Strony

czwartek, 5 lutego 2015

Podróż do Krainy Baśni część 2

Nagle poczułam, że jestem dość wysoko. Wylądowałam na pobliskim drzewie i spostrzegłam, że jestem gołębiem, a raczej średniej wielkości białą gołębicą z czerwoną wstążką wokół szyi. Nie wiedziałam, gdzie jestem,  dopóki nie zobaczyłam na ławce dziewczyny „o włosach czarnych jak heban, ustach czerwonych jak krew i cerze białej jak śnieg”. Ta księga przeniosła mnie do swojego wnętrza, do baśni o „Królewnie Śnieżce”. Pomyślałam, że taka okazja może się już nie powtórzyć, więc zaczęłam obserwować bajkę z góry. Poza tym według tajemniczego liściku musiałam zdobyć jedno jabłko z koszyka złej wiedźmy, a przychodzi ona do Śnieżki dopiero po koniec opowieści. Zaczęłam się przyglądać dziewczynie i ze swojego otoczenia wywnioskowałam, że to dopiero początek historii, ponieważ była w pałacu swego ojca, a z okna przyglądała się jej Zła Królowa. Wreszcie nadszedł wieczór. Śnieżka wróciła do pałacu, a ja spędziłam noc na gałęzi drzewa. Następnego dnia rano zauważyłam królewnę odprowadzaną przez myśliwego na skraj lasu. Widocznie Królowa już mu rozkazała się jej pozbyć. Dziewczyna biegła przez las, a ja pędziłam za nią. Wreszcie ukazała się nam chatka krasnoludków. Śnieżka biegła bardzo szybko, natomiast ja, żeby jej dorównać musiałam przebierać skrzydłami jak młynkiem do kawy. Dlatego, gdy tylko się zatrzymałyśmy, poszłam odpocząć. Ale z tego odpoczynku wyszło to, że trochę się zdrzemnęłam. Obudziłam się w samą porę. Wiedźma akurat wychodziła z domku. Szybko do niej podleciałam, chwyciłam pierwsze lepsze jabłko z jej koszyka i nagle zrobiło się ciemno. Znalazłam się znowu w tym dziwnym pokoju z książkami. Przed sobą ujrzałam koszyk z karnecikiem, na którym było napisane „Tu je wrzucaj”. Więc owoc trafił do kosza. Teraz postanowiłam zabrać się za „Kopciuszka”. Już zbliżałam się do księgi, gdy się obudziłam. Postanowiłam udać się do tej prawdziwej jaskini. Gdy tam weszłam, odsunęłam kamień jak we śnie, ale jedyne co tam znalazłam, to mały liścik o treści „To przejście otworzy się naprawdę, gdy zbierzesz do koszyka wszystkie cztery przedmioty. Usiadłam na ziemi z papierkiem w ręku i do wieczora rozmyślałam, co zrobię, gdy znowu zasnę. Z tego myślowego transu wyrwał mnie silniejszy podmuch wiatru, który musnął moje policzki. Podniosłam się i pobiegłam do domu. Umyłam się, zjadłam kolację i ubrałam w piżamę. Jednym słowem byłam gotowa do snu. Włożyłam liścik pod poduszkę i zaczęłam liczyć owce. Byłam tak podekscytowana, że nie mogłam zmrużyć oka, ale po pewnym czasie poczułam się zbyt zmęczona, by ekscytacja mogła przeszkodzić mi zasnąć.... 
Ciąg dalszy w części trzeciej.
Tosia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz