1

Dawno temu w okolicach Warszawy w małej wiosce żyła psotna kotka Tosia wraz z właścicielką Agatką. Tosia wyglądała na zwykłego burego dachowca , ale to tylko pozory, ponieważ była ona kotem niezwykłym, o czym wkrótce miała dowiedzieć się Agatka. Codziennie rano kocica siadała na parapecie oglądając wschód słońca spoza obficie rosnących kwiatów malw. Następnie kiedy na dworze robiło się ciepło wychodziła z właścicielką na powietrze. Zwykle wędrowały  wzdłuż pobliskiego strumyka lub spacerowały lasem. Tego dnia również wybrały się do lasu, lecz Agatka kierowana rządzą przygody postanowiła zagłębić się trochę dalej niż zwykle. Gdy szły dziką puszczą, dziewczynka zauważyła słabe światło dochodzące z krzaków. Bez dłuższego namysłu postanowiła zbadać jego źródło, więc wraz z Tosią zaczęła przedzierać się przez zarośla. W chwilę później zobaczyła miejsce tak piękne, jakiego jeszcze w całym swoim życiu nie zobaczyła. Trawa była tu zielona, kwiaty pachnące, a drzewa rozłożyste. Ta część zupełnie różniła się od reszty lasu. Tu aż pachniało czymś niezwykłym.  Agatka jeszcze oglądała rozciągający się dookoła widok, gdy usłyszała dochodzący z dołu głosik. Dziewczynka spojrzała w tę stronę i okazało się, iż ów głosik wydawała jej mała towarzyszka Tosia. Jakie było zaskoczenie Agatki. Przecież spędzała z kotką tyle czasu i nigdy nie przyszło by jej do głowy ,że jest ona kotkiem mówiącym. Od razu wdała się z nią w rozmowę. Okazało się, że jej pupilka pochodzi właśnie z tego pięknego miejsca, a za rogiem znajduje się dom jej kocich rodziców. Z rozmowy dowiedziała się również ,że kraina ta nazywa się Bajlandia i zamieszkują ją magiczne stworzenia, w tym gadające koty takie jak Tosia. Agatka zwiedzała Bajlandię na centaurze z kicią na ramieniu. Wszędzie widniały cudowne krajobrazy, w tym pola, jeziora, lasy i łąki a  wśród nich pasące się fantastyczne  zwierzęta. Wieczorem wycieczka się skończyła i wszyscy poszli spać. Jakże wspaniale wyglądało  gwieździste niebo z tej perspektywy. Agatce tak się to miejsce spodobało, że postanowiła zabrać  rodziców i zostać tu na zawsze. Od tego czasu minęło już wiele lat, a Agatka jest już dorosła i nadal wiedzie wspaniałe życie w Bajlandii.

Tosia

Święto Dyni

                                                                               Witajcie!
11-12 października na folwarku Bródno odbyło się Święto Dyni. Było bardzo wiele atrakcji, w tym możliwość zakupu dyni i pamiątek, zwiedzanie stadniny koni, oglądanie zagród  zwierząt z folwarku, konkursy i wiele innych. Udostępniono ognisko, by chętni mogli  robić kiełbaski ,a dla młodszych uczestników święta zorganizowano również mały plac zabaw. Na różnych stoiskach można było między innymi ozdabiać ziemniaka , strzelać z łuku, grać w golfa i koszykówkę. Miłośnicy tańca mogli zagrać w taneczną grę na PlayStation. Święto dyni odbywa się  co roku, więc jeśli ktoś nie był teraz, zapraszam do pójścia za rok.

Tosia

piątek, 10 października 2014

Wycieczka do Palmir

W dniu 09. 10. 14 pojechaliśmy z całą klasą do Palmir, aby uczcić pamięć Patrona naszej Szkoły nr 114  Jędrzeja Cierniaka. Kiedy już dotarliśmy do celu, to czekało nas jeszcze pięć kilometrów spaceru do jego symbolicznego grobu. Po długiej drodze przez Puszczę Kampinoską , zobaczyłem bardzo dużo krzyży i nagrobków. Niektórzy zapalili znicze na grobie Jędrzeja Cierniaka. Później poszliśmy do muzeum. Zobaczyłem tam dużo eksponatów, między innymi broń, hełmy, zabytkowe przesyłki, listy i kartki. Wycieczka była ciekawa i pouczająca.
Radek Wowra 4c 

wtorek, 7 października 2014

Wycieczka do Muzeum Drukarstwa


         W czwartek 25 września 2014 r. wybrałem się razem z moją klasą IV c na wycieczkę do Muzeum Drukarstwa w Warszawie.
            W Muzeum spotkaliśmy się z przewodnikiem, który opowiadał nam o historii pisma. Dowiedzieliśmy się, że dawno temu ludzie w ogóle nie znali pisma. Później używali kamieni, kości i glinianych tabliczek do rycia w nich różnych znaków. Następnie wynaleziono papirus i do pisania używano zwoju papirusu.
Przewodnik przedstawił nam również postać Jana Gutenberga – twórcy ruchomej, metalowej czcionki i omówił jej budowę. W trakcie wycieczki poznaliśmy także ewolucję materiałów i technik piśmienniczych. Widzieliśmy tam różne czcionki, matryce, klisze drukarskie oraz narzędzia i maszyny drukarskie. Do szkoły wróciliśmy o godz. 12:45.

            Wycieczka podobała mi się, bo była interesująca i pouczająca. Zrozumiałem jak wielkim odkryciem było wynalezienie pisma i druku. 
Kacper Szczerba kl 4c

poniedziałek, 6 października 2014

Powakacyjny list

Warszawa, 6.10.14 r.
Drodzy Czytelnicy!

          Minęły wakacje i chciałabym podzielić się z Wami moimi wspomnieniami.
         W czasie wakacji byłam w Oblęgorku w Muzeum Henryka Sienkiewicza. Kiedyś to muzeum było dworkiem wypoczynkowym znanego pisarza. Wspięłam się z tatą na szczyt Łysicy. Podziwiałam piękne świętokrzyskie widoki. Razem z tatą często jeździłam nad Zalew w Sielpi, gdzie pływaliśmy rowerkami wodnymi. Potem spacerowaliśmy po plaży i jedliśmy lody. Często urządzaliśmy sobie długie przejażdżki rowerami po lesie. 
          Bardzo miło mi minęły wakacje. Mam nadzieję, że Wam też.
Pozdro
Nutka
     
Prometeusz

Nech żyje Prometeusz!
Zasłużył na największą pochwałę i naszą wdzięczność.Dowiódł swym postępowaniem, iż bardzo mu na nas zależy. Nie zapomnijcie, że to właśnie on ulepił człowieka z gliny. Sprzeciwił się Bogom i wykradł ogień. Czy ktokolwiek inny mógłby być tak odważny?Weźcie pod uwagę, że to Prometeusz ujarzmił dzikie zwierzęta i nauczył nas uprawy roli, abyśmy mieli, co jeść . Wiedzcie, że to Tytan wskazał nam złoża, czyli miedź, srebro i złoto. Nie ma takiego drugiego, który byłby równie dobry i oddany ludziom, poświęcając im siebie. 
Chwała Mu za to!

Koralik

środa, 1 października 2014

Wycieczka do Muzeum Drukarstwa

W dniu 25 IX wraz z moją klasą 4c byliśmy na wycieczce w Muzeum Drukarstwa. Tam poznaliśmy historię pisma oraz książki. Dowiedzieliśmy się, jakie znaczenie i wpływ miało wynalezienie druku na rozwój ludzkości. Poznaliśmy też różne techniki piśmiennicze oraz zapoznaliśmy się z ciekawymi materiałami pisarskimi stosowanymi w dawnych epokach: papirusem i pergaminem. Poznaliśmy też charakterystyczne elementy dawnych ksiąg, np. bogato zdobione inicjały.
Dowiedzieliśmy się jakie korzyści dla piśmiennictwa  przyniosło wynalezienie ruchomej metalowej czcionki przez Johannesa Gutemberga.
Na dzisiejszej wycieczce podobało się mi, że mogliśmy samodzielnie wytłoczyć obrazek na historycznej prasie złożonej z zabytkowych czcionek.
Uważam dzisiejszą wycieczkę za udaną i ciekawą, ponieważ dowiedzieliśmy się dużo ciekawych informacji na temat druku i pisma.

Natalia Borudzka   kl. IV c