Prima
Aprilis
Minęło
kilka dni i źrebaczek biegał już po pastwisku.
-
Och, jakże piękne są twoje zwierzaki - powiedziała Britta.
W tym czasie dzieci z Bullerbyn, a także
rodzice przyszli je zobaczyć.
-
O, Liso, to na prawdę śliczne zwierzątka - powiedziała zdumiona mama Ollego.
-
Czy masz już dla nich imiona? - spytał Olle bardzo ciekawy.
-
Tak, źrebak to Angus, a jagnię to Pontus - odpowiedziałam.
-
Dlaczego to nie ja je dostałem - mruknął
Lasse zazdrosny.
-
Zawsze możesz mi pomóc się nimi opiekować - powiedziałam pocieszając Lassego.
Och,
jak się ucieszył. Gdybyście zobaczyli teraz jego minę, to pękli byście ze
śmiechu.
Gdy
zapadł wieczór, a księżyc był już wysoko na niebie, odprowadziłam Angusa do
boksu, a Pontusa do zagrody.
Zawsze
gdy już leżałam w łóżku, nastawiałam sobie budzik na godzinę 7:00, ponieważ o
wyznaczonej porze musiałam karmić moje zwierzaki.
Gdy
słońce wschodziło i nastawał ranek, pobiegłam do stodoły i nakarmiłam
zwierzątka. Angus pił mleko, tak jak Pontus.
-
Hm, może powinnyśmy dać nauczkę chłopcom za to, że okłamali nas? -
zastanawiałam się przez cały, gdy karmiłam zwierzaki.
Przez
dłuższy czas patrzyłam na Pontusa jak biegał po pastwisku, ponieważ Angus był w
stodole i smacznie spał.
W
końcu znudziło mi się stanie i patrzenie, więc poszłam do zagrody środkowej.
-
Mamo, jak uważasz, czy powinnam z Anną i Brittą dać nauczkę chłopcom, tak na
odwdzięczenie się, no wiesz, zbliża się Prima Aprilis, więc możemy zrobić im
psikusa - spytałam mamę.
-
Uważam, że tak - odpowiedziała. Szybko pobiegłam do Anny i Britty poinformować
je.
Powiedziały,
że musimy ich ukarać.
-
Ale w jaki sposób możemy ich ukarać? - zapytałam dziewczyny.
-
Na mnie nie patrz - poprosiła Britta.
Zastanawiałyśmy
się bardzo długo w pokoju dziadziusia. Potem poszłyśmy do pokoju Anny i Britty.
Nagle przyjechał po linie do nas list z mojego pokoju. Otworzyłam kopertę i
przeczytałam na głos " Lisa! Lepiej chodźcie na pastwisko i zobaczcie co
dzieje się z Pontusem! Prosimy! Szybko!!!". Gdy skończyłam czytać,
zaczęłyśmy krzyczeć na całe Bullerbyn.
-
O nie!!!! Co się może z nim dziać!!!! - krzyknęłam i pierwsza łza spłynęła mi
do gardła. Natychmiast jak rakieta pobiegłam na pastwisko, lecz Pontusa tam nie
było.
-
Nie!!!!!!!!!! To nie możliwe!!!!! - krzyknęłam najgłośniej jak mogłam. Nagle
zobaczyłam, jak złodziej porywa Pontusa!
-
Anna!!! Zobacz!!! Pamiętasz tego pana!!! To ten pan Kozłowski!!! Porywa
Pontusa!!! - krzyknęłam do Anny.
Natychmiast
pobiegłyśmy po chłopców poprosić ich, żeby pomogli nam złapać złodzieja.
Zgodzili się, więc wzięliśmy rowery i zaczęliśmy ścigać furgonetkę. Nie
mogliśmy jej dogonić, ale gdy skręcała, skręciliśmy wcześniej niż ona.
Pedałowaliśmy najszybciej jak mogliśmy, a gdy już byliśmy kilka metrów przed
nią, wjechaliśmy na drogę, a furgonetka zatrzymała się natychmiast. Złodziej czym
prędzej z niej wysiadł i pobiegł dalej, ale nie miał z nami szans, ponieważ
chłopcy bardzo szybko biegają. Lasse przypomniał sobie, że będzie mógł się
zajmować czasem Pontusem, więc czym prędzej rzucił się w pościg. Na szczęście
dogonił złodzieja i odebrał mu Pontusa. Przekazał go w moje ręce, a ja z Anną i
Brittą pobiegłyśmy do domu. Rodzice tak się martwili, że aż zaczęli płakać.
Uspokoiłyśmy ich i powiedziałyśmy, że chłopcy zaraz tu przyjdą razem ze
złodziejem. Poszłam z Pontusem do zagrody, nakarmiłam go i przez jakiś czas
przytulałam. Po kilku minutach przybiegli chłopcy ze złodziejem, a tata
natychmiast zaprowadził go do Wielkiej Wsi i zadzwonił na policję. Wszyscy
byliśmy bardzo uradowani, a najbardziej my, dzieci, ponieważ pierwszy raz
złapaliśmy złodzieja.
- Właściwie, to
musimy jeszcze ukarać chłopców, pamiętacie? - powiedziała Britta.
- Chyba raczej nie,
bo tylko oni pomogli nam uratować Pontusa - powiedziałam.
- Ojej, ale jestem
zmęczona - powiedziała Anna.
- A ja uważam, że
mimo wszystko powinnyśmy dać im nauczkę - powiedziała Britta.
- No dobra, chodźcie
do pokoju dziadziusia, odpoczniemy trochę, a potem obmyślimy jakiś plan.
Gdy już trochę
odetchnęłyśmy, zaczęłyśmy zastanawiać się nad planem.
- Może poprosimy
chłopców, żeby weszli do twojego pokoju Liso, wtedy przyślemy im list z
napisem:
"W sklepie "Świnka
Kruszynka" są darmowe lody z polewą czekoladową i kawałkami czekolady!
Polecamy!"
Wtedy oni natychmiast pobiegną do Świnki Kruszynki, a my
w tym czasie będziemy robiły pułapkę - zaproponowała Anna.
- Na prawdę, mamy mądrą przyjaciółkę, ale gdybyś jeszcze
powiedziała jaka będzie pułapka, będziemy mogli to wypróbować - zgodziłam się z
Anną.
- Dobrze, pułapka będzie taka, gdy wejdą do twojej
zagrody Liso, twoja mama poprosi ich, aby spojrzeli na ścianę obok, a na tej
ścianie przykleimy strzałkę, która będzie wskazywała na wiszący sznurek, a na
strzałce będzie napisane:
"Pociągnij za wiszący sznureczek!"
Sznurek będzie przywiązany do puszki z otwartą farbą na
półce, która będzie nad nimi, a gdy jeden z chłopców pociągnie za sznurek, cała
farba wyleje się prosto na nich - wyjaśniła do końca Anna, a my powiedziałyśmy,
że to doskonały pomysł.
- A jakiego koloru będzie ta farba? - spytałam Annę.
- Powiem Ci to
dopiero, jak chłopcy będą w twoim pokoju - odpowiedziała Anna z bardzo
tajemniczą miną.
Gdy chłopcy weszli do mojego pokoju, Anna powiedziała mi,
że farba będzie koloru tęczy, a wtedy zaczęłam się śmiać razem z Brittą.
- Dobra, napisałaś już Liso do nich list? - spytała Anna.
- Tak już prawie.......... polecamy, wykrzyknik. Tak, już
napisałam - odpowiedziałam Annie po czym ona wysłała list do chłopców.
Nagle, usłyszałyśmy trzaśnięcie drzwi w moim pokoju. Na
pewno to chłopcy. Spojrzałyśmy w okno, zobaczyłyśmy jak chłopcy biegną w kierunku
Wielkiej Wsi i krzyczą: Do świnki kruszynki!, a wtedy my natychmiast
pobiegłyśmy do zagrody środkowej.
Pobiegłyśmy po schodach do mojego pokoju, a gdy strzałka
była gotowa, przyczepiłyśmy ją do
ściany.
- Mamo, gdy wejdą tu chłopcy, powiedz im, że spojrzeli na
tą strzałkę, a gdy to przeczytają i spytają się, czy mają za niego pociągnąć,
powiedz, żeby pociągnęli za sznurek - powiedziałam do mamy.
Na półce postawiliśmy przywiązaną sznurkiem puszkę z
kolorową farbą, a sznureczek ustawiliśmy tak, aby strzałka go wskazywała.
Pobiegłyśmy do mojego pokoju i patrzyłyśmy, czy przypadkiem chłopcy nie
nadbiegają. Gdy ich zobaczyliśmy, czym prędzej jak wiatr pobiegłyśmy do mamy i
schowałyśmy się pod stołami.
Gdy chłopcy weszli do naszej zagrody, mama powiedziała im
to, o co ją poprosiłam.
- Czy mamy za niego pociągnąć? - zapytał Lasse mamy,
wskazując na sznurek.
- Tak, pociągnij za niego - odpowiedziała mama mrugając
do mnie.
Gdy Lasse pociągnął za sznurek.......... Bum!! Cała farba
wylała się prosto na nich!!
Och, gdy byście ich teraz zobaczyli, ze śmiechu aż
turlalibyście się po podłodze!!
- Taki żart zrobiliśmy Wam na Prima Aprilis, a
jednocześnie na odwdzięczenie się! - krzyknęłam śmiejąc się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz