Strony

wtorek, 3 lutego 2015

Podróż do Krainy Baśni część 1

Zaczęły się ferie. Wszyscy byli z tego powodu zadowoleni. Ja również. Wybierałam się do babci. Od razu po przyjściu do domu chwyciłam walizkę, pojechałam na dworzec i ruszyłam w drogę. Wiedziałam, że moja podróż będzie długa, dlatego zabrałam ze sobą telefon. Gdy już wygodnie rozsiadłam się na fotelu przy oknie, wyjęłam telefon i szybko złapałam autobusową sieć Wi-Fi. Zaczęłam słuchać muzyki. Przy piosenkach czas minął szybko,  jakby autobus poszybował między chmurami, omijając korki i objazdy. Gdy byłam na miejscu, niebo było już zupełnie ciemne. Zapięłam kurtkę i wyszłam na zewnątrz gdzie zauważyłam dziadka. Pomógł mi wyjąc z autobusowego bagażnika rzeczy, po czym wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do domu. Byłam już taka zmęczona. Kiedy dotarliśmy na miejsce wykąpałam się i od razu poszłam spać. Po długich podróżach spało mi się najlepiej. Przyśniła mi się nieduża jaskinia, znajdująca się w parku nieopodal mieszkania dziadków. Bardzo lubiłam się w niej bawić, dlatego nie widziałam w tym nic dziwnego. Zresztą w swych snach gościłam ją dość często, ale budziłam się zawsze w najciekawszych momentach. Tym razem było inaczej. Może dlatego, że tu dzieliło mnie od niej zaledwie pięćdziesiąt merów, a nie trzysta kilometrów, jak w Warszawie. Była zima, podążałam dróżką prowadzącą do mego miejsca zabaw. Gdy tam weszłam poczułam, że jest bardzo ciepło, więc zrzuciłam kurtkę, czapkę oraz szalik. Nagle spostrzegłam, iż za największym kamieniem opartym o ściany jaskini widnieje blade światło. Wsparłam się nogami i jakoś odsunęłam głaz. Tam były drzwi! Bez wahania przez nie przeszłam. Znajdowałam się w pięknym wysokim pomieszczeniu bez okien. Źródłem światła był tutaj wielki, kryształowy żyrandol. Całą podłogę pokrywały zapisane ścinki papieru. Jedynymi rzeczami w tym pomieszczeniu były cztery ogromne księgi oprawione w grubą skórę o pozłacanych brzegach. Wyglądały na okropnie stare. Były zatytułowane: „Królewna Śnieżka”, „Piękna i Bestia”, „Śpiąca Królewna” oraz „Kopciuszek”. Kiedy zapoznałam się już z otoczeniem zastanawiałam się, co dalej. Wtedy z kart ksiąg dobiegł mnie świergot ptaków i zobaczyłam złote promienie. Był to naprawdę cudny widok, ale nadal nie wiedziałam co robić. Nagle w moich rękach pojawił się liścik, na którym, napisano: „Wejdź tam i znajdź to”, a pod spodem znajdował się rysunek tych ksiąg, obok których były zdjęcia rzeczy, jakie mam znaleźć. Więc wstałam z ziemi, rozchyliłam karty „Królewny Śnieżki” i wskoczyłam do środka.
Ciąg dalszy w drugiej części.
Tosia


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz