Strony

wtorek, 21 lipca 2015

Magiczne drzwi część I

Był początek wakacji. Obudziłam się dość wcześnie, a gdy próbowałam dalej zasnąć, po prostu mi się nie udawało, dlatego ospała podniosłam się z łóżka i powolnym krokiem udałam się w stronę okna. Był ciepły ranek, na ulicach prawie nie było samochodów, a chodniki i alejki były całkiem opustoszałe. Delikatnie przycupnęłam na zimnej podłodze i w bez ruchu wpatrywałam się w szarą panoramę Targówka, gdy nagle usłyszałam znajomy tupot malutkich stópek. Ku mnie kroczyła moja kotka Tosia. Cichutko zamruczała i jednym susem wskoczyła mi na kolana. Teraz obydwie obserwowałyśmy niebo, drzewa, bloki i ulicę na, której pojawiało się coraz więcej aut. Cała okolica budziła się do życia, a ja wciąż ubrana w piżamę siedziałam na podłodze ciemnego pokoju wśród śpiących jeszcze pozostałych domowników. Nagle usłyszałam przenikliwe skrzypienie drzwi prowadzących do kuchni. Spłoszona Tosia czmychnęła z moich kolan i schowała się w szparze między szafą a kanapą, gdy ja zastanawiałam się jak te drzwi się mogły się poruszyć skoro wszyscy oprócz mnie jeszcze spali. Z rozmyślań wyrwało mnie coś, co przypominało głośny pisk. Miałam wrażenie jakbym tylko ja to słyszała, ponieważ ten dźwięk był na tyle głośny, że wszyscy by się od razu zbudzili. Odwróciłam głowę, by doszukać się jego źródła, gdy poczułam piekący ból w palcu wskazującym. Spojrzałam w stronę palca, żeby zobaczyć czym spowodowany był ból, a tam ujrzałam stworzenie wyglądające zupełnie jak młody Allozaur, którego widziałam kiedyś w książce. Przerażona chwyciłam kij od szczotki i zaczęłam pchać bestię jak najdalej od siebie. W tym momencie obudziła się mama. W chwili otwarcia przez nią oczu, dinozaur zniknął. Wyglądało to, jakby wessały go drzwi od kuchni. Szybko pobiegłam w tamtą stronę, ale jedyne co zobaczyłam, to zwyczajna kuchnia jakich wiele. Kiedy trochę ochłonęłam, zaczęłam się cieszyć, że Allozaur był jeszcze bardzo młody, bo z dorosłym osobnikiem na pewno nie,miałabym tyle szczęścia. Powoli do naszego mieszkania zawitał dzień. Przez cały czas myślałam tylko o tym co zdarzyło się rano. O co  chodziło? Może to był tylko sen lub przewidzenie. Tego nie wiedziałam. Na ziemię sprowadziła mnie mama oświadczająca, że już wychodzi i, że powinnam zaprowadzić brata na Lato w mieście. Szybko wciągnęłam buty, chwyciłam torebkę z telefonem i kluczami i we troje opuściliśmy mieszkanie. Kiedy wróciłam do domu, drzwi otworzył mi niewysoki mężczyzna ubrany jakby uciekł z XVI wieku. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz