Strony

wtorek, 13 stycznia 2015

Tajemnicza wyspa cz.4



Następnego dnia wstałam bardzo wstrząśnięta wydarzeniami dnia poprzedniego, ale również doskwierał mi głód. Postanowiłam, że mimo wydarzeń poprzedniego dnia powinnam zwiedzić las. Bo w końcu muszę zebrać trochę jedzenia, żeby nie umrzeć z głodu. I dzielnie wkroczyłam w gęstwinę. Było tak ciemno, że nie widziałam nawet własnej ręki. Po pewnym czasie moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności. Rozejrzałam się w około i zauważyłam drzewka cytrynowe, palmy, drzewka z pomarańczami i wiele, wiele innych. Zaczęłam zbierać pomarańcze i kokosy, a także owoce chlebowca. Miałam z tym sporo roboty, bo musiałam biegać w te i z powrotem odkładając i zbierając owoce. Po skończonej robocie poszłam dalej wgłąb wyspy, a tam zauważyłam niewielkie źródło, z którego leciała krystalicznie czysta woda. Podbiegłam, żeby zanurzyć w niej ręce i obmyć twarz. Była chłodna, doskonała do picia. Postanowiłam, że za chwilę wrócę, żeby wziąć trochę wody na plażę. Biegiem wróciłam do mego łóżka i porwałam duży dzbanek, który również dostałam kiedy przypłynęłam do wyspy. I po chwili już byłam nad brzegiem źródełka. Napełniłam dzbanek po brzegi i powolutku wróciłam na plażę. Dzbanek postawiłam na kawałku drewna. Sama zaś wróciłam do lasu, żeby pozbierać drewno. Po skończonej pracy wszystkie drewienka, które udało mi się zebrać, położyłam na kupkę i podpaliłam zapalniczką. To było wspaniałe ognisko. Upiekłam na nim owoce chlebowca i zjadłam razem z pomarańczami oraz kokosami, a wszystko popijałam wodą i mleczkiem kokosowym. Ta kolacja była przepyszna. Posprzątałam i położyłam się spać, ale przed zaśnięciem uznałam, że dzień był nadzwyczajny. I jeszcze chwilę wpatrywałam się w rozgwieżdżone niebo. Jednak po krótkiej chwili zamknęłam oczy i zasnęłam.
 
 
                                                                                                            Kicia Kocia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz