Strony

środa, 22 stycznia 2014

Opowiadanie wigilijne


„Nie zwyczajna Wigilia”
                Dziś czyli 21.12.2013r. cała brytyjska rodzina Walker: mama Lidia, tata Bob, 6-latka Stefania i 15-letnia Wioletta jadą do domu pisarza Witolda Muza.
-Jejku, to już Święta! Wolne! Hura! Kiedy dojedziemy?! A kim jest ten pan?! A jakie książki napisał?!  Ciekawe są? Muszę do toalety! Kiedy dojedziemy?! Jeju, ile ja gadam!- mówiła Stefcia podczas jazdy samochodem.-To takie fajne!
-Co niby? To, że musimy spędzić Święta Bożego Narodzenia w jakiejś starej chacie? Ja nie widzę tu żadnych pozytywnych stron! –komentowała Wioletta.- Pewnie zajedziemy za jakieś 3-5 h. i to do jakiegoś starego, rozwalającego się domu.
Mama spojrzała się na starszą córkę ze złością w oczach. Po 2h. rodzina dojechała na miejsce. Przed nimi stała piękna biała willa przystrojona światełkami. Wszyscy byli zaskoczeni. Wadelowie weszli powoli do budynku.
-Dzień dobry!  Mieliśmy przyjechać do pana Witolda, prosił nas o to…- przerwała Lidia, gdy zobaczyła zdziwioną  minę jakiejś pokojówki.
-Dzień dobry! Nie za bardzo wiem o co pani chodzi, ponieważ w tym miasteczku jest dwóch pisarzy , pan Muza lub pan Musa. Tu mieszka pan Musa młody dramato pisarz. Drugi poeta pisze przede wszystkim , o przygodach, dla dzieci… -odparła dziewczyna w biało- czarnym stroju.
- Bardzo przepraszamy. A gdzie on mieszka?- spytał Bob.
-Niedaleko, skręcą państwo w prawo i na miejscu. To czarno- szara willa, 6 razy większa niż ta, kilkupiętrowa - odpowiedziała- i sto razy starsza… Hihi.
-Dziękujemy- parsknęła Wioletta wychodząc.
-Co za pomyłka! Ale niemiła ta pani…- mówiła pod nosem Stefania.- Jedźmy już! Tak mi wstyd.
Dziewczynka pobiegła do samochodu zakrywając twarz rękami. Zasmucona czwórka odjechała.

CDN
                                                                                                                                                    inka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz