Strony

piątek, 19 grudnia 2014

W chłodny listopadowy dzień

W chłodny listopadowy dzień wstałam o piątej rano. Był piątek 28 listopada. Niechętnie ubrałam się i zjadłam śniadanie składające się z płatków śniadaniowych i zimnego mleka. Związałam moje czekoladowe włosy w kok i umyłam zęby. W pośpiechu spojrzałam na zegarek. Była godzina 07:50. Szybko założyłam moje czarne conversy i puchową kurtkę. W pośpiechu zarzuciłam plecak na ramię.
 Wybiegłam z bloku i natychmiast wcisnęłam ręce do kieszeni. Jak zimno! Wyjęłam czapkę z lewej kieszonki i jak najszybciej wcisnęłam na głowę. Nim się zorientowałam doszłam do bram szkoły. Zdjęłam czapkę i weszłam do środka. W szatni spotkałam moją przyjaciółkę – Zuzię. Zmieniłam buty i zawiesiłam je razem z kurtką na wieszaku nr 28.
 Ruszyłyśmy na lekcję. Martyna (moja przyjaciółka która bardzo lubi WF) całą lekcję przesiedziała jak na szpilkach. Gdy tylko zadzwonił dzwonek na przerwę wrzuciła zeszyty do torby i pognała przez korytarz. Zbiegła po schodach. Powoli zeszłam za nią. Gdy rozbrzmiał dzwonek na lekcję wyciągnęłyśmy z plecaków i toreb koszulki i spodenki. Szybko się w nie przebrałyśmy i pobiegłyśmy na salę gimnastyczną.
Na tych zajęciach miały się odbyć między klasowe zawody gry w piłkę ręczną. Pierwszy mecz rozgrywałyśmy z klasą VI b. Było całkiem nieźle do piątej minuty (mecze trwały po dziesięć minut), gdy Zuzia upadła na nadgarstek. Było nas akurat 6, czyli tyle ile jest potrzebne do rozegrania meczu i Amelia.
Była ona rudowłosą dziewczyną z różowymi policzkami. Była fajną przyjaciółką, ale nie miała jednej ręki przez co była słaba z WF-u. Siedziała na ławce i pomagała sędziować razem z nauczycielami. Gdy Zuzia poszła do pielęgniarki zarządzono przerwę. Martyna natychmiast zwołała naradę.
- Co teraz zrobimy ?- O tym myślałyśmy wszystkie, ale Martyna pierwsza to powiedziała.- Nie mamy jednego zawodnika.
Zapadła długa cisza. W końcu Iza wydusiła :
- Musimy wziąć Amelię. Wolę przegrać z honorem, niż poddać się bez walki – Wśród innych zawodniczek rozległy się gorączkowe szepty.
- Tak to dobry pomysł.
- Ale ona nie ma ręki…
- No trudno.
- A jak przegramy ?
- Nie mamy innego wyboru !
Martyna ruszyła po Amelię. Chwilę rozmawiały, a Amelia cały czas kręciła głową. Zobaczywszy to podeszłam do nich razem z Izą. Rudowłosa cały czas odmawiała.
- Ale ja nie umiem grać!
- Ale musisz nam pomóc!
- Nie mam ręki!
Kłóciłybyśmy się jeszcze długo, gdyby nie nadeszła Zuzia. Podeszła do Amelii i spokojnie powiedziała.
- Amelio. Musisz zagrać. Ja nie mogę grać, bo wykręciłam sobie nadgarstek.
- Ja go w ogóle nie mam!- Amelia wydawała się być przerażona wizją wejścia na boisko.
- No to co ? Na pewno sobie poradzisz. Po prostu uwierz w siebie i graj! Dasz radę!
- Proszę! Jesteś naszą ostatnią nadzieją!- wykrzyknęłyśmy chórem.
Po krótkich namowach i błaganiach dziewczyna dała się przekonać. W momencie kiedy rozległ się głos trenera weszłyśmy na boisko razem z Amelią.
- Zaczynamy mecz!!! Koniec przerwy!!!
Zaczęłyśmy grać. Wygrywałyśmy 2:0. Amelia jednak stała z boku zawstydzona. Jednak niedługo potem przeciwna drużyna strzeliła nam dwa gole pod rząd. Wynik był przesądzony. Wiedziałyśmy, że nie zdążymy tego nadrobić. Zostało tylko 30 sekund meczu… Ku naszemu ogromnemu zdziwieniu, a radosnym okrzykom wszystkich zebranych, Amelia zdołała odbić piłkę i strzelić gola drugiej drużynie 5 sekund przed końcem! Udało się!!! Wygrałyśmy!!! I to dzięki niepełnosprawnej Amelii! Wszyscy się sieszyli, a nawet przegrana drużyna.
 Po tym wydarzeniu wszyscy znów uwierzyli w Amelię. Na następnych lekcjach WF-u każda dziewczyna chciała być z nią w drużynie. Wszyscy mówili o tym jeszcze długo po meczu, a rudowłosa dziewczyna bez ręki cieszyła się sławą wśród miłośników piłki ręcznej.

 Julia Snopek kl. VI a

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz