Strony

sobota, 14 maja 2016

Droga ku tajemnicy XI

- Szybko docierają do pana informacje.
- Zalety pracy w policji. Wiesz nawet to, czego wiedzieć nie chcesz. Mówią ci wszystko.
- Rozumiem. W pana pracy nie ma miejsca na nudę. – rzekła dziewczyna i wymownie spojrzała na plik kart i pusty kieliszek przed komisarzem.
- W istocie. Brak zajęć mi nie doskwiera. Karty potrafią być świetną rozrywką, panno Bonnet. – odpowiedział mężczyzna widząc wzrok Ivette.
- Sądziłam, że za tak duże pieniądze robi pan nieco więcej.
- Ja już przegrałem swoje życie. Nie muszę robić niczego ponad stan.
- Nie obawia się pan utraty stanowiska? Mnóstwo młodych pomysłowych i chętnych do pracy mężczyzn marzy o tak wysokiej i świetnie płatnej pozycji.
- Fascynuje panią temat finansów. Dla mnie pieniądze stały się zbyt pospolite.
- Doprawdy? W takim razie czym płacą panu za przebywanie w pańskim towarzystwie? Zapewne wielu łaknie pana bliskości. W końcu pociąga pan za sznurki w całym Paryżu.
- Tajemnicami. Lubię mieć przewagę nad ludźmi, a znając ich sekrety jestem zawsze krok przed nimi. Mogę z nich czytać jak z otwartej księgi. A czy pani ma jakieś sekrety?
- Każdy je ma, ale nie każdy jest na tyle zdesperowany, by oddać je panu. Wróćmy może do przyczyny mojej wizyty.
- Jaka ona jest, panno Bonnet?
- Noel Vigier.
- To było do przewidzenia. Uroiła sobie pani, że znajdzie sposób Na ułaskawienie przestępcy. Więc słucham.
- Mam dowody. W biurze Noela znaleziono wycinki z gazet o Mona Lisie. Gdy przyszłam do niego w odwiedziny spytałam go o notatki. Powiedział wtedy, że to nie jego zapiski, więc skoro nie znał formy zbierania informacji nie mógł być winny.
- Przykro mi, ale nie ma pani świadka. Bez niego nikt nie uwierzy w te słowa.
- Mam świadka. To Adrien Boirgues. Dziś siedzi na recepcji, ale tamtego dnia pilnował celi Noela i na pewno słyszał naszą rozmowę.
- No proszę. Jeśli tylko Boirgues potwierdzi to co pani mówi sprawa pójdzie dalej panno Ivette.
- I co teraz? Za każdym razem gdy tu przychodziłam brano mnie za wariatkę wmawiającą sobie, że jest detektywem.
- Odruch. Kobiety nieczęsto mają rację.
- Czy gdybym była mężczyzną uwierzylibyście mi?
- Panno Bonnet, proszę nie robić przedstawienia. To komisariat.

 American Pharoah

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz