Strony

sobota, 8 marca 2014

Małe rzeczy, czyli nie przejmujmy się wszystkim

"Byłabym zupełnie zadowolona z tego arta gdyby nie ta jedna sekunda w której nacisnęłam najgorszy przycisk jaki istnieje. Zrobiłam już wszystko.  Patrzę. Nie dowierzam. Naprawdę to zrobiłam. Mój najlepszy art w życiu. Długie godziny pracy naprawdę się opłaciły. Ale nie zapisało się. Rzuciłam się z płaczem na łóżko. Pogrążyłam się w otchłani rozpaczy. Tata usiłował sprawdzić, czy może samo się nie zapisało. Lecz gdy powiedział "Niestety, nie ma" postawiłam kolejny nagrobek na cmentarzu pogrzebanych nadziei. Jednak gdy postanowiłam narysować to jeszcze raz i uspokajałam się słuchając w kółko Summer Love, coś zrozumiałam. Nie ma powodu do rozpaczania. Ludzi naprawdę spotykają gorsze rzeczy. A jeśli raz udało mi się stworzyć coś takiego to później też się uda. Właśnie po to człowiek ćwiczy, żeby rysować jeszcze lepiej. Po raz kolejny mi pomogłaś, Didałko. Naprawdę ci dziękuję. Wprawdzie ten nowy art jest gorszy od poprzedniego, ale trudno, może kiedyś jednak mi się uda."
Może zastanawiacie się, o co chodzi, ale już wyjaśniam. Narysowałam po prostu coś cudownego i tego nie zapisałam. Didałka to moja przyjaciółka, już nie raz pomagała mi zmienić się na lepsze. A to jest ten art, który rysowałam po raz drugi:

Mam nadzieję, że i wam ta sytuacja pomoże zmienić spojrzenie na świat. Bo nie tylko na swoich błędach można się uczyć.
Marietta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz