Strony

środa, 7 stycznia 2015

Przejście do świata...gry



                Pewnego dnia spotkała mnie fantastyczna przygoda. Może trudno w to uwierzyć, ale naprawdę udało mi się dostać do zaczarowanego świata. A było to tak: Gdy grałam w moją ulubioną grę, komputer zaczął mnie nagle wciągać.
Była to gra, w której należało zdobywać klucze, aby dostać się do tajemniczych drzwi. Tym razem znalazłam się jednak w innej krainie. Stąpałam po ziemi koloru miętowego, a zamiast kwiatków wąchałam miętówki. Postanowiłam zjeść jedną, wydawało mi się, że są uzależniające, ponieważ zapragnęłam zjeść więcej. Poszłam dalej. Okazało się, że  w tym świecie żyją ufoludki. Były one również miętowe.
Te istoty na szczęście umiały mówić po polsku. Zaprowadziły mnie pod tabliczkę, na której było napisane: Wyjdziesz  z tej  krainy, gdy zbierzesz  dwadzieścia  kluczy  i  otworzysz  drzwi  z  dwudziestoma  zamkami” Bardzo zainteresowała mnie ta tabliczka. Zadawałam sobie z powodu jej treści wiele pytań: Czy to możliwe, aby były drzwi z dwudziestoma kluczami? Ciekawe, gdzie mam znaleźć tyle klucze? Po co aż dwadzieścia kluczy? Czy, aby na pewno wrócę do świata realnego? Do tego samego miejsca? Do mojego kochanego domku? Miałam mentlik w głowie. Było tak  do chwili, kiedy ufoludki odsłoniły czerwoną kotarę, której wcześniej zupełnie nie zauważyłam. Widok zapierał dech w piersiach. Ujrzałam korytarz ogrodzony żywopłotem z kryształowymi różami, na końcu którego znajdowały się drzwi z dwudziestoma zamkami. Gdy zaczęłam przechodzić tajemniczy korytarz, zobaczyłam, że po dwóch stronach są kolejne korytarze. Postanowiłam je policzyć. Było ich dwadzieścia. „Więc jeśli jest dwadzieścia korytarzy, to pewnie w każdym jest jeden klucz!”-pomyślałam sobie. Gdy weszłam do pierwszego korytarza odszukanie klucza wbrew pozorom nie było takie łatwe i kosztowało mnie wiele wysiłku. Gdy już znalazłam wszystkie, podeszłam do zaczarowanych  drzwi, i zaczęłam wkładać wszystkie klucze do różnych dziurek. To było usypiająco nudne. Chciałabym widzieć swoją minę po otworzeniu drzwi. Nie wiedziałam co się dzieje. Najpierw ujrzałam ciemność. Z pośpiechu zrobiłam krok dalej. Nagle ogarnęła mnie obawa  o moje życie. Na szczęście los o mnie zadbał i wylądowałam na trampolinie, która była przed domem. Gdy spojrzałam w górę, ujrzałam tylko niebo, ani śladu żadnego innego świata.
            To była niesamowita przygoda, nigdy jej nie zapomnę. Teraz, gdy gram w tę grę, zastanawiam się, czy przypadkiem w niej nie ma jakiegoś człowieka. Pozostało mi tylko usiąść na łóżku, posłuchać fantastycznej muzyki i powspominać tę  fenomenalną przygodę. Tyle przygód tylko przez jeden komputer...
Tonia


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz