Strony

sobota, 27 lutego 2016

Droga ku tajemnicy VIII

Ivette z podniesioną głową minęła mężczyznę i wkroczyła na komisariat. Podeszła w stronę krat za, którymi siedział Noel. Wysoki mężczyzna pilnujący celi otworzył drzwi i wpuścił dziewczynę do środka.
- Witaj Ivette! Co cię sprowadza do zdeprawowanego więźnia? – zapytał Vigier nieśmiało podnosząc oczy ku niej.
- Pytania, muszę ci kilka zadać. Pozwolisz? – patrząc na niego z lekkim politowaniem odrzekła.
- Nie krępuj się. W tej sytuacji nie mam już nic do stracenia. Nie jestem człowiekiem, jestem pustą skorupą. Miałem na utrzymaniu żonę i dzieci, a teraz co? Co się dzieje z nimi, co dzieje ze mną? Jestem wrakiem.
- Nie mów tak. To tylko kwestia czasu jak dowiodą twojej niewinności. A tym czasem wróćmy do pytań. Gdzie ukryłeś notes, w którym zapisywałeś informacje o Mona Lisie? I dlaczego wybrałeś akurat tę formę zbierania notatek?
- To nie ja zapisywałem w notesie wiadomości o obrazie! Nie schowałem tego zeszytu nigdzie, ponieważ nie byłem jego prowadzącym! Musisz mi uwierzyć Ivette!
- Wierzę ci Noelu. Przed chwilą dowiodłeś swojej niewinności.
- To niemożliwe. Nie powiedziałem nic co mogło mnie oczyścić z zarzutów.
- To ty tak sądzisz. Bo widzisz w twoim biurze wcale nie znaleziono żadnego notesu tylko teczkę wypełnioną wycinkami z gazet na temat dzieła. Nie powiedziano ci co odszukano u ciebie, więc jako człowiek niewinny nie miałeś prawa wiedzieć co tam jest. Teraz trzeba tylko przekonać o tym władzę.
- Jesteś naprawdę elokwentną kobietą. Kiedyś wszyscy to zauważą i naprawdę cię docenią. O tym naprawdę marzy twoja dusza, nieprawda?  Twój inteligentny umyśl nie ukryje twojego wnętrza przepełnionego wątpliwościami. Pragniesz czegoś więcej niż masz teraz.

Noel Vigier znów wyciągnął na wierzch demony, z którymi dziewczyna walczyła przez całe życie. Myślała, że je pokonała, ale one zostały jedynie uśpione. Zawsze chciała godnego życia, chwały, sławy. Od najmłodszego z wysiłkiem wiązała koniec z końcem. Świadomość tej gorszości nie dawała jej nieraz zwyczajnie funkcjonować. Noel uświadomił jej, że wewnętrzne demony nie umierają nigdy, jedynie robią przerwę. Stare rany łatwo jest rozdrapać, a on znów je naruszył. Nie wiadomo czemu widział jej duszę jak na dłoni. Pozornie Ivette to zwykła sprzątaczka, ale wewnątrz niej toczy się wieczna wojna, nieprzerwana burza. Sama dawała sobie z tym radę, ale gdy ktoś przejrzał ją na wylot i zaczyna wiedzieć o niej więcej niż ona sama dziewczynę zaczyna ogarniać strach. Wstydziła się siebie i swojego sprzecznego, niezrozumiałego, a może nawet chorego wnętrza i nie chciała go przed nikim obnażać, a już na pewno, by ktoś próbował z nią o nim rozmawiać. Teraz czuła, że jest na przegranej pozycji.
American Pharoah

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz