Strony

środa, 6 listopada 2013

Rozdział 2



Pakowałam się co chwilę zadając sobie to samo pytanie: " Wziąć, czy nie!? ".
Około północy do mojego pokoju weszła wściekła mama:
-Dlaczego jeszcze nie śpisz? - zapytała.
-Kazałaś mi się pakować – krzyknęłam.
-Tak, ale nie do północy! - wrzasnęła jeszcze głośniej niż ja – Dokończ jutro!
-Dobrze! - położyłam się do łóżka, ale tej nocy nie spałam. Cały czas zastanawiałam się co zrobię ze Stokrotką, w końcu około godziny 05:00 zasnęłam. Wstałam o 12:00 całkowicie wyspana. Zdjęłam opaskę na oczy, usiadłam na łóżku. Przede mną, na podłodze stał transporter, smycz i szelki dla kota. Na początku nie wiedziała po co mi to, w końcu nie mamy kota. Później zorientowałam się, że to dla Stokrotki. Pewnie się dziwicie, dlaczego te akcesoria przeznaczone były dla kota!? Bo mój królik był za bardzo "puszysty". To przez to, że za dużo dawałam mu jedzenia. Pomyślałam, że zjem śniadanie – mimo że nie byłam głodna, ale mama obiecała mi, że zrobi tosty z dżemem, a ja najbardziej pod słońcem kocham je. Po spożyciu posiłku dokończyłam się pakować. Później chodziłam po domu pytając mamę co chwilę : "Kiedy wyjeżdżamy?". Na co ona odpowiadała "Za chwilę". W końcu wybiła ta godzina, w której wyszłyśmy z domu, wsiadłyśmy do autobusu jadącego w stronę stacji kolejowej. Ledwo co dałyśmy radę wykonać tą czynność z moimi sześcioma walizkami, dwiema torbami i jedną naprawdę dużą torbę (bagaż podręczny) oraz jedną walizkę mojej mamy.
Perła

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz