Konie
uwielbiam od zawsze, ale moja przygoda z nimi zaczęła się niedawno-miesiąc
temu. 28 lutego, w dniu moich 10 urodzin, rodzice zrobili mi niespodziankę,
zabierając mnie do stajni „Folwark” na Bródnie. Od tamtego momentu, co tydzień
uczęszczam na półgodzinne zajęcia.
Od początku trenuję na kucu
szetlandzkim-Puniu. Jest on koloru czekoladowego, ma długą, puszystą grzywę,
białą plamę na pysku i kopytach. Jest bardzo przyjacielski, ale czasem miewa
swoje humorki. Kuce te pochodzą z Wysp Szetlandzkich. Charakteryzują się
długowiecznością, wytrzymałością, upartością i łagodnością.
Moją
trenerką jazdy konnej jest pani Marta, która jest bardzo miłą i cierpliwą osobą.
Jak
czegoś nie potrafię zrobić to pani Marta
zawsze na spokojnie wszystko wytłumaczy.
Już
na czwartej lekcji zostałam pochwalona i mogłam ujeżdżać Punia bez lonży.
Oczywiście najpierw trenerka
wytłumaczyła mi co trzeba zrobić gdybym chciała skręcić, ruszyć do przodu itp:.Jazda
samodzielna nie jest, aż tak trudna jak myślałam.
Bardzo
lubię chodzić na jazdy konne.
Kiedy
ujeżdżam Punia to zapominam o wszystkich troskach i problemach.
Po
każdym treningu żałuję, że czas minął tak szybko i jest mi ciężko rozstawać się
z moim konikiem. Z
niecierpliwością czekam na każdy następny trening.
Natalia Borudzka 4c
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz