Chciałbym
opowiedzieć o moich wakacjach 2013 i o przywiezionej z nich pamiątce.
W tym roku część
wakacji spędziłem z mamą i dziadkiem w przepięknym nadmorskim uzdrowisku –
Ustce. Przez cały czas pobytu była przepiękna pogoda. Całe dni spędzaliśmy na
plaży.
Któregoś dnia na
plaży pojawił się pan sprzedający latawce. Bardzo zapragnąłem mieć jeden z
nich. Poprosiłem mamę, aby kupiła mi jeden latawiec. Mama zgodziła się i
powiedziała, że będzie to wspaniała pamiątka z wakacji. Spośród wszystkich
jakie posiadał sprzedawca, wybrałem jeden – przepiękny samolot. Ten latawiec
był zbudowany z poliestru. Był średniej wielkości, koloru czerwono- szarego i
miał 30 – metrową linkę.
Natychmiast
go złożyłem i przy pomocy kolegów z
plaży puściłem na wiatr. Latawiec uniósł się wysoko i zatrzepotał
przyczepionymi do niego wstążkami. Ponieważ tego dnia wiał silny wiatr,
musiałem bardzo uważać, aby nie zerwać linki. Ręce bardzo bolały, ale mocno
trzymałem latawiec. W pobliżu na wydmach rosły drzewa, w które mógł się
zaplątać, więc także musiałem i na to uważać. Po pewnym czasie wokoło mnie
zebrały się inne dzieci, które też przyłączyły się do zabawy latawcem.
Bawiliśmy się wspaniale, a kiedy wchodziliśmy do morza przywiązywaliśmy
latawiec do parawanu, przy którym opalała się moja mama.
Wielokrotnie
podczas tych wakacji wyjmowałem mój latawiec, aby mógł poszybować w powietrzu.
Wtedy przypominałem sobie: morze, plażę, słońce, zapach ryb, a nawet
sprzedawcę, który chodził po plaży i krzyczał:
- Looody zimne,
lody, kukurydza gotowana, orzeszki w karmelu!!!
Teraz mój
latawiec leży schowany w szafie i czeka na ciepłe dni w przyszłym roku.
Karol Wierzbicki 4c
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz