Rozdział trzeci
Obudziłam
się z potwornym bólem głowy. Obok mnie na krześle siedziała pielęgniarka i
majstrowała przy dziwnym ekranie. Jęknęłam, a kobieta odwróciła się. Miała
czerwone usta, czarne włosy do ramion i szare oczy. Przyłożyłam ręce do głowy i
palcami wskazującymi potarłam sobie skronie. Głowa bolała trochę mniej, ale
tylko trochę. Usiadłam i spuściłam stopy na ziemię. Na gołej skórze poczułam
zimno podłogi. Cofnęłam je i zaraz z powrotem postawiłam na ziemi. Prawą ręką
złapałam poręcz łóżka. Chciałam wstać, ale pielęgniarka cofnęła mnie ruchem
ręki. Podwinęłam nogi i zaplotłam ręce na kolanach. Odwróciłam głowę i
spojrzałam w okno. Za szybą szalała burza. Wpatrywałam się w błyskawice. Nagle
coś huknęło. Szybko zatkałam uszy rękami.
- Odwróć się! – To był głos pielęgniarki. Miała chłodny i
nieprzyjemny ton.
- A… Może pani powtórzyć ? Nie usłyszałam.
- Odwróć się! Mam Ci zrobić badania. No już.
Posłusznie odwróciłam się i z trudem oderwałam wzrok od
burzy. Było w niej coś… coś magicznego ? Niezwykłego ? I pięknego. Od małego
lubiłam burze. Pamiętam, zawsze siadałam przy oknie, wpatrywałam się w
błyskawice i słuchałam grzmotów, jakby to była najpiękniejsza muzyka. Pielęgniarka
złapała mnie za rękę i zmierzyła tętno. Potem podłączyła moją rękę do ekranu.
Gdy sięgała do drugiej, do pokoju wpadł Kamil. Miał na sobie czarny płaszcz z
mnóstwem kieszeni. Na głowę miał zarzucony kaptur.
- Synu, zdejmij kaptur. – Powiedziała pielęgniarka.
- Nie jestem twoim synem.- To zdanie chłopak wycedził przez
zęby, ale zdjął czarny materiał z głowy.
- Ta... Poczekaj chwilę widzisz, że robię badania.
- Aha. – Powiedział i usiadł na krześle przy łóżku.
- Cześć ?- Postanowiłam się wtrącić.
- Hej. Mam do ciebie… Sprawę.
Pielęgniarka odpięła ode mnie urządzenie, spisała coś z
monitora i szybkim krokiem wyszła.
- Ta.. To chyba twoje, nie ?- Kamil podał mi bransoletkę na
rzemyku.
- Och. Skąd wiedziałeś ?- Uściskałam go i szybko założyłam
bransoletkę.
- No… Potem się dowiesz. – Rzekł tajemniczo. – Do
zobaczenia, Katherine. Przygotuj się.
- Na co ?! – Byłam całkiem zdezorientowana. O co mogło mu
chodzić ? Na co mam się przygotować ?!- Czekaj! Na co ?!
Nie odpowiedział. Wyszedł szybko zakładając kaptur. Usiadłam
na łóżku i zapatrzyłam się w okno. Na niebie był księżyc w pełni i burza.
Patrzyłam w nią… aż usnęłam.
~Husky
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz