Strony

czwartek, 17 października 2013

Sportowa rodzina

Hej! Dziś 2 część "Sportowej rodziny", mam nadzieję, że wam się podobało.
W poprzedniej części:
(...) nazywam się Liard. Jestem biszkoptowym labradorem. Lubię pływać i nurkować. (...)
Miłego czytania :)




Dziś zawodniczy dzień. Przede mną trudna próba. Mam nadzieję, że rodzina mnie wspomoże. A tu jak na złość jest inaczej. ,,Chłopcy ubierzcie się ciepło, udajemy się w długi rejs’’ – słyszę głos mamy. A kto popłynie ze mną w podwodny świat, tak jak to reguły olimpijskiego dyrektora mówią ,, pupil nurkuje, a na koniec ukazuje się lider danego zwierzaka. Może jednorazowo poda butlę z tlenem, aby przedłużyć czas bycia pod wodą. Wypływa ze swoim pupilem, jeśli zbraknie mu sił. Posiada tez specjalny zegarek, na którym wyświetla się też punktacja. Bardzo bałem się, że zdyskwalifikują mnie za brak trenera.

Rodzina odprowadziła mnie na start i czekała na swój statek w porcie. Założyłem śmieszny strój, aby sierść nie przeszkadzała mi w pływaniu. Zebrali się sędziowie, mojej rodziny już nie było. Wyglądała przez jachtowe okienka. Każdy zawodnik stał na zbudowanym specjalnie molo. Trzymały nas bramki, czekaliśmy na start. Ostatnie słowo przed skokiem w ocean było; ,, 3,2,1….’’ Bramki puściły równocześnie. Podczas wpadania najlepiej mieć zamknięte oczy, a otworzyć je jak już się przedrze przez wodną powłokę. Liczy się jak najgłębsze zanurzenie i wytrzymanie w wodzie jak najdłużej. Kilku przeciwników już się wyłoniło. Do mnie jeszcze nie podpłynął, żaden lider, nie mam, na kogo liczyć. Zostało trzech zawodników. Pudliczka już wypłynęła na ląd. Mnie brakło powietrza, potrzebna mi była butla. Rirald, Chiński kot już ją otrzymał. Wznoszę się powoli ku górze…. A tu nagle, ale zaskoczenie Marcela podaje mi urządzenie z tlenem. Szybko pociąga mnie w dół. Wstępują we mnie nowe siły. Jednak jestem dla kogoś ważny, najważniejszy. Widzę, jak kocur się wynurza. Kończy się wodny konkurs. Wynurzamy się powoli na powierzchnię. Na lądzie czeka na mnie cała moja rodzina. Stoję na podium, z moją trenerką, jestem dumny. Cieszę się z wygranej, bo obok mnie jest pudelka i kiciuś. Najważniejsze jest to, że nie jestem sam. Oprócz medalu dostałem zapas psich smakołyków i jedyne na świecie psie płetwy. Okazało się, że dwukrotnie pobiłem swój rekord. Tydzień przyjmowałem gratulacje. Wróciliśmy do domu. Chociaż jesteśmy zabiegani, znajdujemy czas do bycia razem i panuje u nas olimpijski spokój.
                                                                                                                                          inka 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz