Strony

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Winda



PODRÓŻ DO KRAINY PREZENTÓW


Pewnego dnia spotkała mnie fantastyczna przygoda. Może trudno w to uwierzyć, ale naprawdę udało mi się dotrzeć do zaczarowanego świata. A było to tak: grudniowego popołudnia umówiłam się z koleżanką na ploteczki, padał drobny śnieg, gdy dotarłam do jej bloku. Stanęłam przed windami, na których ktoś napisał grubym flamastrem „2013” i „2014”. Wcisnęłam guzik i czekałam, aż któraś zjedzie. Pierwsza była ta z napisem „2013”. Wsiadłam i drzwi zamknęły się. Przyłożyłam palec do numeru piętra, gdzie zamierzałam wysiąść i omal nie usiadłam ze zdumienia.
Trafiłam do Krainy Prezentów. Świata czarów, magii i życzeń grzecznych i nawet nieco niegrzecznych dzieci. Ściany windy były przezroczyste, a za nimi widziałam małe skrzaty w kolorowych ubrankach i czerwonych czapeczkach z białym pomponem. Wszystkie ludki pracowały bardzo ciężko i w szybkim tempie. Część z nich pakowała prezenty w różnobarwny papier i torebki świąteczne. Kilkoro pisało dedykację na małych karteczkach, niektórzy przyklejali karteczki z dedykacjami do prezentów, a pozostali wkładali
paczuszki do worków, a następnie worki na wielkie sanie. W saniach zaprzężonych w renifery siedział uśmiechnięty Mikołaj, z ogromną białą brodą i wielkimi wąsami.
W pewnym momencie ujrzałam, jak jeden ze skrzatów wkłada do torebki fioletową bluzę z kapturem, identyczną, jak ta, którą dostałam w zeszłym roku, a następny przyczepia do torebki etykietę z napisem „Dla Karolinki”. Jego sąsiad, ten z lewej, pakował właśnie brązową bluzeczkę z kieszonką, taką samą, jak dostała moja siostra Kasia i przykleja, nieco krzywo zresztą, karteczkę z jej imieniem. Doskonale pamiętam, jak w Wigilię zeszłego roku wszyscy się z tego śmieliśmy, że Mikołaj chyba po ciemku doczepiał dane adresata paczki. To utwierdziło mnie w przekonaniu, ze widzę rzecz niebywałą.
 Zamiast wjechać na X piętro, gdzie mieszka moja koleżanka, pojechałam zaczarowaną windą do Krainy Prezentów. Pomyślałam sobie, że najlepiej będzie, jak zjadę na parter i wsiądę do drugiej windy z napisem „2014”, to wtedy się dowiem, co czeka mnie w tym roku. Tak też zrobiłam. Wcisnęłam literkę „P” i udałam się na parter. Gdy wyszłam z windy, spotkałam panią dozorczynię, myjącą drzwi obu wind i szepcząca pod nosem: „Ależ te dzieciaki są niegrzeczne, mażą po wszystkim, gdzie się da. Nawet drzwi od windy pomazały jakimiś cyferkami bez sensu”. I zmyła wszystkie napisy.
Byłam rozczarowana… Stałam i patrzyłam na te czyste drzwi, ale pomyślałam, że może nie ma tego złego. Przynajmniej będę miała niespodziankę w Wigilię. 
                                                                                              
                                                                                                      Koralik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz