Strony

czwartek, 5 lutego 2015

Tajemnicza wyspa cz.6

Obudziłam się bardzo późno, bo słońce było wysoko na niebie. Zjadłam kawałek nie dokończonej ryby popiłam wodą i jak to miałam w zwyczaju pomaszerowałam w stronę lasu. Ale nie przeszłam więcej niż trzy kroki rzucił mi się w oczy jakiś błyszczący przedmiot. Podniosłam go, lecz nie dowiedziałam się co to jest, gdyż w lesie nie było najjaśniej. Cofnęłam się na nabrzeże i zobaczyłam, że to mały złoty zegarek. A więc ktoś tutaj mieszka albo mieszkał – pomyślałam. Sprawdziłam czy działa. Niestety zegarek wskazywał godzinę 19.15. Tego można było się spod ziewać po zegarku, który mógł tu leżeć wiele lat. Zegarek odłożyłam na łóżko, a sama weszłam do lasu. Szłam przez chaszcze myśląc, że znajdę jeszcze coś. Szukałam, szukałam i szukałam, ale nic nie mogłam znaleźć i już miałam się poddać, gdy nagle zauważyłam coś do połowy wkopane w ziemie. Zaczęłam ciągnąć za ucho. Gdy dotargałam to coś na plaże słońce już zachodziło. Póki było dość jasno obejrzałam co to jest. Okazało się, że to sporych rozmiarów kufer. Miał brązowy kolor i dwie złote klamry. Pomyślałam, że nie nie ma sensu otwieranie go, bo i tak nic nie zobaczę co tam jest. I poszłam spać. 



                                                              
                                                                      Kicia Kocia 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz